Jeśli jesteś ciekaw, jak wyglądało życie w czasach prehistorycznych, nie musisz czekać na wynalezienie wehikułu czasu. Wystarczy, że odpalisz Dawn of Man.
Było już wiele gier strategicznych, które pozwalały nam prześledzić losy ludzkości na przestrzeni dziejów. Jednak chyba jeszcze żadna nie koncentrowała się w takim stopniu na prehistorii, jak Dawn of Man. Ta produkcja brytyjskiego studia Madruga Works - z racji okresu, w którym się rozgrywa - łączy w sobie elementy typowego city buildera z elementami survivalu. W końcu walka o przetrwanie to była dla człowieka pierwotnego wręcz codzienność.
Jednak Dawn of Man to nie tylko początki ludzkości - to także okresy historyczne, które po nich następowały. Przygodę zaczynamy w paleolicie, później poznajemy mezolit i neolit, aby w końcu przejść kolejno do epoki miedzi, brązu i żelaza. Zanim zostaniemy rzuceni na głębszą wodę, warto skupić się na samouczku, który wyjaśnia wszystkie podstawy niezbędne do tego, by móc w miarę komfortowo grać. Dawn of Man poziomem komplikacji nie przypomina wprawdzie strategii studia Paradox Entertainment, ale nie jest to też na pewno spacerek przez park. Niestety, częściowo wynika to z faktu, że twórcy uraczyli nas dość topornym, mało intuicyjnym interfejsem.
Podczas pierwszych scenariuszy zarządzamy maleńką osadą, na którą składa się kilka budynków, gromadka mieszkańców i skromna ilość zasobów. Jedną z pierwszych decyzji, jakie musimy podjąć, jest ta dotycząca umiejscowienia naszej wioski. Warto zastanowić się, czy lepiej będzie wybudować ją w pobliżu lasu, rzeki, na górzystym obszarze, a może na płaskim terenie. Później zabieramy się do pracy. A dokładnie zabierają się nasi podpieczni, których wysyłamy do łowienia ryb, polowania na zwierzęta, zbierania warzyw i owoców czy ścinania drzew. Później stawiamy kolejne chaty i zdobytamy punkty wiedzy...
... które stanowią nagrodę za wykonywanie poszczególnych czynności, takich jak budowanie czy pozyskiwanie surowców. Co możemy z nimi później zrobić? Służą nam one do odblokowywania kolejnych możliwości, składających się na całe drzewko. Możemy w ten sposób zdobyć nowe narzędzia służące do polowania, produkcji czy obrony naszego terytorium przed wrogiem. Ważną funkcję w kampanii pełnią także kamienie milowe, których osiągnięcie otwiera nam drogę do trudniejszych wyzwań.
W Dawn of Man spotykamy się z podziałem na cztery pory roku, które stanowią nie tylko ozdobnik, ale również wpływają na poszczególne aspekty rozgrywki. Najgorsza jest oczywiście zima, podczas której trudniej jest upolować zwierzynę czy złowić ryby. Warto też zadbać o cieplejsze ubrania. Cieszy, że twórcy zadbali o takie szczegóły.
Natomiast dziwi, że nie zadbali o ważniejsze rzeczy, takie jak na przykład obszerniejsza i bardziej urozmaicona zawartość. Na przykład budynków powinno być więcej, podobnie jak zwierzyny, na którą możemy polować. Niewiele zmienia się z czasem, po tym, jak przechodzimy do kolejnych okresów historycznych. A powinno zmieniać się sporo. Pewnym pocieszeniem jest wsparcie dla modderów, którzy tworzą samodzielnie dodatkowe scenariusze do gry (już od dłuższego czasu Dawn of Man cieszy się sporą popularnością).
Dawn of Man to gra średnio-, jeśli nie niskobudżetowa. Widać to przede wszystkim po szacie wizualnej, która jest na poziomie - chciałoby się rzec - kamienia łupanego. Tekstury są kiepskiej jakości, modeli postaci i budynków lepiej nie oglądać z bliska, a efekty specjalne nie robią żadnego wrażenia. Do tego otoczenie jest dość monotonne, a paleta barw - smutna. Czy tak powinien wyglądać świat nieskażony jeszcze działalnością człowieka? Wyobrażam go sobie jako o wiele piękniejsze miejsce.
Choć Dawn of Man ma swoje wady, trzeba oddać jej to, że to całkiem przyzwoita strategia. Nie ma się co dziwić, że znalazła grono odbiorców, które wiernie ją wspiera. I myślę, że można mieć nadzieję, iż fani z czasem poprawią to, co dawało mi powody do narzekania, czyli - przede wszystkim - skąpą zawartość, powtarzalne scenariusze i przestarzałą grafikę. Ta gra na to zasługuje.