Hot Wheels Unleashed - recenzja

​Hot Wheels zbieram od lat, a teraz dorwałem się do pierwszej od dawna gry inspirowanej tą słynną serią miniaturek samochodów. I całkiem nieźle się przy niej bawiłem!

Mattel - czyli producent Hot Wheels - oddał jej produkcję w ręce nie byle kogo, bo studia Milestone. To wyjadacze wśród producentów wirtualnych wyścigów, którzy po wielu latach tworzenia realistycznych symulacji, takich jak MotoGP czy WRC, mogli zaproponować grę w stu procentach zręcznościową, ale to z przymrużeniem oka. No, bo w końcu mówimy o wyścigach maleńkich resoraków, ścigających się w zamkniętych pomieszczeniach i balansujących na granicy praw fizyki.

Hot Wheels Unleashed to gra, która składa się z dwóch głównych elementów - zbierania samochodów i modyfikowania swojej kolekcji oraz ścigania się nimi w konkurencjach różnego rodzaju.  Wyścig, w którym chcemy wziąć udział, wybieramy, spoglądając na mapę okolicy. W głównym trybie czeka na nas mnóstwo zabawy polegającej nie tylko na konkurowaniu z innymi kierowcami, ale także odkrywaniu nowych tras i pojazdów. W grze zdobywamy paczki, w których odnajdujemy kolejne pojazdy czy przedmioty. A co, jeśli trafi nam się dubel? To nic, każdy powtórzony model można rozłożyć na części.

Reklama

Hot Wheels Unleashed zapewnia dużo radości ze ścigania się ze sztuczną inteligencją i zdobywania, a także modyfikowania kolejnych samochodzików, ale jeszcze więcej emocji czeka na nas w module multiplayer. Z innymi żywymi graczami możemy konkurować za pośrednictwem sieci, a także przed jednym komputerem czy konsolą, na podzielonym ekranie. Grę wyposażono także w kreator tras, który daje nam tym więcej możliwości, im więcej elementów do ich budowy zdobędziemy podczas kampanii singlowej. Jest też piwnica, którą urządzamy po swojemu i podziwiamy w niej wszystko, co dotychczas zdobyliśmy. Hot Wheels Unleashed można personalizować bez końca.

A jak wyglądają wyścigi we wspólnym projekcie Mattela i Milestone? W pierwszych chwilach przychodziły mi na myśl porównania do takich serii, jak Mario Kart, ale wkrótce przekonałem się, że różnice są dość wyraźne. W Hot Wheels Unleashed też omijamy przeszkody i dokonujemy superprzyspieszeń, ale nie zbieramy żadnych przeszkadzajek do wykorzystania przeciwko rywalom. Za to pojazdy różnią się między sobą do tego stopnia, że trzeba dobrze przemyśleć wybór samochodu przed każdym wyścigiem. Każdy z nich opisano czterema parametrami: prędkość, hamowanie, przyspieszenie oraz prowadzenie. Wszystkie można z czasem ulepszać.

Hot Wheels Unleashed to gra, która może przypaść do gustu zarówno starszym, jak i młodszym. Ci pierwsi mogą bawić się na wyższych poziomach trudności bądź z innymi graczami przez sieć, a ci drudzy mogą obniżyć umiejętności sztucznej inteligencji bądź oddać się rozgrywce na podzielonym ekranie z rodzicem czy rówieśnikiem. W każdym przypadku model jazdy w Hot Wheels Unleashed zapewnia sporo radości i satysfakcji. Poza tym samo zbieranie miniaturek samochodów cieszy. Niewiele mniej niż kolekcjonowanie "hot wheelsów" w rzeczywistości. Szkoda tylko, że pojazdów w grze jest tylko sześćdziesiąt.

Produkcja Milestone pod względem audiowizualnym to przeciętniak, ale można to twórcom wybaczyć, bo chyba nikt nie oczekuje po takiej grze nie wiadomo jakich doznań dla oka czy ucha. O wiele ważniejsza była optymalizacja, a do tej przełożono się sumiennie. Na PlayStation 5 wyścigi wyświetlane są w stabilnych 60 klatkach na sekundę. Nie doświadczyłem żadnych, nawet najmniejszych szarpnięć.

Hot Wheels Unleashed to naprawdę udana zręcznościowa "ścigałka", przy której spędzicie wiele godzin, jeśli tylko lubicie ten rodzaj wyścigów, kolekcjonowanie małych autek oraz upiększanie i ulepszanie ich. Nieważne, czy będziecie grać sami, czy z kimś przed konsolą/komputerem, czy z innymi graczami przez sieć - powinniście być zadowoleni. Choć zdecydowanie sugeruję nastawić się na zabawę z kierowcami z krwi i kości. Konkurowanie ze sztuczną inteligencją nudzi się zdecydowanie szybciej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy