Przyznaję, że po premierze nie zwróciłem szczególnej uwagi na Hadesa. Przyznaję też, że był to wielki błąd.
O Hadesie nie było dostatecznie głośno, abym się nim zainteresował. Postanowiłem w niego zagrać dopiero, gdy zobaczyłem go w zestawieniach najlepiej przyjętych gier ubiegłego roku (w tym w naszym, opracowanym na podstawie średnich w portalu Metacritic). I teraz już wiem, dlaczego zebrał tak dobre recenzje - zarówno wśród dziennikarzy, jak i wśród graczy.
Za Hadesa odpowiada studio Supergiant Games, które do tej pory dostarczyło takie wciągające tytuły, jak Bastion czy Transistor. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to hack'n'slash w stylu Diablo czy Torchlighta. Jednak nic bardziej mylnego. Okazuje się, że to roguelike z kilkoma naprawdę oryginalnymi rozwiązaniami.
W grze wcielamy się w Zagreusa - syna tytułowego greckiego boga, władającego Tartarem. Główny bohater pewnego dnia postanawia wydostać się z krainy umarłych, w której spędził swoje dotychczasowe życie. Nie będzie to łatwe, na szczęście postanawiają mu pomóc olimpijscy bogowie. Fabuła intryguje i wzorowo łączy się z rozgrywką. Podobać mogą się także kreacje bogów. Autorzy podeszli do nich w bardziej nowoczesny sposób, dzięki czemu łatwo ich polubić i zapamiętać. Dobrze słucha się także wszystkich dialogów, których znalazło się w Hadesie całkiem sporo.
Jednak to nie historia, a przede wszystkim gameplay nie pozwala oderwać się od Hadesa. Przebijanie się przez zastępy umarłych, zamieszkujących Tartar i próbujących nas powstrzymać, sprawia ogrom przyjemności i satysfakcji. Mechanika jest bardzo dynamiczna, efektowna i responsywna. Cały czas czuć, że wszystko jest w naszych rękach. Jeśli popełnimy błąd, to możemy mieć pretensje tylko do siebie, a jeśli coś nam się uda, to wiemy, że to tylko i wyłącznie nasza zasługa.
Oczywiście należy pogodzić się z tym, że w Hadesie będziemy wielokrotnie ginąć (jak to w roguelike'u) i przenosić się z powrotem do punktu startowego. Jednak nie myślcie o tym jak o karze. Taka to po prostu formuła zabawy. A dodatkowo każda śmierć to okazja do zgłębienia wątków fabularnych i spotkania ze wspomnianymi bogami.
Poza tym z czasem Zagreus staje się coraz silniejszy. Każde kolejne podejście to szansa na rozwinięcie jego umiejętności. Co jakiś czas otrzymujemy także dary od bogów. Mogą to być albo surowce, które przeznaczymy na ulepszenia, albo specjalne, boskie zdolności, takie jak rażenie wrogów piorunami Zeusa czy odpychanie ich przy pomocy fal Posejdona. W walkach możemy także wykorzystywać kilka rodzajów broni. To wszystko w sumie daje nam ogrom możliwości, jeśli idzie o budowanie naszej postaci. Samo eksperymentowanie z buildami sprawia dużo przyjemności.
Hades został podzielony na kilka etapów, a każda z plansz jest w dużym stopniu generowana losowo. Przy każdym podejściu spotykamy się z odmiennym rozkładem pomieszczeń oraz innym rozmieszczeniem przeciwników. Na końcu każdego etapu czeka nas starcie z mitologicznym bossem. Co ciekawe, bossowie po tym, jak już poznamy ich lepiej, także zaczynają podlegać randomizacji. W ich miejsce mogą się pojawić ich lepsze bądź alternatywne wersje. Przy tej grze naprawdę nie sposób się nudzić!
Hades został opatrzony niezwykle przyjemną dla oka i ucha oprawą. Świetne projekty postaci oraz lokacji, bogata i dobrze dobrana paleta barw, charakterystyczna rysunkowa estetyka, płynne animacje, pasujące do klimatu dźwięki czy pierwszej klasy voice acting - to wszystko zasługuje na wyróżnienie. Supergiant Games po raz kolejny pokazało, że potrafi tworzyć nie tylko wciągające, ale i ładne gry.
Lepiej późno niż wcale - to chyba najlepsze słowa opisujące moją historię związaną z Hadesem. Najpierw brak zainteresowania, po niemal dwóch miesiącach od premiery zwrócenie uwagi (głównie w wyniku obserwacji opinii), a na końcu totalne zatracenie z padem w dłoniach. Już dawno nie bawiłem się tak dobrze przy tak prostej, acz świetnie pomyślanej i zrealizowanej grze. Ostatnio chyba przy Children of Morta. Hades prezentuje ten sam, jeśli nie jeszcze wyższy poziom.