Downward Spiral: Horus Station - recenzja

​Downward Spiral: Horus Station treścią przypomina nam książkę i film "Marsjanin", ale oferuje zupełnie odmienne doznania.

Czym jest Downward Spiral: Horus Station? To gra logiczno-zręcznościowa z elementami akcji, której akcja toczy się na Marsia, stworzona przez fiński zespół 3rd Eye Studios (firma powstała raptem dwa lata temu i zatrudnia specjalistów z doświadczeniem nie tylko w grach wideo, ale również w filmie i muzyce). Co jednak być może najważniejsze, oferuje ona możliwość zabawy przy użyciu technologii VR. Choć można również bawić się bez niej.

W Downward Spiral: Horus Station wcielamy się w inżyniera pracującego na tytułowej stacji kosmicznej Horus. Zadaniem gracza jest przywrócenie mocy w poszczególnych częściach placówki. To, jak będzie toczył się ciąg dalszy rozgrywki, zależy w dużym stopniu od nas. Produkcja 3rd Eye Studios pozwala bowiem bawić się z VR-em lub bez, w pojedynkę lub w kooperacji, z przeciwnikami lub bez, skupiając się na poznawaniu fabuły, eksploracji i rozwiązywaniu łamigłówek. Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie.

Reklama

Z początku poruszanie się może nastręczyć trochę problemów (szczególnie, jeśli zdecydujemy się na rozgrywkę przy użyciu gogli wirtualnej rzeczywistości), ale na szczęście niedługo po rozpoczęciu przygody znajdujemy przydatny gadżet - narzędzie do chwytania, przypominające chociażby to, z którego korzysta Batman. Bez niego przejście całej gry byłoby w zasadzie niemożliwe, a już na pewno byłoby irytujące.

Downward Spiral: Horus Station nie należy do gier, które prowadzą nas za rękę. Przeciwnie, wymaga od nas kombinowania, choć dość szybko orientujemy się, że podpowiedzi, co mamy zrobić, są wyświetlane na ekranach w większości pomieszczeń. Opowiedziana w produkcji 3rd Eye Studios historia (podzielona na osiem rozdziałów i trwająca w sumie około pięciu godzin) jest zupełnie pozbawiona dialogów czy przerywników filmowych i zmusza nas do samodzielnego główkowania. Tak czy inaczej, nie spodziewajcie się scenariusza godnego ekranizacji. To gra, w której sama rozgrywka - w szczególności ta z użyciem gogli VR - jest znacznie ważniejsza od fabuły.

Downward Spiral: Horus Station został opatrzony grafiką na poziomie typowym dla produkcji VR. Lokacje są minimalistyczne, efektownych scenerii brak, podobnie jak zachwycających tekstur czy modeli postaci. Jednak ogólne wrażenia są pomimo tego dość pozytywne. Całość prezentuje się estetycznie. Udźwiękowienie zostało dobrze dopasowane do kosmicznej atmosfery. W szczególności podobała nam się muzyka (opracowana przez Ville Valo, lidera zespołu HIM), dlatego żałowaliśmy, że da się ją usłyszeć jedynie podczas walk.

Jeśli szukaliście do tej pory wartościowej gry do zagrania z goglami VR na głowie, Downward Spiral: Horus Station powinien was zainteresować. Jeżeli jednak liczycie, że będziecie się przy nim doskonale bawić bez VR-u, przygotujcie się na rozczarowanie. To różnorodna oraz przyjemna dla oka i ucha gra, ale pozbawiona ciekawej fabuły, posiadająca za to błędy (dokuczają m.in. podczas przemieszczania się), monotonna i przez to dość nużąca.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy