Cartaventura: Oklahoma - interaktywna podróż po Dzikim Zachodzie

​Rewolwerowe pojedynki, gwarne saloony, groźna, amerykańska fauna, indiański mistycyzm - to tylko część atrakcji, jakie kryje w sobie gra Cartaventura: Oklahoma. Ta wyjątkowa karcianka to przede wszystkim opowieść o walce o wolność, która zakończyć się może na kilka odmiennych sposobów.

Awanturniczy świat Dzikiego Zachodu wciąga i fascynuje z powodu swojej różnorodności. Mamy tu prawych szeryfów, traperów potrafiących wyśledzić każde zwierzę, złych przestępców rabujących banki, dzielnych kowbojów urządzających pościgi po rozległych preriach czy wytrawnych pokerzystów. Rzadziej myśli się o tym, że druga połowa XIX wieku w USA to okres pełen ważnych wydarzeń historycznych: rozwoju kolei transkontynentalnej, gorączki złota, walki z Indianami i sporów o niewolnictwo, które stały się zarzewiem wojny secesyjnej.

Cartaventura: Oklahoma pozwala nam zarówno bawić się tymi wszystkimi stereotypami o Dzikim Zachodzie, jak i pochylić się nad istotą wolności. Interaktywna opowieść od wydawnictwa Muduko zaczyna się w momencie, w którym Bass Reeves, czarnoskóry niewolnik zaharowujący się do nieprzytomności na polach bawełny, ma okazję uciec od swojego pana. Tylko od graczy zależy, czy bohaterowi uda się pokonać przeciwności losu i dokąd ostatecznie powiedzie go droga.

Reklama

Emocjonujące wybory

Gdy sięgasz po książkę, nie masz wpływu na jej treść. To linearna, zakończona na jeden sposób historia. Cartaventura: Oklahoma jest interaktywną grą karcianą, co oznacza, że to gracze niejako kształtują jej fabułę. Robią to w bardzo prosty sposób - podejmują wspólnie decyzje, które wiążą się z odkrywaniem wskazanych kart. Część kart opowiada o konsekwencjach danego czynu, inne odkryją miejsca, do których można dotrzeć.

W trakcie jednej, około godzinnej gry, można dotrzeć do jednego z kilku zakończeń. Jeżeli nie będzie dla nas satysfakcjonujące, zawsze można rozpocząć grę od nowa i pokusić się tym razem o inne wybory. Fabuła prezentowana jest z perspektywy pierwszej osoby, co dodatkowo zwiększa immersję z grania.

Dokąd skierować swoje kroki? Czy warto iść po śladach niedźwiedzia, nie mając w rękach żadnej broni? Komu zaufać w tym nieprzyjaznym świecie? Oklahoma żongluje emocjami i daje także dużo okazji do dyskutowania nad stołem w przypadku gry wieloosobowej, dzięki czemu możemy poznać lepiej członków rodziny czy przyjaciół. Jeśli jednak preferujemy zabawę indywidualną, to także nie ma problemu - rozgrywka nie traci na niczym w grze solo.

Najlepsza lekcja historii

Jednym z powodów, dla których warto poznać całą serię gier Cartaventura jest fakt, że opiera się ona na realiach historyczno-geograficznych. Nie lada gratką jest kierowanie losami prawdziwych osób. Bass Reeves rzeczywiście istniał i próbował odzyskać wolność. Wiele wydarzeń z gry nawiązuje do jego biografii, którą warto poznać tuż po rozgrywce, by uniknąć spoilerów.

Jeśli western nie do końca nas interesuje, to można sięgnąć po pozostałe części serii. Cartaventura: Lhasa pozwala pójść po śladach Alexandry David-Néel - francuskiej podróżniczki, która pierwsza dotarła do Tybetu. Ta fascynująca kobieta przeszła zimą Himalaje, w czasach, w których o puchowych kurtkach, profesjonalnych namiotach czy butlach z tlenem nikt nawet nie marzył, a to tylko jedna z niewielu jej przygód.

Fani mitologii skandynawskiej mogą z kolei pokierować losami Leifa Eriksona, syna odkrywcy Grenlandii, którego historię podjął niedawno serial Netflixa "Wikingowie: Walhalla". W Catraventura: Winlandii można wyruszyć na morską wyprawę i przy okazji zdobyć przychylność różnych bóstw.

Prawdopodobnie większość Polaków nie słyszała zbyt wiele o w/w postaciach, co stanowi dodatkowy walor edukacyjny. Grając w Cartaventurę nie tylko się zatem bawimy, ale przeżywamy wspaniałą lekcję historii.

Podróżuj bez wychodzenia z domu

Cartaventura została zaprojektowana w sposób najbardziej przyjazny z możliwych. Do gry można usiąść z marszu, gdyż nie wymaga nawet czytania instrukcji. Całość opiera się na odkrywaniu w określonym momencie karty z zakrytej talii. Ponieważ rozgrywka nie wymaga dużego miejsca przy stole - ot tyle, by rozłożyć kilka kwadratowych kart, a pudełko jest tak kompaktowe, że zmieści się nawet w drobnej, kobiecej torebce, grę można zabrać z sobą wszędzie i bawić się nawet w podróży pociągiem czy na biwaku.

Nie można nie wspomnieć na koniec o przepięknych, akwarelowych ilustracjach odwiedzanych miejsc, które rozbudzają wyobraźnię.

To seria nie tylko dla fanów nietuzinkowych gier planszowych. Cartaventura spodoba się także podróżnikom, miłośnikom dobrych historii i wszystkim, którzy chcą oderwać się na chwilę od dnia codziennego i wyruszyć na pełną wrażeń przygodę.

INTERIA/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy