Google Stadia - test usługi

Czy tego chcecie, czy nie, streaming gier wideo poczyna sobie coraz śmielej. Sprawdziłem ostatnio usługę Google Stadia i... wow.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że rozgrywka w formie strumieniowania to pieśń odległej przyszłości. Oczywiście głównie ze względu na ograniczenia techniczne. Gracze najbardziej obawiali się szarpanej animacji oraz opóźnień w reakcjach, odczuwalnych głównie w grach akcji oraz strzelankach, przede wszystkim sieciowych. Zresztą były to obawy całkiem uzasadnione. Jednak to było kilka lat temu. Obecnie streaming gier wideo może stanowić doskonałą alternatywę dla zakupu gamingowego peceta czy konsoli nowej generacji. Przekonałem się o tym, testując usługę Google Stadia.

Reklama

Czym, tak w ogóle, jest Google Stadia? To usługa strumieniowania gier wideo, która pozwala na zabawę z poziomu przeglądarki internetowej czy aplikacji zainstalowanej na... smartfonie lub tablecie. Grać więc można tak naprawdę, gdzie tylko się chce.

Opcje korzystania z Google Stadia są dwie. Pierwsza - wykupujecie abonament Stadia Pro w kwocie 39 zł miesięcznie, co pozwala wam korzystać z biblioteki bezpłatnych tytułów. Ta zawiera na tę chwilę raptem 33 pozycje, ale oczywiście będzie cały czas rozwijana.

Obecnie znajdują się w niej m.in. takie gry, jak dwie części Hitmana, Sniper Elite 4, Everspace, Dead by Daylight czy Hello Neighbor. Zanim sięgniecie po kartę kredytową, będziecie mogli skorzystać z bezpłatnego miesiąca próbnego. Tak więc żadnego ryzyka.

A jeśli biblioteka darmowych tytułów okaże się dla was zbyt uboga, macie opcję numer dwa - zakup gier w wewnętrznym sklepie. Tutaj czekają już na was największe przeboje, takie jak Cyberpunk 2077, Assassin's Creed: Valhalla, Red Dead Redemption, Star Wars Jedi: Upadły Zakon czy Watch Dogs: Legion. Oferta jest jak najbardziej satysfakcjonująca, gdyby nie... ceny. Nawet z wykupionym abonamentem Stadia Pro, który uwzględnia dodatkowe rabaty, są niezbyt konkurencyjne. Przykładowo - Assassin's Creed: Valhalla kosztuje około 200 złotych, a Red Dead Redemption 2 trochę ponad 160 złotych. W sklepach można kupić te gry za 20-30 złotych mniej. A jeśli nie wykupicie Stadia Pro i będziecie korzystać z darmowego konta - wówczas za gry będziecie musieli płacić jeszcze więcej.

A jak w praktyce działa Google Stadia? Cóż, to najlepszy dowód na to, że nadchodzą prawdopodobnie złote czasy dla streamingu gier wideo. Usługa w wersji płatnej pozwala na zabawę w rozdzielczości 4K (w wariancie darmowym można wybrać co najwyżej 1080p), z obsługą HDR oraz dźwiękiem przestrzennym 5.1. Oczywiście wymaga to szybkiego, stabilnego łącza o niskim pingu. 35 Mb/s to absolutne minimum. Osobiście zalecałbym przynajmniej 50-60 Mb/s. Jeśli jednak zadowolicie się rozgrywką w 1080p, wystarczy wam łącze 10-20 Mb/s. Czyli - jak na dzisiejsze czasy - mniej niż standard.

Jeszcze jedno - najlepiej połączyć się kablem ethernet, aby zapewnić sobie jak najlepszą stabilność działania, chociaż muszę przyznać, że podczas rozgrywki przez wi-fi usługa również działała zaskakująco dobrze.

Google Stadię przetestowałem w kilku tytułach, ale oczywiście najbardziej byłem ciekaw, jak będą działać te najbardziej wymagające. Czyli przede wszystkim Hitman 2. I muszę przyznać, że byłem w szoku, gdy zobaczyłem, jak ta gra wygląda i działa na moim laptopie. Najwyższe ustawienia graficzne, najwyższa możliwa rozdzielczość i stałe 60 klatek na sekundę. Rewelacja.

Podczas kilkugodzinnej rozgrywki nie doświadczyłem żadnych odczuwalnych szarpnięć, a o opóźnionych reakcjach nawet nie ma co mówić, bo takowych nie ma. Nieważne, czy grałem na klawiaturze i myszce, czy na padzie - czułem się, jakby gra była odpalona na moim komputerze, a nie na odległym serwerze. Żadnej różnicy. Później - już z czystej ciekawości, bo nie wierzyłem, że w poważne tytuły będę w stanie grać w taki sposób - przeniosłem się na smartfona. W tym przypadku usługa również działała wzorowo.

Żałuję, że nie było mi dane sprawdzić Stadii na większych ekranach. Google sprzedaje wprawdzie swój zestaw Stadia Premiere Edition, który pozwala na rozgrywkę na telewizorach, ale póki co nie jest on dostępny w Polsce. Jestem bardzo ciekaw jego funkcjonowania. Podejrzewam, że może to być świetna alternatywa dla konsoli. Tym bardziej, że cena Stadia Premiere Edition wyniesie prawdopodobnie nie więcej niż 500-600 złotych (zagranicą zestaw można obecnie kupić za mniej niż 100 dolarów).

Google Stadia to doskonałe rozwiązanie dla osób, które nie chcą inwestować w drogiego, gamingowego peceta, a chcą cieszyć się rozgrywką na najwyższych ustawieniach graficznych i w 60 klatkach na sekundę. Do tego wystarczy szybkie, stabilne łącze internetowe i albo abonament Stadia Pro z bezpłatną biblioteką gier, albo darmowe konto z grami kupionymi osobno. W mojej opinii usługa może w przyszłości stanowić silną konkurencję dla "dużych konsol". I tak pewnie będzie, jeśli Google dopilnuje, by biblioteka bezpłatnych tytułów (w ramach Stadia Pro) oraz ceny gier w sklepie były atrakcyjne.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy