Echo - recenzja

ECHO /materiały prasowe

Premiera Echo (która miała miejsce w drugiej połowie września) nie odbiła się zbyt głośnym... echem. Czy słusznie?

Echo to debiutancka produkcja studia o pomysłowo brzmiącej nazwie Ultra Ultra. Jest w niej kilka rzeczy, które odróżniają ją od konkurencji, ale niestety autorzy popełnili też kilka błędów, przez które trudno uznać ją za więcej niż dobrą. Jednak z pewnością znajdzie ona swoje grono odbiorców. Zacznijmy od początku...

Główną bohaterką Echo jest niejaka En, która wybudza się z trwającej wiek hibernacji na pokładzie statku kosmicznego. Celem jej wyprawy jest enigmatyczny Pałac, który ma skrywać sposób na wskrzeszenie zmarłych.

Poza En poznajemy jeszcze Londona - komputer pokładowy, który towarzyszy bohaterce. Fabuła rozpoczyna się ciekawie i podtrzymuje nasze zainteresowanie także na dalszych etapach. Przygotujcie się na nieco zbyt długi, ale dobrze zrealizowany wstęp. Echo zaczyna nabierać tempa dopiero po niecałej godzinie.

Reklama

Rozgrywka w Echo polega na przemierzaniu kolejnych fragmentów Pałacu, zbieraniu przedmiotów, rozwiązywaniu prostych łamigłówek oraz przekradaniu się między przeciwnikami, których możemy także eliminować (mniej lub bardziej po cichu). A propos tych ostatnich, tutaj kryje się jedna z głównych innowacji zawartych w produkcji Ultra Ultra. Napotykani oponenci to tytułowe echa głównej bohaterki.

Obserwują one, co robimy, a następnie uczą się robić to samo. Jeśli wskakujemy do wody, one zaczynają pływać. Jeśli zaczynamy skakać, one także uczą się to robić. Strzelając, nakłaniamy je, by robiły to samo. To rzeczywiście działa, choć nie da się ukryć, że paleta zachowań przeciwników jest dość ograniczona. Poza tym, rzecz jasna, nie nauczą się one robić rzeczy, których nie zaplanowali wcześniej autorzy.

Fabuła intryguje, mechanika rozgrywki może się podobać, ale przyjemność z obcowania z Echo dość szybko zaczyna psuć powtarzalność. W grze co i rusz wykonujemy te same czynności, a kolejne lokacje za bardzo przypominają te poprzednie. Osadzenie akcji w baśniowym Pałacu dawało podstawy do tego, by pokazać graczom naprawdę niesamowite, zróżnicowane etapy, ale twórcom najwyraźniej zabrakło budżetu.

Pewnym wytłumaczeniem dla powtarzalności byłaby także chęć przesadnego wydłużenia rozgrywki przez twórców. Ale tak nie jest. Przejście całej gry zajmie wam od czterech do pięciu godzin. To nie za wiele.

Jeżeli jednak potraficie docenić oryginalne historie (z dobrą reżyserią i narracją), oryginalne światy (Pałac jest powtarzalny, ale piękny) i oryginalne rozwiązania w rozgrywce (takie jak sztuczna inteligencja ucząca się na podstawie naszych zachowań), Echo może was zainteresować. To całkiem niezła produkcja, choć ewidentnie autorom przydałby się większy budżet. Oby zdobyli go następnym razem, bo widać, że nie brakuje im ciekawych pomysłów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy