Dragon Ball: Xenoverse - recenzja

​Dragon Ball doczekał się już kilku wirtualnych adaptacji, ale żadna z nich nie zachwyciła. Aż do teraz?

W ciągu ostatnich kilkunastu lat do sklepów trafiło już kilka całkiem interesujących gier z akcją osadzoną w uniwersum Dragon Balla, ale... Po pierwsze - żadna z nich nie była wyjątkowo dobra. Po drugie - te, które wyszły ponadprzeciętnie, już dawno utonęły pod stertą kurzu. Po trzecie - większość z nich trafiła do sprzedaży wyłącznie w wersjach na konsole. W powyższych okolicznościach wydany niedawno Dragon Ball Xenoverse wydaje się niezwykle interesującą propozycją. To pierwsza od bardzo dawna gra wideo na podstawie dzieła Akiry Toriyamy i chyba pierwsze w ogóle (no, nie licząc Dragon Ball Online) wydana nie tylko na PlayStation i Xboksach, ale również na komputerach osobistych.

Reklama

Dragon Ball Xenoverse to nie lada gratka dla wszystkich fanów tego uniwersum, ale my przetestowaliśmy grę jako redakcja, która wobec przygód Son Goku była od zawsze zupełnie obojętna. Czy nowa produkcja, opracowana przez studio Dimps, to sensowna propozycja także dla tej grupy odbiorców? Odpowiedź na to pytanie - niebawem.

Scenariusz Dragon Ball Xenoverse kręci się wokół manipulacji czasem. Okazuje się, że ktoś - nie wiadomo, kto - miesza w pierwotnej historii, co może mieć wręcz katastrofalne skutki. Jak pewnie się domyślacie, naszym zadaniem będzie powstrzymanie tych zmian. Arcyważne zadanie rozpoczynamy w mieście Tokitoki, gdzie zostajemy wezwani przez samego smoka Shenrona. Trafiamy tam jako uprzednio stworzony bohater. Wybierać możemy spośród reprezentantów kilku ras: ludzi, saiyanów, nameczanów, maijnów bądź przedstawicieli klanu Freezera. Ponadto możemy zdecydować o wyglądzie wybranej postaci - o kształcie jej twarzy czy nosa, o kolorze oczu, skóry i ubrania etc. - a także o preferowanym stylu walki (w zwarciu, na dystans lub mieszany).

Wspomniane miasto Tokitoki jest punktem centralnym świata gry i jedynym miejscem, w którym możemy się czuć bezpiecznie. Możemy tutaj porozmawiać z szeregiem NPC-ów czy kupić ubranie, aby następnie udać na kolejne starcie. To właśnie walki wypełniają nam prawie cały czas spędzony z Dragon Ball Xenoverse. Jak sprawuje się model starć? Musimy przyznać, że całkiem nieźle, choć sterowanie za pomocą klawiatury i myszy na pewno nie jest codziennością w tym gatunku.

Z drugiej strony - przy takiej konstrukcji plansz nie wyobrażamy sobie zabawy bez użycia myszy. Podczas pojedynków poruszamy się we wszystkich osiach i często zmieniamy cele (nierzadko bowiem walczymy z większą liczbą wrogów), co bez użycia tego kontrolera byłoby trudne do wykonania. Za pomocą myszy możemy ponadto wyprowadzać ataki - lewym przyciskiem myszy słabe, prawym silne, a po wciśnięciu na klawiaturze modyfikatora także specjalne (w tym sławną kamehamehę).

W Dragon Ball Xenoverse znalazło się także miejsce na rozwój postaci. Po awansowaniu na kolejny poziom doświadczenia otrzymujemy punkty, które możemy rozdysponować pomiędzy sześć cech: ataki podstawowe, superataki wręcz, superataki ki, poziom ki, zdrowie oraz kondycję. Z czasem możemy się także uczyć nowych ataków oraz kombinacji ciosów.

Dragon Ball Xenoverse łączy w sobie rozgrywkę offline z online. Podczas wizyt w Tokitoki decydujemy, czy chcemy rozegrać kolejne zadanie fabularne, stoczyć luźny pojedynek, czy może wolimy odmianę w postaci zabawy kooperacyjnej albo starcie z żywym przeciwnikiem. Zdecydowanie jest tutaj co robić i wszyscy miłośnicy Dragon Balla powinni być zachwyceni. A co z pozostałymi graczami?

No cóż, tutaj może być już różnie. Nas Dragon Ball Xenoverse dość szybko zaczął nużyć. Po którejś z kolei walce mieliśmy już dosyć, do rozgrywki wkradła się monotonia, a to, co będzie trzymać przy ekranie miłośników (klimat, miejsca i postacie znane z serialu), dla nas nie miało żadnej wartości. Przeciwnie, nie potrafiliśmy się przyzwyczaić dla charakterystycznego udźwiękowienia, w tym do - ekhm - dziwnych głosów bohaterów. Z kolei grafikę ocenialiśmy zupełnie nie przez pryzmat stylistyki, a przez pryzmat rozwiązań technicznych. A te są w Dragon Ball Xenoverse, niestety, niezbyt zaawansowane, żeby nie napisać - przestarzałe (plusem są natomiast dość niskie wymagania sprzętowe).

Nie możemy ocenić Dragon Ball Xenoverse w sposób jednoznaczny. Żeby zachować się uczciwie wobec czytelnika, jesteśmy zmuszeni do wystawienia grze dwóch ocen. Jeśli nigdy nie fascynowało cię uniwersum Dragon Ball, potraktuj poniższą notę jako wiążącą. Jeżeli natomiast serial oglądałeś od zawsze z wypiekami na twarzy, śmiało dodaj do niej dwa punkty. Powinieneś spędzić z produkcją studia Dimps co najmniej kilkanaście pełnych akcji i radosnych okrzyków godzin.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy