Xbox One: Zmiana polityki Microsoftu powodem nacisków ze strony GameStopu?

Cóż, nie wykluczone, że w modyfikacji przyjętej na E3 strategii Microsoftu w związku z ich najnowszym dziełem - konsolą następnej generacji Xbox One, maczała palce jedna z największych sieci handlujących grami - GameStop.

To trzeba przyznać - Microsoft deklarując swoje kontrowersyjne podejście do używanych gier, nadepnął na odcisk nie tylko zwykłym użytkownikom, ale także m.in. sklepom, dla których tak naprawdę to jedno z istotniejszych źródeł przychodów. Gigant z Redmond praktycznie pełnie władzy w tym aspekcie oddał w ręce wydawców, którzy to mieli zatwierdzać ewentualne transakcje sprzedaży "używek". Można tylko wyobrażać sobie, jakie konsekwencje rodziłaby taka strategia. Niewątpliwie taki obrót spraw najzwyczajniej w świecie nie mógł spodobać się sprzedawcom - w końcu odbierał im część dochodu, bez którego, niektóre mniejsze salony pewnie musiałyby zakończyć swoją działalność. Najwyraźniej nie przypadło to do gustu także władzom znanej sieci GameStop.

Reklama

Z raportów pracowników tej sieci wynika, że w pewnym momencie firma zatrzymała możliwość składania przedpremierowych zamówień na nowego Xboksa. Już same pogłoski o tym, że tak ogromna sieć handlująca grami rezygnuje ze sprzedaży jednej konsoli powinno zaalarmować producenta. Co jednak zrobić, kiedy pojawiają się doniesienia na temat dwukrotnego zwiększenia zaopatrzenia w systemy następnej generacji Sony? Sytuacja Microsoftu zaczęła się robić naprawdę ponura.

Jak wszyscy doskonale wiemy, Microsoft postanowił wycofać się z wcześniejszych ustaleń dotyczących używanych gier i wymagania stałego podłączenia do sieci. Niektórzy twierdzą, że amerykańska firma sama poszła po rozum do głowy. Innego zdania są jednak pracownicy sklepów GameStop.

Dziennikarzom serwisu Stickskills udało się porozmawiać z osobą zatrudnioną w jednej z placówek tej sieci. Jak twierdzi sama zainteresowana (która z wiadomych przyczyn wolała pozostać anonimowa) jej pracodawca, firma GameStop odegrał sporą rolę w nawróceniu się Microsoftu.

"Dostaliśmy informacje, że nie będzie ściągać więcej egzemplarzy konsoli Xbox One. Z racji tego, że ograniczenia, które chciał wprowadzić Microsoft bezpośrednio miałyby negatywny wpływ na kapitał firmy, mieliśmy stawiać nacisk na sprzedaż PlayStation 4. Nie ulega wątpliwości, że Microsoft w końcu sam doszedł do tego, że źle robi, ale jestem przekonana, że nasza sieć sklepów także miała w tym duży udział" - powiedziała jedna z osób zatrudnionych w GameStopie.

Teoretycznie powyższe doniesienia brzmią logicznie - Gamestop jeszcze przed ujawnieniem konsol następnej generacji uskarżał się, że ewentualnie wprowadzenie ograniczeń w handlu używanymi grami mocno podkopie ich zyski, które de facto w sporej częściej pochodzą z obrotu kopiami z tzw. drugiej ręki. Mógł więc pokusić się o "prztyczek" w nos dla giganta z Redmond. Pytanie tylko czy rzeczywiście tak było i czy firma byłaby skłonna posunąć się do ograniczenia sprzedaży Xboksa we wszystkich swoich oddziałach? Trudno jednoznacznie określić, jak było w rzeczywistości. Microsoft na pewno nigdy nie przyzna się, że uległ jakiejkolwiek presji. A nam pozostaje jedynie cieszyć się z tego, że być może zakup konsoli Xbox One nie będzie się wiązał ze zbytnimi wyrzeczeniami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Microsoft | Xbox One | Gamestop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy