FIFA 20 - recenzja

FIFA 20 /materiały prasowe

​FIFA 20 to przede wszystkim tryb Volta, ale też kilka zmian w rozgrywce, które powinien odczuć każdy, kto śledzi tę serię. Jednak czy to wystarczy, by utrzymać pozycję lidera?

PES zrobił w tym roku krok naprzód - o czym pisałem w swojej niedawnej recenzji - ale jednocześnie zaniedbał kilka aspektów, które proszą się o przebudowę, a przynajmniej o odświeżenie (jak na przykład tryb kariery). Ostatecznie uznałem go jednak za świetną symulację piłkarską i godną konkurencję dla FIFY. Jak na jego tle wypada najnowsza odsłona serii od EA Sports?

"Elektronicy" w przedpremierowych zapowiedziach najwięcej miejsca poświęcili trybowi VOLTA. Nic dziwnego, bo można powiedzieć, że w tym roku, kupując FIFĘ 20, otrzymujemy tak naprawdę dwie gry - FIFĘ oraz FIFĘ Street. To zdecydowanie największa nowość od dawna. Volta to odrębna część FIFY 20, która doczekała się nawet własnego trybu fabularnego. Niestety, wypada on blado, głównie ze względu na miałki i przewidywalny scenariusz. Szybko z niego zrezygnowałem na rzecz sparingów oraz Ligi VOLTA. I co?

Reklama

I skupiłem się na tym, co w tym trybie najlepsze, czyli na samej rozgrywce. Spotkania w VOL-cie rozgrywamy w pomniejszonych składach, liczących od 3 do 5 zawodników, na różnorodnych arenach, mieszczących się przy ulicy, gdzieś między blokami czy w slumsach. W sumie przygotowano 17 boisk, osadzonych w miastach z całego świata, m.in. w Londynie, Paryżu, Rzymie, Tokio, Lagos, Cape Town, Rio de Janeiro, Buenos Aires, Miami czy Nowym Jorku.

A jak się gra w VOLTĘ? Porównania do FIFY Street są tutaj jak najbardziej na miejscu. Zabawa ma o wiele bardziej zręcznościowy charakter, nie ma autów, a sztuczki techniczne są lepiej wyeksponowane. Akcje przebiegają szybko i efektownie, a bramek pada, rzecz jasna, więcej. Jednak jeśli zakładaliście, że będziecie grać w VOLTĘ sami, zapomnijcie o tym. Sztuczna inteligencja jest tak przewidywalna, że po kilku meczach mi się odechciało. Za to podczas rozgrywki sieciowej VOLTA nabiera kolorów i daje mnóstwo radochy. Spróbujcie, a prawdopodobnie długo nie oderwiecie się od pada. Jedyne, co mnie naprawdę dziwi, to to, że nie pozwolono na zabawę ze znajomymi przez sieć. Jeżeli chcecie pograć z nimi w VOLTĘ, musicie się spotkać przy jednej konsoli.

No dobrze, a co nowego dostajemy w FIFIE 20 poza VOLTĄ? Przede wszystkim zdecydowanie wolniejsze tempo gry. Pod tym względem FIFA upodobniła się do PES-a. W "dwudziestce" nie ma tylu szybkich, szalonych akcji, co w poprzedniej odsłonie. Rozgrywka stała się bardziej taktyczna. Czy to dobrze? To zależy od preferencji. Według mnie jest trochę zbyt wolno, ale kto inny uzna tę zmianę za strzał w dziesiątkę. Jeśli jednak liczyliście na radosny futbol, otrzymacie go, ale w VOLCIE.

W FIFIE 20 zdecydowanie lepiej atakuje się skrzydłami. Boczni pomocnicy o wiele łatwiej przedostają się pod pole karne niż gracze ze środka pola. Warto opanować też atak pozycyjny - spokojne, cierpliwe rozgrywanie piłki przeważnie popłaca. Jednocześnie trzeba uważać na błędy, gdyż nawet te stosunkowo niewielkie mogą się skończyć bardzo źle. A jeżeli lubicie dryblować, to - pomimo zmian - w dalszym ciągu możecie to robić z powodzeniem i mijać w ten sposób po kilku rywali (przede wszystkim w trybie online, bo sztuczna inteligencja - tak jak do tej pory - zbyt dobrze przewiduje, co chcemy zrobić).

EA Sports przebudowało system rozgrywania rzutów wolnych i karnych. Powrócił celownik, który wskazujemy, w które miejsce bramki chcemy uderzyć. Opanowanie go nie jest wcale łatwe - im bardziej go odchylimy, tym bardziej zaczyna się poruszać. Ostatecznie na jakość uderzenia wpływa także wyczucie czasu, bo w momencie kontaktu z piłką można jeszcze go skorygować. W przypadku rzutów wolnych zmiana mi się podoba, bo pozwala strzelać więcej bramek, jeśli naprawdę dobrze opanujemy ten element. Ale jeśli chodzi o jedenastki, według mnie jest to niepotrzebna komplikacja.

Co jeszcze z nowinek? W karierze trenerskiej pojawiły się animowane konferencje przedmeczowe i wywiady po spotkaniu. To, co w nich mówimy, ma wpływ na morale piłkarzy albo całego zespołu. Możemy na nie wpływać także podczas indywidualnych rozmów. W trybie kanapowym docenicie dwie nowości - jedna z nich losuje bonusy dla obu graczy (np. do strzałów albo szybkości), a w drugiej pojawiają się niewielkie fragmenty boiska, które zwiększają mnożnik do zdobywanych bramek, jeśli spędzimy w nich odpowiednią ilość czasu. A jeśli gracie w FIFA Ultimate Team, szybko zauważycie możliwość rozgrywania meczów ze znajomymi, okresowe zadania, które pozwalają na zdobywanie wewnętrznej waluty, a także opcja zabawy zespołami posiadającymi maksymalny stopień zgrania. To wszystko niewielkie, ale udane nowości.

Grafika w FIFIE 20 zmieniła się nieznacznie, ale widać poprawę np. w odwzorowaniu twarzy bardziej znanych zawodników (niestety wielu Polaków wciąż nie przypomina swoich odpowiedników, w tym np. Krzysztof Piątek). Pojawiło się też trochę nowych tekstów w komentarzu, choć ten polski w dalszym ciągu wypada niezbyt naturalnie (bez gruntownych zmian się to nie zmieni).

Skrótowo rzecz ujmując, FIFA 20 to taka FIFA 19, tylko wolniejsza, wzbogacona o kilka nowinek i - przede wszystkim - tryb VOLTA. Jeśli kręci was ten ostatni, na pewno powinniście rozważyć zakup. FIFA 20 dzięki niemu i dzięki dwóm nowym opcjom zyskała sporo w trybie kanapowym. Jeżeli planujecie grać w nią ze znajomymi - kupujcie. Ale jeżeli FIFA to dla was przede wszystkim standardowe rozgrywki sieciowe i/albo tryb kariery, rozważcie, czy na pewno potrzebujecie "dwudziestki". Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobra gra piłkarska, potrafiąca dać mnóstwo radości.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: FIFA 20
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy