ARMA III

Mam dla was zagadkę. Call of Duty, Battlefield, ARMA - która z tych gier nie pasuje do pozostałych? No tak, wszystkie są o wojnie, we wszystkich strzelamy do wrogich żołnierzy, ALE...

... Call of Duty oraz Battlefield to shootery wojenne z naciskiem na akcję, natomiast ARMA (czyli niepisana kontynuacja świetnego Operation Flashpoint) to coś na wzór symulatora pola walki. Piszę "coś na wzór", ponieważ w prawdziwym symulatorze większość czasu spędzalibyśmy w bazie, na patrolach i oczekiwaniu, aż coś się wydarzy. Jednak twórcy ARMY (tej i poprzednich) - czeskie studio Bohemia Interactive - wojnę pokazali w sposób tak realistyczny, jak tylko mogli, zachowując proporcje właściwe dla gry wideo.

Już na samym początku możemy sobie napisać szczerze i wprost - ARMA III to produkcja niedokończona. Absolutnie bez precedensu pozostanie na długo fakt, że gra wojenna, od początku zapowiadana jako singlowa i wieloosobowa, została wydana... bez kampanii dla pojedynczego gracza. Autorzy już w sierpniu uprzedzili graczy, że wskutek bliżej nieokreślonych problemów zostanie ona wydana w trzech epizodach dopiero po premierze (jako DLC). Pierwszy z nich jeszcze się nie ukazał, więc na temat wartości ARMY III dla pojedynczego gracza można napisać tylko tyle, że... jest bliska zera. Co prawda, w grze zawarto pojedyncze scenariusze do samodzielnego rozegrania, ale ich jakość pozostawia wiele do życzenia.

Reklama

ARMA III to także produkcja pełna niedoróbek. Podczas rozgrywki raz po raz obserwujemy zabawne błędy silnika fizycznego czy przenikające się tekstury. Ponadto gra została kiepsko zoptymalizowana, co oznacza, że nawet na niezłym sprzęcie możecie mieć problem z odpaleniem jej na wysokich ustawieniach. A szkoda, bo na najwyższych ustawieniach czeska produkcja prezentuje się wyśmienicie. Błędy zdarzają się także sztucznej inteligencji - żołnierze kierowani przez komputer czasem gdzieś utkną, czasem bezsensownie zmienią pozycję... Cóż, tak jak napisałem wcześniej, ARMA III to gra niedokończona, której premiera powinna odbyć się kilka miesięcy później.

Jednak nie jest to gra bezwartościowa. Zapomnijmy o tym, co napisałem powyżej, i skupmy się na tym, co ma w sobie dobrego. Przede wszystkim należy wyróżnić środowisko, w którym toczy się akcja. W ARMIE III przenosimy się do lat trzydziestych XXI wieku, na dwie fikcyjne wyspy, położone gdzieś na Morzu Egejskim - Altis oraz Stratis. Obie liczą sobie łącznie 290 kilometrów kwadratowych! Nie są to pustkowia, a tereny pełne lasów, miasteczek czy militarnych zabudowań, które - częściowo - możemy eksplorować (można się w nich także ukrywać i prowadzić walki, rzecz jasna). To teren, który nie sposób byłoby w całości przemierzyć na nogach.

Gra w ARMIE III przebiega zupełnie inaczej niż w Call of Duty czy Battlefieldzie. Jeśli jesteś przyzwyczajony do tego, że po respawnie biegniesz dobrze znaną ścieżką i strzelasz do kogo popadnie, nie masz tutaj szans. Czym szybciej dotrze do ciebie, że w tej grze liczy się strategia, taktyka, umiejętność podejścia wroga, tym lepiej. Będziesz musiał przyzwyczaić się do dalekich podróży (oczywiście nie na nogach, a z wykorzystaniem pojazdów jeżdżących, pływających i latających) i do tego, że broń tutaj działa nieco inaczej niż w strzelankach (czytaj: bardziej realistycznie). I jeszcze do tego, że wroga czasem będziesz szukał dobrych kilka minut (co jednak nie jest chyba efektem zamierzonym, a skutkiem tego, że środowisko gry jest ogromne, a chętnych do zabawy nie aż tak wielu). Na początku możesz czuć się nieswojo, ale gwarantuję ci, że kiedy wpoisz sobie podstawowe zasady, jakimi rządzi się tutejsze pole walki, zaczniesz czerpać dużo satysfakcji z toczonych walk.

ARMA III została wzbogacona o zaawansowany edytor, za pomocą którego gracze będą mogli jeszcze długo po premierze tworzyć coraz to nowe misje. I to nie tylko proste potyczki, w których oddział A naciera na oddział B i vice versa, ale bardziej zaawansowane, oskryptowane, wyreżyserowane scenariusze. Gdy tylko modderzy się rozkręcą, możemy spodziewać się regularnych dostaw wartościowych modyfikacji. To może być jeden z największych atutów tej gry.

Na tę chwilę ARMA III to niespełniona obietnica, niewarta swojej ceny (ponad 100 złotych). To może się zmienić - twórcy dodadzą kampanię dla pojedynczego gracza, poprawią błędy, serwery jeszcze się zaludnią - a jeśli tak się stanie, z pewnością do niej wrócę. Trudno nie dostrzec tkwiącego w niej potencjału (ogromne i różnorodne środowisko, realistyczna rozgrywka, rozbudowany edytor), który jednak Bohemia musi odpowiednio wykorzystać. I za ten potencjał właśnie dodaję do oceny punkcik. A jeśli Czechom uda się go zrealizować, z chęcią dopiszę jeszcze jeden.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Arma III | Bohemia Interactive | Strzelanki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama