Wet The Sexy Empire, czyli kręcimy film porno

Strategie ekonomiczne były w latach 90. niezwykle popularnym gatunkiem. Nic dziwnego, że w końcu ktoś wpadł na pomysł, iż również wśród tego typu gier powinna się znaleźć choć jedna kontrowersyjna produkcja.

Teoretycznie pierwszym takim projektem - niejako protoplastą całego cyklu o Luli - było wydane tylko po niemiecku Biing!, czyli Theme Hospital z elementami erotycznymi. Zapewne z tej gry czerpali inspiracje niemieccy twórcy serii z Lulą w roli głównej. Pierwszą i jednocześnie najlepiej wspominaną ich produkcją jest właśnie Wet.

Grunt to mieć pomyślunek

Fabuła gry jest prosta, lecz zawiera arcyważny morał: gdy nie wypalą wasze życiowe plany, śmiało wchodźcie w porno biznes. Do tej rady zastosowali się po spektakularnych porażkach nasz bohater i Lula (odpowiednio: po nieudanym skoku na bank i niepowodzeniu w show-biznesie). Tych dwoje spotyka się w motelu w jakimś zapyziałym miasteczku w Nevadzie, po czym postanawia ruszyć na podbój przemysłu dla dorosłych. Jest jednak pewien problem: Lula to kobieta o walorach wybitnie estetycznych, do biznesu głowy nie ma. Musi więc polegać na twojej smykałce do interesów. A ty, nim się za nie weźmiesz, musisz uciec z tego zadupia, co proste nie jest, gdyż FBI jest na twym tropie...

Reklama

Kilka etapów

Gra podzielona jest na trzy segmenty. W pierwszym, mającym charakter przygodówkowy, zatrudniasz Lulę w barze ze striptizem (by mieć środki chociaż na opłacenie motelu), a sam robisz wszystko, by zarobić jakieś poważniejsze pieniądze. Niecierpliwi mogą np. pobić i okraść klientów baru, a fanty sprzedać w lombardzie. Albo kazać Luli uwieść żonatego mężczyznę i zażądać kasy, grożąc, że zdjęcia z igraszek trafią w niepowołane ręce. Takie praktyki skończą się jednak prędzej czy później w lokalnym więzieniu, z którego da się co prawda kilka razy "uciec", ale następne wpadki grożą interwencją FBI i końcem gry.

Recepta? Wziąć się za uczciwą robotę, co w tym przypadku oznacza uwiecznianie pozującej w niedwuznacznych pozycjach Luli na fotkach oraz kręcenie z nią amatorskich filmików. Potrzebny jest do tego oczywiście sprzęt, taki jak aparat fotograficzny, kamera, dobre oświetlenie etc. By podbić wartość zdjęć i filmów, dokupujemy "urozmaicacze", o których może tu jednak nie będę się rozpisywał, bo nie chodzi bynajmniej o pluszowe misie (chociaż... one też tu są!).

Tego typu czynności wykonujemy tak naprawdę przez całą grę - późniejsze etapy różnią się jedynie rozmachem. I tak po ucieczce z miasteczka znajdujemy się w metropolii, gdzie musimy zbudować całą infrastrukturę niezbędną do produkcji wysokobudżetowego porno. Potrzebny będzie sztab ludzi: od sekretarki począwszy, poprzez dźwiękowców, montażystów, reżyserów, na aktorach i... scenarzystach skończywszy. Przy czym nie do końca jest tak, że oni całą robotę odwalają za nas - wskazane jest, by gracz zaangażował się mocno w tworzenie choćby "scenariusza". Oraz, co ważniejsze, w negocjacje z bankiem etc. Ostatni etap to ekspansja naszego imperium na całą Amerykę, którą zwieńczy wystrzelenie w kosmos satelity nadającego całodobowy kanał pornograficzny.

Naga prawda

Jeśli powyższy tekst wydał się wam chaotyczny i nudny, to... bardzo dobrze, bo też taka jest rozgrywka w Wet, a ja nikomu oczu mydlić nie zamierzam. Gdyby nie tematyka i momentami rubaszne wykonanie, ta gra przeszłaby niezauważona (obudzony w środku nocy byłbym w stanie wymienić, choć to nie mój gatunek, gdzieś z tuzin lepszych tycoonów, i to z samej średniej półki). Osoby relaksujące się przy flaszowych grach erotycznych także nie mają tu czego szukać - odejdą od monitora z potężnym bólem głowy, bo Wet wymaga głównie myślenia. Mimo to gra do dzisiaj cieszy się pewną popularnością. Najwyraźniej kariera porno bonza, nawet wirtualna, ma swe uroki.

CDA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy