Butcher - recenzja

Butcher /materiały prasowe

​Lubicie trudne gry? Ale takie naprawdę trudne? W takim razie nie możecie pominąć Butchera.

To produkcja autorstwa rodzimego studia Transhuman Design, które promuje je hasłem: "The easiest mode is hard", czyli "Najłatwiejszy poziom trudności to hard". Taki slogan zobowiązuje, ale twórcy ze swojej obietnicy wywiązali się w stu procentach. Częstotliwość, z jaką ginie się w Butcherze, jest wręcz zatrważająca. Naprawdę, uzbrójcie się w tonę cierpliwości, bo inaczej oszalejecie.

Transhuman Design nie siliło się na wprowadzanie do Butchera ambitnej fabuły. Od początku wiadomo, że to gra nastawiona w pełni na przyjemność czerpaną z radosnej rozwałki. Wcielamy się w niej w cyborga, który pokonując kolejne plansze, pozostawia za sobą całe sterty kości i flaków oraz hektolitry krwi. Mamy tutaj jeden cel - niszczyć wszystko, co napotkamy na swojej drodze.

Reklama

Na samym początku musimy się zdecydować na poziom trudności. Poza wspomnianym trudnym mamy jeszcze do wyboru trudniejszy, najtrudniejszy i niemożliwy (ten ostatni musimy dopiero odblokować). O ile początek rozgrywki nie powinien nastręczyć wam dużych problemów nawet na wyższych poziomach, o tyle już na drugim poziomie powinny się zacząć schody.

Transhuman Design przygotowało w sumie ponad dwadzieścia etapów, rozmieszczonych w pięciu różnych lokalizacjach, takich jak wulkan czy dżungla. Do eksterminacji naszych wrogów wykorzystujemy w sumie sześć typów broni. Są wśród nich między innymi strzelba czy działo elektryczne. A gdy zabraknie nam amunicji do broni palnej, zawsze możemy skorzystać z piły łańcuchowej. Według nas przydałoby się jeszcze kilka giwer dla urozmaicenia, ale pochwalić należy to, że każda z tych dostępnych wyraźnie różni się od pozostałych. To, którą wybierzesz, ma istotny wpływ na odczucia z rozgrywki.

Mięso armatnie, z którym rozprawiamy się na kolejnych planszach, jest dość różnorodne. Nie wszystkie z nich można zestrzelić szybko i bezproblemowo. Część z nich posiada lepsze wyposażenie (takie jak chociażby plecak odrzutowy, który czyni z wroga trudno uchwytny cel), część także jest bardziej wytrzymała od pozostałych. A już szczególnym wyzwaniem są bossowie. Starcia z nimi wymagają nie lada koncentracji i cierpliwości.

W ogóle, grając w Butcher, musisz uzbroić się w duże pokłady cierpliwości. Przygotowane przez twórców etapy są stosunkowo długie, a jeśli przegramy, musimy się cofnąć do początku. Nie ma mowy o zapisywaniu stanu gry po drodze. Wyobraźcie sobie, co będziecie przeżywać, gdy po kilkunastu minutach rzezi przyjdzie wam przełknąć gorycz porażki.

Transhuman Design zdecydowało się wykonać Butchera w pixel-artowym stylu. Grafika nie zachwyca, ale z pewnością można powiedzieć, że ma swój urok. Oprawa jest mroczna, ekran zalewa czerń, a kolorowo robi się przeważnie tylko tam, gdzie znajdujemy się my i nasze dzieło zniszczenia. Jedyny minus to niedostateczna czytelność. Obiekty na ekranie często zlewają się ze sobą, przeszkadzając nam w odpowiednim rozpoznaniu sytuacji.

Butcher to bardzo prosta, ale wciągająca platformówka/strzelanka, po którą powinni sięgnąć wszyscy ci, którzy nie lubią, gdy gra jest zbyt łatwa. W tym przypadku jest odwrotnie - większość prawdopodobnie uzna, że produkcja Transhuman Design jest zbyt trudna. Rzeczywiście, nawet na najniższym poziomie trudności (hard) potrafi nastręczyć nie lada problemów, zwłaszcza na późniejszych etapach.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Butcher
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy