Ghost Recon: Wildlands - recenzja

Ghost Recon: Wildlands /materiały prasowe

Tom Clancy's Ghost Recon: Wildlands to kolejny sandbox stworzony i wydany przez Ubisoft. Czy wart uwagi bardziej niż pozostałe?

Większość wiodących gier Ubisoftu to sandboksy. Jedynie niektóre z nich naprawdę dają radę. Watch Dogs 2 czy Far Cry 4 zdobyły naprawdę dobre opinie, ale już The Division nie potrafi się przebić, Assassin's Creed nie przypomina znakomitych, pierwszych części serii, a Far Cry Primal rozwścieczył graczy za skopiowanie mapy z Far Cry 4. Do której grupy powinniśmy dopisać najnowszą superprodukcję francuskiego giganta - Tom Clancy's Ghost Recon: Wildlands?

Kontynuacja uznanej serii taktycznych gier akcji przenosi nas do 2019 roku, do Boliwii. Przenosimy się do tego południowoamerykańskiego kraju wraz z innymi członkami oddziału "Duchów", by rozpracować i wyeliminować groźny kartel narkotykowy Santa Blanca, dowodzony przez nieobliczalnego El Sueno. To mafia, która planuje przejąć kontrolę nad państwem i rozwinąć produkcję oraz handel kokainą na niespotykaną dotąd skalę. Czas ukrócić te plany!

Reklama

Nowy Ghost Recon nie jest już taktyczną grą akcji. To sandboksowa, efektowna strzelanka z elementami skradanki, w której możemy działać po cichu, ale równie dobrze wdawać się w otwarte strzelaniny i brać udział w efektownych pościgach. To wszystko z trójką kompanów kierowanych przez sztuczną inteligencję albo przez innych żywych graczy. O ile już samotnie gra się w Ghost Recon: Wildlands naprawdę fajnie, o tyle w kooperacji emocje rosną co najmniej dwukrotnie. Widać, że nowa odsłona serii powstała przede wszystkim z myślą o co-opie.

Akcja Ghost Recon: Wildlands toczy się w całości w Boliwii, na bardzo dużym i różnorodnym obszarze, podzielonym na dziewięć prowincji. W grze przemierzamy łąki, lasy, pola kokainy, rzeki, jeziora, wzgórza, góry, pustynię, miasta, wioski, bazy, a także wnętrza licznych budynków - domów, kasyn, hoteli etc. Eksploracja w Ghost Recon: Wildlands potrafi wciągnąć i dostarczyć nie lada wrażeń estetycznych. Po Boliwii możemy podróżować najróżniejszymi środkami lokomocji - od zwykłych, cywilnych samochodów, przez opancerzone wozy czy motorówki, aż po śmigłowce i samoloty. Model jazdy, latania i pływania jest mocno przeciętny, ale przecież nie rozmawiamy o symulatorze, a o efektownej strzelanko-skradance.

Ghost Recon: Wildlands skrywa całe mnóstwo zadań do wykonania (głównych i opcjonalnych) oraz aktywności pobocznych. Mapa została nimi wypełniona wręcz po brzegi. Ukończenie gry w stu procentach może wam zająć całe dziesiątki godzin. Jedyny minus to powtarzalność zadań, którą zaczynamy dostrzegać po kilku godzinach grania, a które później tylko narasta i zwiększa nasze znużenie.

Autorzy przygotowali dla nas całkiem obszerny arsenał, w którym znajdujemy broń dobrą do cichego działania, do strzelania na większych dystansach, na misje rozgrywające się na niewielkich obszarach bądź we wnętrzach budynków, a także do otwartych strzelanin z dziesiątkami wrogów. Jeśli nie chcemy działać w stylu typowym dla Rambo, powinniśmy robić regularny użytek z drona oraz lornetki, dzięki którym możemy bez skrępowania zbadać teren, odkryć strażników, jak również oznaczyć ich do synchronizowanego strzału (rozwiązanie jak w Splinter Cellu - zaznaczamy cele, a następnie jednym naciśnięciem rozkazujemy kompanom jednoczesne zastrzelenie ich).

Przemierzając Boliwię, zdobywamy też zapasy, które pozwalają nam rozwijać naszą postać. Autorzy przygotowali w sumie sześć drzewek i umieścili na nich szereg naprawdę przydatnych umiejętności, związanych z naszą bronią, dronem, gadżetami, fizycznością bohatera, naszym oddziałem oraz rebeliantami, którzy pomagają nam na różne sposoby w walce z Santa Blancą i Unidadem, czyli boliwijską armią.

Ghost Recon: Wildlands zrobił na nas naprawdę dobre wrażenie pod względem oprawy audiowizualnej. To w dużej mierze dzięki świetnej grafice eksploracja sprawia w tej produkcji tyle przyjemności. Samo podziwianie zróżnicowanych krajobrazów potrafi w niej zająć całe godziny. Nieźle wyglądają także wszystkie zamknięte lokacje (projektanci zadbali o liczne szczegóły) oraz postacie (choć nie wszystkie). Tylko pozytywnie można się wyrazić o głosach bohaterów, dźwiękach (broni czy granatów) czy muzyce.

Ghost Recon: Wildlands nie jest grą idealną. Dokuczała nam w niej przede wszystkim powtarzalność zadań, ale do minusów można zaliczyć także przeciętny model jazdy/latania/pływania czy dość sporą liczbę błędów technicznych (niezbyt dokuczliwych, ale jednak). Ale poza tym to naprawdę przedni sandbox, wypełniony treścią po same brzegi, opatrzony śliczną grafiką i wyposażony w świetną, emocjonującą kooperację. Szczerze polecamy wszystkim miłośnikom zręcznościowych gier akcji. Szczególnie tym, którzy lubią swobodę i zabawę online.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ghost Recon: Wildlands
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama