Anno 1800 - recenzja

Anno 1800 /materiały prasowe

​Po dwóch wyprawach w kosmos (kolejno w Anno 2070 i Anno 2205) popularna seria wraca na Ziemię. I przypomina nam, jak powinna wyglądać strategia ekonomiczna z prawdziwego zdarzenia!

Nie tak dawno miałem okazję przetestować Anno 1800 w wersji beta. Byłem zachwycony tym, jak ta gra wygląda, i wciągnięty w zabawę do tego stopnia, że nie mogłem się doczekać pełnej wersji. Ta w końcu trafiła w moje ręce (a ściślej mówiąc, na moje konto w Uplay) i... porwała na wiele godzin. Gdy już zaczynałem wątpić w to, że Ubisoft wjedzie kiedyś z Anno z powrotem na właściwe tory, otrzymałem porywającą strategię, która nie ma słabych stron. No dobra, jakieś tam ma, ale większość z nich można śmiało pominąć, bo nie mają większego znaczenia. Panie i panowie, zapraszam do wehikułu czasu - wyruszamy do dziewiętnastego wieku, do okresu rewolucji przemysłowej!

Reklama

W pełnej wersji Anno 1800 mogłem poznać ciąg dalszy historii przedstawionej w kampanii dla pojedynczego gracza. Przygodę rozpoczynamy na morzu, na pokładzie statku należącego do głównego bohatera, aby chwilę później dobić do brzegu pewnej wyspy. To tutaj zaczynamy budowę naszego pierwszego miasteczka. Gra sprawnie wprowadza nas w swoją mechanikę. Wszystko dzieje się w odpowiednim tempie - nie za szybko, nie za wolno. Jeśli graliście we wcześniejsze odsłony Anno, poczujecie się jak u siebie. Ale jeśli nie, to bez obaw, szybko opanujecie wszystkie najważniejsze kwestie związane z rozgrywką. Nie liczcie na samą opowieść - nie będzie to najciekawsza historia, z jakimi się zetknęliście (ani najbardziej realistyczna w kontekście historycznym, ale to już pomińmy) - ale pomimo tego kampania jest całkiem przyjemna, satysfakcjonująca i stanowi wzorowy samouczek. Samouczek, po którym będziecie mogli rozpocząć zabawę w trybie piaskownicy lub zdecydować się na rozgrywkę przez sieć.

Anno 1800 to gra, która w głównej mierze polega na budowaniu miasta, zarządzaniu ekonomią (surowcami, produkcją, handlem, ale i... turystyką) i dbaniu o dobrobyt podlegającej nam społeczności. Autorzy dali nam sporo możliwości - samych budynków jest tutaj przeszło setka - ale jednocześnie stworzyli interfejs, dzięki któremu ani przez chwilę nie zastanawiałem się, jak coś zrobić (nawet na późniejszych etapach gry, co z kolei jest chyba zasługą stopniowego i płynnego wprowadzania w poszczególne, nowe aspekty zabawy). Zamiast szukać potrzebnych opcji, mogłem się skupić na tym, co w Anno 1800 najważniejsze i co daje najwięcej przyjemności oraz satysfakcji.

Czyli... prawie na wszystkim. Prawie, ponieważ niezbyt przypadły mi do gustu walki. Są po prostu zbyt proste. Ot, wygrywa ten, kto dysponuje lepszymi jednostkami i/lub większą ich liczbą. Ale to szczegół, bo potyczki stanowią marginalną część gry.

W głównych założeniach Anno 1800 niczego nie rewolucjonizuje, ale wprowadza szereg nowinek. Z pomniejszych - nie możemy już na przykład przekwalifikować członków naszego społeczeństwa. A więc farmer pozostaje na zawsze farmerem, robotnik robotnikiem, a rzemieślnik rzemieślnikiem. Jednak z czasem żadna grupa nie przestaje być potrzebna. My musimy zatem dbać bardziej o to, aby każda była odpowiednio liczna (ani za duża, ani za mała). Z większych - po kilku godzinach spędzonych z kampanią wyruszamy ze Starego Świata do Nowego Świata, gdzie pojawiają się nowe rodzaje pracowników, możliwości w zakresie gospodarki (możemy na przykład założyć plantacje bawełny) czy artefakty i dzikie zwierzęta do pozyskania (pozwolą nam zwiększyć atrakcyjność miasta).

Nie mam wątpliwości, że Anno 1800 to najładniejsza gra strategiczna, jaka ujrzała do tej pory światło dzienne. Budowane w niej miasta są tak piękne (i z czasem coraz piękniejsze), że nie mogłem przestać wlepiać w nie wzroku. Mam na myśli nie tylko same budowle, które ślicznie się budują, prezentują (już po wybudowaniu) i animują, ale też mieszkańców, którzy przechadzają się ulicami, wykonują swoje prace i bawią się w czasie wolnym, czy dopracowane w szczegółach otoczenie. Świat przedstawiony w Anno 1800 tętni życiem i aż chce się w nim przebywać. Jest to zasługa także bardzo dobrej, wzorowo dopasowanej (do okresu i do klimatu) ścieżki dźwiękowej.

Wspomniałem na wstępie o słabych stronach Anno 1800. Co miałem na myśli? Chodzi o niewielkie problemy ze sztuczną inteligencją, niezbyt emocjonujące bitwy morskie czy przydługie loadingi. Jednak każdą z tych rzeczy można twórcom wybaczyć, bo - poza tymi kilkoma drobnostkami - gra stanowi przykład, jak tworzy się city-buildery, które wręcz uzależniają. Od Anno 1800 po prostu trudno się oderwać!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Anno 1800
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy