Przeróżne promocje łączące świat wirtualnej rozrywki z pozornie mało powiązanymi produktami nie są już żadną nowością. Samochody, ubrania, napoje, krzesła biurowe... Microsoft wydaje się jednak iść o krok dalej, ogłaszając współpracę z firmą Lynx. Owocem kooperacji będą kosmetyki marki Xbox.
Wkrótce dowiemy się więc, jak dokładnie pachnie Xbox, i nie mówimy tutaj o powietrzu opuszczającym obudowę konsoli w wyniku działania wentylatora. Linia produktów obejmuje perfumy w sprayu, żel pod prysznic oraz dezodorant. Nie jest obecnie jasne, czy całość zawita też do Europy.
"W Lynx Xbox chodzi o pulsujący zapach zielonych cytrusów, z wysokimi notami papedy i zimowej cytryny, aromatycznymi ziołami w średnich tonach z nutą mięty i szałwii, a także drzewnym dołem, z brodźcem" - czytamy w wyjątkowo interesującym opisie kompozycji zapachowej kosmetyków.
Produkty planowane są obecnie dla Australii oraz Nowej Zelandii. Szefowa tutejszego oddziału Xbox - Tania Chee - dodaje w informacji prasowej, że za sprawą tych produktów użytkownicy będą mogli skorzystać z efektu "power up" zanim zdecydują się na wyjście z domu każdego poranka.
Z drugiej strony mamy wypowiedź Seamusa Blackley’a, jednego z ojców marki Xbox. Ten wydaje się być co najmniej poirytowany, że licencja, którą pomógł wykreować, jest obecnie dość brutalnie rozmieniana na drobne.
"Szczerze i poważnie: bez komentarza. Nie mam nawet pojęcia, co miałbym powiedzieć. Osobiście rozważam obecnie jeden krok: rozpoczęcie kariery alkoholika" - napisał na Twitterze Blackley, który opuścił Microsoft w 2002 roku, bo udanym rzuceniu wyzwania PlayStation 2 w 1999 roku.
Tymczasem dział Xbox w Australii wydaje się świetnie bawić, i to nie pierwszy raz. W listopadzie 2018 roku w Oceanii zaproponowano na przykład gustowne dresy "onesie" z logo Xbox na przedzie. W tym przypadku reakcje były dużo bardziej przychylne, a gracze wprost nie mogli doczekać się sprzedaży.