ZeniMax spełnia groźby i idzie do sądu. Pozew przeciw Oculus VR
Były ostrzeżenia, a teraz są realne działania. ZeniMax pozwał do sądu Oculus VR oskarżając producenta gogli rzeczywistości wirtualnej i swojego byłego pracownika, Johna Carmacka, o bezprawne wykorzystanie technologii stworzonych przez tego drugiego w czasie pracy dla firmy.
To było do przewidzenia - Oculus VR nie zareagowało na ostrzeżenia wysyłane przez prawników ZeniMax, tak więc firma postanowiła wkroczyć na sądową ścieżkę. Przedstawiciele koncernu złożyli oficjalny pozew.
Wynika z niego, że Oculus VR "wziął własność intelektualną ZeniMaxu i wykorzystał ją komercyjnie dla własnych celów". Wspomniana "własność intelektualna" obejmuje m.in. kody, tajemnice handlowe i wiedzę związaną z technologią VR.
Firma twierdzi również, że Palmer Luckey, założyciel producenta gogli rzeczywistości wirtualnej, zaprzyjaźnił się z Johnem Carmackiem w kwietniu 2012 roku. Wówczas - jak twierdzą prawnicy w pozwie - prototyp Oculus Rifta był "prymitywnym urządzeniem" pozbawionym kluczowych funkcji.
To właśnie Carmack wraz z grupą pracowników ZeniMaxu miał wyeliminować wiele problemów z goglami, a także dodać do nich wiele elementów, uzupełniając je o nowe podzespoły i oprogramowanie. Dzięki temu producenci okularów zyskali "znaczącą techniczną przewagę".
Usprawniony prototyp miał zostać pokazany Luckeyowi bez zawarcia jakiejkolwiek umowy licencyjnej. Przedstawiciele spółki twierdzą, że szef Oculus VR kreuje się na wizjonera rzeczywistości wirtualnej, podczas gdy kluczowa technologia napędzająca Oculus Rifta została opracowana przez ZeniMax. Na łamach serwisu Kotaku przedstawiciele Oculus VR ponownie zaprzeczyli oskarżeniom ZeniMaxu.
"Złożony przez ZeniMax pozew nie ma podstaw merytorycznych. Tak jak wcześniej mówiliśmy, ZeniMax nie miał żadnego udziału w tworzeniu technologii Oculusa. Oculus będzie ostro bronił tego stanowiska" - stwierdzili twórcy Oculus Rifta.
Pozostaje nam czekać na ewentualne rozstrzygnięcie sądu. Albo zawarcie ugody.