Football Manager 2020 - recenzja

Football Manager 2020 /materiały prasowe

​Zawsze mam obawy, gdy zbliża się premiera nowej edycji Football Managera. Nie inaczej było w tym roku.

Czego się obawiam? Ano, tego, że po raz kolejny zniknę w odosobnieniu, przed ekranem komputera, prowadząc do sukcesów swój ulubiony klub. Co roku spędzam przy nowej odsłonie FM-a dziesiątki godzin, a gdybym mógł sobie pozwolić, to spędzałbym ich pewnie setki. Nigdy nie spodziewam się rewolucji - wystarczy, że gra będzie przynajmniej trochę lepsza od poprzedniczki. Tak też było i tak też jest tym razem. Nie nastawiałem się na rewolucję, a Football Manager 2020 okazał się trochę lepszy od poprzedniczki. I to zdecydowanie wystarczyło.

Pod względem bazy danych Football Managet 2020 robi wrażenie takie samo, jak zawsze. W grze znalazła się ponad setka lig z 50 krajów z całego świata, gracz może objąć funkcję menadżera w około 2500 klubach, a liczba piłkarzy, trenerów, dyrektorów czy prezesów to circa pół miliona. Stopień odwzorowania jest kosmiczny - zarówno w najmocniejszych ligach, jak i w tych słabszych, jak... PKO Ekstraklasa. Po stworzeniu mojego odpowiednika w wirtualnym świecie piłki nożnej czym prędzej zająłem się tym, co zawsze - analizą składu, ustalaniem taktyki czy szukaniem wzmocnień na rynku transferowym - ale i sprawdzaniem nowych funkcji, które pojawiły się w tym roku.

Reklama

Nie ma sensu rozpisywanie o aspektach, które w nowej edycji nie uległy zmianie, bo są tak samo dobre, jak do tej pory. Czyli bardzo, bardzo dobre. Skupię się na nowinkach. Pierwsza z nich to centrum rozwoju - zupełnie nowa sekcja, w której możemy śledzić rozwój młodych piłkarzy, zarówno tych występujących w naszej drużynie juniorów czy rezerwach, jak i tych, których postanowimy wypożyczyć do innych klubów. Możemy tutaj znaleźć szczegółowe raporty przygotowane na przykład przez koordynatora pionu juniorskiego, pozwalające nam się rozeznać w sytuacji i zorientować się, kto jest gotowy do przeniesienia do rezerw albo do debiutu w pierwszej drużynie, a kto nie rozwija się zgodnie z oczekiwaniami i co moglibyśmy z tym zrobić.

Od teraz każdemu zawodnikowi - czy to zrekrutowanemu nastolatkowi, czy dojrzałemu członkowi pierwszego składu, czy piłkarzowi, którego chcemy pozyskać i z którym będziemy właśnie rozmawiać o kontrakcie - możemy określić ścieżkę kariery w naszym klubie. To, jaką rolę będzie pełnił w naszej drużynie, ustalaliśmy od dawna, ale teraz możemy dodatkowo przedstawić, jak widzimy jego przyszłość. To znaczy, jaki status przewidujemy dla niego w kolejnym sezonie i jeszcze kolejnym, aż do zakończenia kontraktu. W ten sposób możemy na przykład skusić młody talent, obiecując mu, że jeszcze w tym roku nie będzie grał regularnie, ale widzimy go jako wielką gwiazdę w ciągu dwóch lat. Oczywiście danego słowa warto później dotrzymywać, żeby zamiast gwiazdy nie mieć w kadrze rozgoryczonego młodzieńca.

W nowym FM-ie więcej ustalamy także z zarządem. W grze pojawiła się osobna sekcja - wizja klubu. Możemy w niej znaleźć coś o nazwie etos klubowy (to coś w rodzaju celu, który ma nam cały czas przyświecać, np. "zatrudniaj zawodników U-23 do pierwszego zespołu"), a także plan pięcioletni, w którym widzimy nasze ambicje przełożonych rok po roku. I tak na przykład po objęciu kontroli nad przeciętnym zespołem w pierwszym roku możemy mieć za zadanie zagrzać ciepłe miejsce w środku tabeli, ale już w kolejnym możemy stanąć przed wyzwaniem awansu do europejskich pucharów.

To największe nowości, jakie można zaobserwować w Football Managerze 2020, ale pojawiło się w nim także kilka mniej odczuwalnych. Autorzy dodali na przykład kilka nowych funkcji w sztabie trenerskim, rozbudowując tym samym nasze relacje z nim i dając mu większe pole do popisu. Podrasowano silnik graficzny, poprawiając modele i animacje piłkarzy, teksturę murawy, wygląd kibiców czy oświetlenie. Nie jest to poziom nawet zbliżony do takiej FIFY 20, ale poprawę widać już na pierwszy rzut oka.

Czy jest w ogóle na co narzekać? Jest, choć to raczej drobnostki. W wersji, z którą miałem do czynienia (beta bliska stanu końcowego), występowały niewielkie błędy - jak braki w tłumaczeniach czy zbyt duża liczba dyktowanych rzutów karnych - ale twórcy powinni je wkrótce naprawić. Ponarzekać mogę także na powtarzalność pewnych elementów, jak rozmowy z piłkarzami czy mediami. Po pewnym czasie dokładnie wiadomo, co mamy w danej sytuacji powiedzieć, żeby osiągnąć pozytywny efekt. Wywiady czy spotkania z podopiecznymi są zbyt przewidywalne i zerojedynkowe. Jeśli grałeś w poprzednie edycje FM-a, będziesz dokładnie wiedział, co mówić. O zmiany w tych aspektach wręcz się prosi. No cóż, może za rok?

A tymczasem nie pozostaje mi nic innego, jak wrócić do szatni, by przygotować mój zespół do najbliższego meczu (a szykują nam się derby!). Football Manager 2020 nie wniósł żadnych spektakularnych zmian (choć te, które wprowadzono, oceniam jak najbardziej pozytywnie), ale wciąż wciąga jak diabli. Jeśli kochacie tę serię, pokochacie i tegoroczną odsłonę. A jeżeli nigdy nie próbowaliście, a marzyliście o tym, by poczuć się jak prawdziwi piłkarscy trenerzy, kupujcie koniecznie - prawdopodobnie zakochacie się od pierwszego wejrzenia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Football Manager 2020
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy