Gas Station Simulator (PS5) - recenzja - zostań grubą rybą na rynku paliwowym

​Mówi się, że stacja benzynowa to pewny pomysł na biznes. Wystarczy wyłożyć milion czy dwa, by uruchomić niekończący się strumień pieniędzy.

Owszem, czasem (a nawet częściej niż czasem) tak bywa, ale historie właścicieli stacji benzynowych nie zawsze są takie kolorowe. W Gas Station Simulator przejmiecie jedną taką placówkę, ale w tak opłakanym stanie, że zanim zaczniecie na niej zarabiać sensowne pieniądze, upłynie wiele ropy w dystrybutorze.

Koncepcja przedstawiona przez polskie studio Drago Entertainment przypadła do gustu tysiącom graczy. Setkom tysięcy. Jeszcze przed premierą Gas Station Simulator do listy życzeń dodało przeszło 130 tysięcy użytkowników Steama. Gdy pojawiła się wersja demonstracyjna, pobrano ją ponad 500 tysięcy razy. A po premierze wystarczyło półtorej godziny, by... zwróciły się całe koszty produkcji. To około 450 tysięcy złotych.

Reklama

Rodzimy deweloper poszedł za ciosem i przygotował także konsolową wersję gry. Od 20 października możecie ją kupić w wersjach na Xboksy oraz PlayStation. Nie omieszkałem sprawdzić, jak polski, nieoczekiwany przebój radzi sobie w tym wydaniu.

Gameplay pozostał bez zmian. Gas Station Simulator rzuca nas na środek pustyni, przypominającej do złudzenia środek Stanów Zjednoczonych i krajobrazy widziane podczas jazdy słynną Route 66. Gracz przejmuje kontrolę nad zapomnianą stacją benzynową i staje przed zadaniem odbudowania, a następnie rozbudowania jej.

Początek gry to samouczek, dzięki któremu zapoznajemy się ze sterowaniem i podstawowymi obowiązkami właściciela stacji benzynowej. Od czasu do czasu pisze do nas wujek, pomagając ogarnąć wschodzący biznes. Nie liczcie jednak na rozbudowaną fabułę. Gameplay koncentruje się na zarządzaniu i wykonywaniu zadań.

A co to za zadania? Jako osoby fizyczne prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą musimy robić, a jakże... wszystko. Sprzątanie śmieci, czyszczenie wnętrza, malowanie ścian, uzupełnianie zasobów, pompowanie paliwa - to wszystko i nie tylko będzie waszą codziennością w Gas Station Simulator. Jak na stację benzynową na samym środku pustyni przystało, wasz biznes wyciągnie w końcu pomocną dłoń do pechowych kierowców i zaoferuje naprawy zepsutych samochodów. Warsztat zapewni dodatkowy dochód, ale także dołoży wam obowiązków.

Z czasem będziecie upiększać i rozbudowywać placówkę. Jednak zanim odblokujecie ulepszenia, czeka was ciężka praca. Gra stawia przed nami niekiedy naprawdę wymagające zadania i zmusza do ciągłego myślenia o wszystkim. A jakby tego było mało, musimy mieć na uwadze wskaźnik popularności. W skrócie - im sprawniej i lepiej będziecie obsługiwać swoich klientów, tym więcej osób będzie was odwiedzać w kolejnych dniach.

Gas Station Simulator zapewnia przyjemną rozrywkę, ale niestety mocno powtarzalną. Przez kilka godzin bieganie od zadania do zadania wciąga, ale w końcu zaczyna coraz bardziej nudzić. Z drugiej strony gra pomagała mi odprężyć się po ciężkim dniu w pracy. Choć prowadzenie stacji benzynowej pośrodku pustyni to nie lada wyzwanie, pozwala wejść w swoisty, relaksujący trans.

Produkcję Drago Entertainment testowałem na PlayStation 5. Gra w wydaniu na konsole nie grzeszy piękną oprawą, ale cieszy wzorową optymalizacją i stałymi 60 klatkami na sekundę. Ponarzekać można jedynie na fizykę, która dosyć często płata figle. Raz też zdarzyło mi się, że nie mogłem wykonać wymaganej ode mnie czynności. Program po prostu nie reagował na wciśnięcie przycisku. Na szczęście ponowne włączenie gry pomogło.

Gas Station Simulator to przyzwoity symulator, potrafiący zapewnić przyjemną, relaksującą rozrywkę. Oferuje świeżą (nomen omen) mechanikę, dużą dynamikę i szybki, satysfakcjonujący rozwój. Szkoda jedynie, że po paru godzinach spędzonych na amerykańskiej pustyni zaczyna doskwierać powtarzalność.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gas Station Simulator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy