Earth Defense Force 5 - recenzja

Earth Defense Force 5 /materiały prasowe

​Earth Defense Force 5 to już siódma odsłona serii, o której istnieniu prawdopodobnie większość z was w ogóle nie słyszała. Tymczasem każdy, kto posiada PlayStation 4 i lubi przyjemne zręcznościówki, powinien się nią zainteresować.

W dzisiejszych czasach bardzo łatwo pominąć taki tytuł, jak Earth Defense Force 5. Po pierwsze - seria ta nie cieszy się zbyt dużą popularnością wśród graczy. Po drugie - jest to produkcja niskobudżetowa, której twórców nie stać na poważną kampanię marketingową. No i po trzecie - swoją techniczną stroną może odstraszyć (dosadnie rzecz ujmując, gra jest po prostu brzydka). Jednak nie mamy nic przeciwko temu, aby takie niszowe tytuły częściej trafiały w nasze ręce. Pod warunkiem, że będą tak wciągające i tak przyjemne, jak Earth Defense Force 5.

Reklama

O fabule produkcji studia Sandlot można by w zasadzie nie pisać nic. Gra kontynuuje wątki przedstawione w poprzednich częściach serii, ponownie skupiając się na inwazji obcych istot na kulę ziemską. Gracz wciela się w jednego z członków tytułowej jednostki militarnej - Earth Defense Force - i staje przed zadaniem powstrzymania kosmicznego najeźdźcy. Nie liczcie jednak, że ten prosty jak budowa łyżki koncept zostaje z czasem jakoś ciekawie rozwinięty. Nastawcie się raczej na to, że to po prostu jeden wielki pastisz wszystkich filmów klasy C, traktujących o złowrogich ufoludkach przylatujących na Ziemię.

W Earth Defense Force 5 znalazło się aż 110 misji. W każdej z nich otrzymujemy taki sam cel do zrealizowania - załatwić wszystkich kosmitów znajdujących się na planszy. I to wszystko. Przejmujemy kontrolę nad żołnierzem, którego obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, i ładujemy, ile wlezie, do wyskakujących ze wszystkich stron obcych. Wraz z nami w misjach uczestniczą kompani, którymi steruje sztuczna inteligencja. Robi to dość nieudolnie, co sprowadza się do tego, że pozostali śmiałkowie głównie odciągają od nas uwagę, ale i tak fajnie, że nie jesteśmy na placu boju sami.

Jednak i tak najlepiej namówić do wspólnej zabawy znajomych. W Earth Defense Force 5 można grać w kooperacji nawet we cztery osoby jednocześnie. To naprawdę świetna sprawa, szczególnie, że każdy z graczy może reprezentować inną klasę postaci. Każda z nich posiada odmienny ekwipunek oraz predyspozycje. Poza tym w starciach biorą udział pojazdy, którymi możemy pokierować - czołgi, śmigłowce, a nawet mechy.

Choć cel za każdym razem jest taki sam, zmienia się nieco otoczenie. Czasem boje z kosmitami toczymy na wielkich łąkach, czasem w miejskiej dżungli, a czasem w jaskiniach. To na pewno powstrzymuje poniekąd ewentualne uczucie znudzenia. Pewnym urozmaiceniem są także walki z bossami, których pokonanie wymaga od nas zdecydowanie więcej samozaparcia niż rozłożenie na łopatki nawet setki zwyczajnych obcych.

Jak pewnie się domyślacie, poziom trudności na kolejnych etapach stale rośnie. Jednak wraz z jego wzrostem możemy liczyć także na coraz lepsze rzeczy, wypadające z ustrzelonych przeciwników - zarówno broń, jak i pancerze. Z czasem nasza postać ciągle się rozwija, polepszają się jej statystyki, a co za tym idzie, poprawia się siła rażenia i wytrzymałość. To wciąga. Nawet nie zauważycie, kiedy spędzicie z Earth Defense Force 5 dziesięć czy piętnaście godzin. A ukończenie całości może być kwestią nawet kilkudziesięciu godzin!

Już wcześniej wspomnieliśmy, że Earth Defense Force 5 jest grą brzydką. Niestety, z początku może być wam trudno przyzwyczaić się do panującej na ekranie szpetoty, która przywodzi na myśl początki PlayStation 3, a nawet końcówkę epoki PlayStation 2 (nie licząc podwyższonej rozdzielczości, wiadomo). Jednak z czasem powinniście się przyzwyczaić. Więcej zastrzeżeń mamy do optymalizacji, która - szczególnie biorąc pod uwagę jakość pracy grafiką - powinna stać na znacznie wyższym poziomie. A tutaj musimy się liczyć z drastycznymi spadkami liczby klatek na sekundę.

Choć Earth Defense Force 5 jest grą do bólu prostą, praktycznie pozbawioną fabuły, brzydką i kiepsko zoptymalizowaną, czerpaliśmy z niej naprawdę sporo frajdy. Jeżeli tylko nastawicie się do niej odpowiednio i przymkniecie oko na mankamenty, powinniście się dobrze (a może nawet lepiej niż dobrze) bawić - niezależnie od tego, czy będziecie grać sami, czy ze znajomymi. Tylko ta cena...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama