Dark Souls II
Dark Souls uchodzi za jedną z najtrudniejszych gier ostatnich lat, co przysporzyło jej zaskakująco dużej popularności. Czy sequel także zachwyca i uśmierca nas na każdym kroku?
W czasach, w których większość gier wideo przechodzi się bez większych problemów, a co drugą daje się ukończyć w ciągu kilku godzin, Dark Souls było czymś niezwykłym. Studio From Software przypomniało, jak świetnie można się bawić nawet wtedy, gdy nasz bohater ginie średnio co kilka minut. Nie była to gra dla każdego, ale w nas - podobnie jak we wspomnianych milionach, które z wypiekami na twarzy wyczekiwały dokładki - wyzwalała w nas ogromne pokłady zarazem frustracji (gdy ginęliśmy po raz wtóry), jak i ekscytacji (gdy w końcu udawało nam się pokonać dany etap). A teraz przyszedł czas na kontynuację. Jeszcze lepszą i jeszcze trudniejszą.
W Dark Souls 2 wcielamy się w ofiarę klątwy nieumarłych, co oznacza - ni mniej, ni więcej - że nie może umrzeć, za to może utracić ludzką naturę, jeśli nie będzie odpowiednio regularnie żywił się duszami innych istot. Jest przed nim jednak pewna nadzieja. Jak głosi legenda, klątwę można zrzucić, udając się do starożytnej krainy Drangelic, gdzie ma znajdować się tajemny sposób na pozbycie się przekleństwa.
To tutaj spędzamy całą rozgrywkę, zaczynając od drogi ku wybrzeżu, podczas której wybieramy, jak nasza postać ma wyglądać i jaką ma reprezentować klasę postaci (do wyboru m.in. wojownik, rycerz, bandyta, kleryk, czarodziej czy badacz). Po stosunkowo krótkim i ciekawym wprowadzeniu, w trakcie którego uczymy się obsługi gry, zaczynamy właściwą przygodę.
Od tego momentu możemy sami decydować, dokąd chcemy się udać. Nie każde miejsce w Drangelic jest od razu dostępne, ale i tak możliwości mamy na samym wstępie multum. Niezależnie od tego, gdzie pójdziemy, powinniśmy być zachwyceni. Świat gry jest nie tylko ogromny, ale i bardzo różnorodny - przemierzamy tu zarówno miasta, wybrzeża, góry, lasy czy podziemia. W zdecydowanej mierze są to miejsca posępne, mroczne, groźne.
Jedną z niewielu lokacji, w których możemy poczuć się bezpiecznie, jest Majula - ruiny miasta, w których możemy rozpalić ognisko (tu nowość - pomiędzy ogniskami można przemieszczać się w mgnieniu oka, więc w grze czeka nas o wiele mniej jałowego podróżowania), zregenerować siły, skorzystać z usług kowala, kupić coś lub sprzedać czy porozmawiać z NPC-ami.
Poza Majulą czeka nas już jednak ciągła walka o życie z tzw. Pustymi, czyli tymi, którzy utracili już resztki człowieczeństwa i błąkają się po krainie, napadając na każdego, kogo tylko napotkają. Pojedynki z nimi przysparzają niejednokrotnie nie lada trudności (tego się spodziewaliśmy), ale to nic w porównaniu z bossami, których musimy pokonywać, by odblokowywać dostęp do kolejnych części Drangelic.
W walkach z nimi musimy wykazać się nie tylko zręcznością, ale też taktyką oraz umiejętnością wyszukiwania słabych punktów, a przy tym wszystkim nadludzką cierpliwością. Nawet nie liczcie na to, że któryś pojedynek z bossem uda wam się rozstrzygnąć na waszą korzyść po dwóch czy trzech próbach. Jednak satysfakcja, gdy w końcu wam się uda, będzie ogromna.
Co więcej, w Dark Souls 2 wprowadzono dodatkowe utrudnienie. Ginąc zbyt często, odradzamy się z pomniejszonym paskiem zdrowia - mniejszym i mniejszym po każdej serii porażek, skróconym nawet do połowy (do oryginalnego stanu możemy go przywrócić dzięki specjalnej kukiełce). Na szczęście - z drugiej strony - ograniczono też "odradzalność" Pustych. Gdy danego przeciwnika pokonamy dostateczną liczbę razy, możemy mieć nadzieję, że nie spotkamy go więcej.
Nowinek jest więcej. W "dwójce" pojawiły się pochodnie, które możemy wykorzystywać do rozświetlania mrocznych lokacji (których tu pełno). Ponadto możemy teraz walczyć z użyciem obu rąk, wymachując dwoma różnymi rodzajami broni, choć wymaga to sporo wprawy, gdyż bez tarczy nasz bohater jest dalece bardziej narażony na utratę zdrowia.
Aby mieć szanse w starciach z kolejnymi przeciwnikami, musimy pamiętać o ciągłym rozwój postaci. W tym celu konieczne jest kolekcjonowanie dusz - czy to po pokonanych wrogach, czy tych po prostu znalezionych.
Po zebraniu odpowiedniej ich liczby możemy udać się do ogniska w Majuli i u rezydującej tam tajemniczej kobiety wejść na wyższy poziom, poprawiając przy tym nasze statystyki (bohater opisany został typowymi dla RPG-ów cechami, takimi jak: siła, inteligencja, zręczność czy wytrzymałość). Poza tym musimy zbierać (lub kupować) coraz to lepszy sprzęt, który powinniśmy dostosowywać nie tylko do naszych preferencji, ale i do przeciwników. Z czasem uczymy się też oczywiście nowych zaklęć.
W Dark Souls 2 obecna pozostała opcja sieciowa, dzięki której możemy łączyć się z innymi graczami, pomagać sobie lub walczyć ze sobą, a także zostawiać dla siebie wiadomości w różnych miejscach Drangelic. W tym względzie zarówno pomysł, jak i realizacja pozostały bardzo dobre.
Dark Souls wyglądało po prostu dobrze, a sequel wygląda zaledwie nieco lepiej. Nie oczekujcie wielkiej rewolucji. Lokacje są ładniejsze, animacje płynniejsze, ale różnice nie są tak duże, jak można by tego oczekiwać. Jednak na pewno nie jest to coś, przez co obniżylibyśmy końcową ocenę Dark Souls 2...
... gdyż jest to gra, która nawet z o wiele gorszą grafiką obroniłaby się w pełni. To prawdziwe wyzwanie - jeszcze trudniejsze, jeszcze bardziej dopracowane i jeszcze ciekawsze (z wyraźniej nakreśloną, ciekawszą fabułą, która jednak nie wychodzi na pierwszy plan) - z którym powinni się zmierzyć wszyscy gracze, którym wydaje się, że "teraz to gry są takie łatwe i na kilka godzin". Gwarantujemy wam, że Dark Souls 2 wyciśnie z was ostatnie poty, a zwiedzenie całego Drangelic zajmie wam kilkadziesiąt godzin (nie 20 czy 30, tylko 40-50 lub więcej). From Software znów pokazało klasę.