Diablo 2: Resurrected - pierwsze wrażenia

​Na ponad miesiąc przed premierą sprawdziłem Diablo 2: Resurrected. I przepadłem tak samo jak dwadzieścia jeden lat temu.

Blizzard zaprosił graczy, którzy złożyli zamówienia przedpremierowe na nowe wydanie dawnego przeboju, do udziału w zamkniętych beta testach (za kilka dni ruszy otwarty etap, w którym wezmą udział wszyscy chętni). Gra jest dostępna na wszystkich platformach docelowych, nie licząc Nintendo Switch.

Ja przetestowałem ją na PC i muszę przyznać, że - tak samo, jak przed laty - nie mogłem się od niej oderwać. Przywitało mnie w niej całkiem nowe, pięknie animowane wprowadzenie, a już w pierwszej chwili po rozpoczęciu kampanii fabularnej uderzył mnie ten sam urok i ten sam klimat, co ponad dwie dekady temu.

Reklama

Jednocześnie uderzyła mnie oprawa graficzna, która prezentuje się tak, że spokojnie można by uznać Diablo 2: Resurrected za zupełnie nowożytną grę. A wrażenie wręcz przerosło moje oczekiwania w momencie, w którym przełączyłem się na oryginalną oprawę (można to zrobić w dowolnej chwili, naciskając jeden klawisz). Nie zdawałem sobie sprawy, że oryginał zestarzał się aż tak bardzo i że Blizzard musiał wykonać taki kawał pracy, tworząc remaster.

Remaster, który w wielu miejscach nosi znamiona remake'u. W pełni trójwymiarowe modele postaci, otoczenie bogate w szczegóły, zupełnie nowe efekty specjalne, 60 klatek na sekundę (pamiętacie, że oryginał działał w 25 FPS?) i oczywiście rozdzielczość 4K - to wszystko sprawia, że od Diablo 2: Resurrected trudno oderwać wzrok. Chyba nie potrafię powstrzymać się od stwierdzenia, że odświeżona "dwójka" prezentuje się lepiej niż o wiele młodsze Diablo 3.

Jeśli idzie o fabułę, Diablo 2: Resurrected nie wprowadza żadnych zmian ani nowinek - to dokładnie ta sama przygoda, co przed laty. Pod względem gameplayowym widać, że Blizzard starał się pozostać jak najbliżej oryginału, ale jednocześnie nie mógł uniknąć kilku istotnych zmian. I całe szczęście, że je wprowadził.

Sterowanie padem (bardzo wygodne, swoją drogą), automatyczne zbieranie złota, powiększona skrytka na przedmioty czy przebudowany interfejs sprawiają, że nie można nazwać rozgrywki w Diablo 2: Resurrected archaicznym doświadczeniem. Przeciwnie, w nową wersję gra się nie mniej komfortowo niż w Diablo 3.

Jednocześnie "dwójka" przypomina, że zabawa nie musi być tak intensywna i dynamiczna. Walka jest w niej wolniejsza, bardziej taktyczna, częściej zmusza do ostrożności. Szybko przypomniałem sobie, dlaczego znalazłem czas i ochotę, by przejść oryginał dwukrotnie.

Diablo 2: Resurrected w ramach bety pozwala przejść dwa pierwsze akty kampanii fabularnej, natomiast w docelowej wersji znajdą się oczywiście także wszystkie pozostałe, a także dodatek Pan Zniszczenia. Klas do wyboru otrzymamy aż siedem: barbarzyńcę, czarodziejkę, paladyna, amazonkę, nekromantę, druida oraz zabójczynię. Grać będziemy mogli sami albo w kooperacji, łącząc siły nawet z siedmioma innymi graczami.

Podsumowując - czekają nas dziesiątki (w kampanii fabularnej), a później setki (w multiplayerze) godzin doskonałej zabawy. Diablo 2: Resurrected to hack'n'slash w najlepszej możliwej postaci. Z niecierpliwością czekam na kontynuację, która nastąpi 21 września.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy