Czy gry wywierają negatywny wpływ na graczy i uzależniają? Według niektórych tak, a jak do całej sprawy odniósł się współzałożyciel firmy odpowiadającej za wydanie jednej z bardziej krwawych produkcji Hotline Miami?
Gry wideo to dla wielu grup społecznych dość kontrowersyjny temat. Niekiedy są one oskarżane o zawieranie wielu szkodliwych elementów takich jak brutalne sceny, przez co mają negatywnie wpływać na współczesną młodzież, a dodatkowo nie brakuje głosów jakoby gry w jakimś stopniu odpowiadały za parę tragicznych wydarzeń na świecie. Od pewnego czasu rozmaite organizacje podnoszą również inną kwestię mianowicie potencjalne uzależnienie się człowieka od gier wideo.
Decyzją WHO gaming disorder, a dokładniej zaburzenie grania miało trafić na oficjalną listę chorób. Wspomniana decyzja wywołała różne reakcje w społeczeństwie i to także w gronie osób przekonanych o szkodliwym wpływie gier na użytkownika, którzy twierdzili, że nie ma wystarczających dowodów, by wpisywać ten rodzaj uzależnienia na przytoczoną listę.
Do całej sprawy odniósł się współzałożyciel Devolver Digital, Mike Wilson, który podczas niedawnej konferencji porównał studia tworzące gry do firm farmaceutycznych, w związku z czym powinni oni odpowiednio przykładać się do swojego zajęcia. Mało tego deweloperów porównał też do dealerów narkotyków, a ich tytuły do produkcji środków uzależniających. Wilson przyznał, iż wraz z upływem czasu zdał sobie sprawę z problemów emocjonalnych oraz mentalnych mogących objawić się w trakcie tworzenia danej produkcji czy samego grania. Z drugiej strony zaznaczył, że nie posiada recepty rozwiązującej problem z nadmiernym poświęcaniem każdej chwili na wirtualną rozrywkę.