Baldur's Gate 3 - pierwsze wrażenia

​Baldur's Gate 3 nie jest grą skierowaną stricte do miłośników dwóch poprzednich części. Zapowiada się jednak na świetnego erpega.

Przyznam, że byłem zawiedziony, gdy okazało się, że Baldur's Gate 3 będzie bliżej do Divinity: Original Sin (tworzy go zresztą ten sam zespół - Larian Studios), a nie do poprzedniczek. Pomimo tego do wczesnej wersji gry podszedłem z dużymi emocjami i nadziejami. Pogodziłem się z tym, że czasy się zmieniły i że autorzy mogą mieć inną, niekoniecznie gorszą wizję. I wam też sugeruję takie podejście. Szybciej wówczas dostrzeżecie, że nowy "Baldur" zapowiada się na świetnego erpega. Kto wie, czy nie lepszego niż poprzednie dwie części.

Reklama

Baldur's Gate 3 rozpoczyna się od mocnego uderzenia. Główny bohater - którego tworzymy za pomocą dość rozbudowanego edytora (we wczesnej wersji nie wszystkie opcje są dostępne) - pada ofiarą tak zwanych łupieżców umysłów. Ci wszczepiają do jego mózgu kijankę, która w niedługim czasie przemieni go w bezmyślnego potwora. Na szczęście protagoniście udaje się zbiec ze statku swoich oprawców. Teraz musi znaleźć kogoś, kto będzie wiedział, jak go uratować. To początek przygody, która potrwa dziesiątki godzin, oferując ogrom historii, postaci i questów.

Co się zmieniło względem poprzedniczek? Przede wszystkim oprawa graficzna, która przeszła od zupełnie płaskiego 2D do pełnych trzech wymiarów. Dodajmy, że bardzo ładnych, nawet na zbliżeniach. A tych jest sporo, bo każda sytuacja i każdy dialog są prezentowane w formie wyreżyserowanych cutscenek, z ruchomą kamerą i licznymi szczegółami. Całkiem często możemy korzystać ze zdolności bohatera, takich jak perswazja czy zastraszanie. Nowością są testy umiejętności, podczas których rzucamy wirtualną kością, a wynik rzutu decyduje o sukcesie bądź porażce danej czynności.

Jednak przede wszystkim zmieniła się walka. Larian Studios porzuciło potyczki w czasie rzeczywistym i z aktywną pauzą na rzecz turowych starć. Powiem tak - jednym się to spodoba, a innym nie, ale nie sposób nie docenić atutów nowego systemu. Jest zdecydowanie bardziej taktyczny, zmuszający do myślenia i dający więcej swobody. To ostatnie za sprawą nowych możliwości, takich jak rzucanie przedmiotami, wspinanie się na wzniesienia czy zrzucanie przeciwników w przepaść. Z początku walka wydawała mi się zbyt wolna, ale z czasem zaczęła mi się podobać coraz bardziej. W końcu doszedłem do wniosku, że Larian Studios podjęło dobrą decyzję.

A co Baldur's Gate 3 ma wspólnego z poprzedniczkami? Wbrew pozorom całkiem sporo. W grze czuć klimat starych "Baldurów", czuć też atmosferę wielkiej przygody. Na liście jej zalet znajdą się z pewnością te same elementy, które zadecydowały o sukcesie "jedynki" i "dwójki". Już teraz mogę na niej umieścić - oczywiście wstępnie, bo zapoznałem się póki co z początkiem gry - rozbudowane i ciekawe dialogi; interesujące i nieliniowe zadania, lokacje; które po prostu chce się eksplorować; dający dużo swobody rozwój postaci; dziesiątki czarów, przedmiotów i przeciwników do odkrycia...

Naprawdę, nie mogę się już doczekać pełnej wersji. Z początku byłem sceptycznie nastawiony, ale po zagraniu w early access jestem podekscytowany tym, co na nas (prawdopodobnie) czeka. Nie rozpisuję się o błędach typowych dla gry znajdującej się na tym etapie produkcji. Czasem znajdzie się jakiś tekst nie przetłumaczony na język polski, czasem jakaś umiejętność nie zadziała taka jak powinna, czasem praca kamery zaliczy wpadkę... Jednak to wszystko nie ma znaczenia, bo wiadomo, że większość z tych błędów zostanie usunięta do premiery, a pozostałe będą naprawiane już po niej. Na tę chwilę najważniejsze jest to, że Baldur's Gate 3 ma wszystko, co może uczynić z niego wielkiego erpega.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Baldur's Gate 3
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama