Broken Age: Akt 1

Jeśli do tej pory powątpiewaliście w jakość gier tworzonych dzięki dotacjom na Kickstarterze, to koniecznie zagrajcie w Broken Age. Gracze sami zafundowali sobie świetną przygodówkę!

Broken Age to w ogóle pierwszy poważny projekt ufundowany dzięki Kickstarterowi. To od niego zaczął się wzrost popularności tego portalu, który obserwujemy nieustannie aż do dziś. Kolejni deweloperzy zdobywają fundusze na zrealizowanie swoich pomysłów, a gracze sami mogą przyczynić się do powstania gier wideo, o których marzyli. W Broken Age zdecydowanie warto było zainwestować. To przygodówka, która wciąga, bawi i wzrusza. Zapraszamy do fantastycznego świata pełnego przygód!

Gra ma aż dwóch głównych bohaterów. Jednym z nich jest Shay, samotny chłopak, zamieszkujący od urodzenia opustoszały statek kosmiczny i wypełniający każdego dnia szereg powtarzalnych obowiązków, polegających głównie na ratowaniu pociesznych istot. W rolę jego rodziców wciela się superinteligentny, nadopiekuńczy komputer, który dba o to, aby chłopiec dobrze się żywił i dokładnie mył zęby. Drugą grywalną postacią jest Vella, nastoletnia mieszkanka małej, malowniczej wioski, która lada chwila ma być złożona przez swoją rodzinę w ofierze tajemniczego potwora.

Reklama

To w tych stronach normalne. Ba, bycie ofiarnym barankiem to wręcz powód do dumy. To, co łączy dwójkę bohaterów, to chęć do zmiany swojego losu. Shay ma dosyć nadopiekuńczości komputera oraz codziennej monotonii, a Vella nie chce kończyć jako ofiara dla stwora. Oboje postanawiają się zbuntować. Choć ich przygody toczą się w zupełnie innych miejscach, pewnego dnia (zdradzę, że pod koniec pierwszego aktu, o którym mowa) ich ścieżki się zbiegną.

Obie przygody toczą się równolegle, ale do wspomnianego momentu zupełnie odrębnie, a my, gracze, możemy swobodnie przeskakiwać pomiędzy jedną a drugą postacią. Jednak nie ma to żadnego wpływu na przebieg rozgrywki - po prostu jeśli mamy dosyć jednego bohatera, zmieniamy perspektywę i odwrotnie. Jednak słowa "dosyć" użyłem tu trochę na wyrost, bo w Broken Age trudno mieć czegokolwiek dosyć.

Zarówno Shay i Vella to postacie, które łatwo polubić, a ich przygody wzbudzają ciekawość od pierwszej chwili spędzonej z grą. I uczucie to nie opuszcza nas do samego końca. A gdy ten przychodzi, zaczynamy być ciekawi dalszego ciągu jeszcze bardziej. Autorzy kończą pierwszy akt w momencie, w którym losy bohaterów przybierają niespodziewany obrót, a wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Na ciąg dalszy i zwieńczenie historii musimy poczekać aż do premiery drugiego aktu, czyli jeszcze kilka miesięcy.

Broken Age to klasyczna przygodówka point & click, przypominająca najlepsze reprezentantki tego gatunku, ale nie tak wymagająca, jak one. To na pewno smutna wiadomość dla wszystkich weteranów, za to dobra dla graczy nieprzyzwyczajonych do spędzania kilkudziesięciu minut nad jedną zagadką. Łamigłówki w Broken Age nie są może łatwe, ale są proste.

Wystarczy mieć oczy i uszy szeroko otwarte oraz próbować wszystkiego, co tylko się da, aby w ciągu najwyżej kilku minut wpaść na prawidłowe rozwiązanie. Nietrudno wpaść na pomysł, co zrobić z zebranymi przedmiotami, a interakcja z otoczeniem (czy to z innymi postaciami, czy z martwą naturą) jest banalnie prosta.

Najnowsza produkcja studia Double Fine to jedna z najładniejszych i najbardziej urokliwych gier, z jakimi miałem do czynienia od... dawna. Graficy odpowiedzialni za projekty lokacji oraz bohaterów powinni dostać podwyżkę, a aktorzy, którzy podłożyli głosy postaciom, powinni być zatrudniani przez Tima Schafera i spółkę aż do końca świata. Broken Age to prawdziwa bajka, której oglądanie i słuchanie wprawia w niesamowity nastrój. Nieco melancholijny, ale jednocześnie zabawny, bo i żartów w grze nie brakuje.

Broken Age nie jest może tak rozbudowana i wymagająca, jak najlepsze przygodówki w dziejach (jak Monkey Island, Day of the Tentacle czy Grim Fandango), ale pod względem fabuły, klimatu i oprawy to kosmiczny poziom. Dziękuję całemu zespołowi Double Fine za wspaniałe chwile spędzone z Shayem oraz Vellą i oczywiście czekam na drugi akt. Oby był tak dobry, jak pierwszy, bo inaczej złożę was w ofierze potworowi!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy