Snujesz się po domu jak zombie? Czas się odmóżdżyć
Krótkie dni, brak słońca, stres w pracy, natłok zajęć w szkole - to wystarczy, by poczuć apatię i brak chęci do wszystkiego. Istnieje jednak prosty sposób, by wyrwać całą rodzinę z letargu. Zaproś wszystkich na ekscytujący biwak... przy własnym stole.
Ale, że jak? Mam przygotowywać jakieś kiełbaski i budować na środku stołu ognisko? Przecież to bez sensu... Bez obaw! Do tej zabawy potrzebujesz wyłącznie jednej rzeczy - egzemplarza "Gry o mózg", czyli najnowszej karcianki wydawnictwa Muduko. Opcjonalnie można jeszcze postawić na stole smakowite pianki, by podkręcić klimat i zachęcić do gry małych głodomorów.
Biwak, na który się wybierzecie nie będzie przypominał spokojnego obcowania z naturą, ponieważ to właśnie przed naturą będziecie tu uciekać. Słyszycie to pohukiwanie sowy w głębi lasu i dziwny szelest w krzakach? Oto zewsząd wypadają, wypełzają i wylatują prosto na was zombie-zwierzęta! Nosorożce, flamingi, króliki, małpy i pozostała dzika menażeria obrała sobie tylko jeden cel - chce zjeść wasze pyszne mózgi... Pozostaje wam tylko jedno - ucieczka! I nic nie stoi na przeszkodzie, by poświęcić członka rodziny, czy podłożyć komuś nogę - w tym survival horrorze na wesoło wszystkie chwyty są dozwolone.
Zasady gry są niezwykle proste, a zarazem emocjonujące. Każdy gracz otrzymuje na początku zabawy dziewięć mózgów oraz karty zwierząt-zombie, z których część trafia na rękę, a część na podstawkę, czyli cmentarz. Na środku stołu tworzona jest horda, czyli stos odrzuconych kart.
W swojej turze, gracz wyrzuca z ręki zwierzę, którego numer jest wyższy od zwierzęcia leżącego na wierzchu hordy. Jeśli ma więcej niż jedną taką samą kartę, może przerzucić ją od razu na cmentarz innego gracza. W przypadku, gdy nie da się wykonać ruchu zgodnie z tą zasadą, należy odrzucić swój jeden mózg i dobrać dwie nowe karty z talii - jedną na rękę, drugą na cmentarz.
Rękę zawsze uzupełnia się do trzech kart kartami z cmentarza. Gdy jeden z graczy pozbędzie się wszystkich swoich kart - zarówno tych z ręki jak i z podstawki, pozostali gracze muszą odrzucić tyle mózgów, ile posiadają kart. Grę przegrywa osoba, która pierwsza straci swoje wszystkie mózgi, a zwycięża gracz, który zachował ich najwięcej.
"Gra o mózg" wzbudza wielkie emocje, dzięki wykorzystaniu kilku kart specjalnych - jest tu komar, którego można położyć na dowolną kartę, pajączek, który wymusza na kolejnej osobie wyrzucenie karty o niższym numerze, czy mysz, która resetuje cały stos hordy.
Do tego na niektórych kartach zwierząt widoczne są pianki. Po zagraniu karty z takim symbolem należy rzucić specjalną kością. Na każdej z jej ścianek kryje się inny efekt - od kradzieży mózgu przez wymianę kart, aż po dodatkowy ruch (który czasem wcale nie pomaga).
Jak przystało na dobrą grę imprezową, więcej polegamy tu na blefie i szczęściu niż strategii, ale odrobina taktyki też się przyda, by wystrychnąć na dudka pozostałych graczy. Dzięki temu “Gra o mózg" jest lekka, dynamiczna i bardzo uniwersalna. Ponieważ na kartach nie ma tekstu, a jedynie cyfry i symbole sprawdzi się nawet w wielojęzycznym gronie. Odmóżdży zarówno dzieciaki jak i dorosłych, rodzinę jak i przyjaciół. To doskonały sposób na podkręcenie pulsu, wywołanie salw śmiechu i zlikwidowanie apatii.