Valve zarabia 30% na każdej grze? Nic z tego
Jednym z argumentów przemawiających za przejściem z Valve na rzecz Epic Games Store jest niższa prowizja, jaką pobiera Epic Games - około 12 procent. Właściciele Steama życzą sobie za to 30 procent. Ale czy aby na pewno jest to takie proste? Ostatnie wyliczenia wskazują, że nie do końca.
Analiza przeprowadzona przez serwis Ars Technica ujawnia, że Steam zarabia często znacznie mniej. Dlaczego? Wszystko przez klucze sprzedawane poza samym Steamem, w sklepach, serwisach aukcyjnych i tak dalej - każdy gracz dobrze wie, że źródeł gier aktywowanych na Steamie jest sporo.
Każdy deweloper wydający produkcję na Steamie może wygenerować niemal nieograniczoną liczbę kluczy, które może następnie rozprowadzać zgodnie z własnymi widzimisię. Może rozdać je znajomym, sprzedać na Allegro czy hurtem, do innych sklepów, takich jak choćby Humble Bundle.
Teraz kluczowa kwestia: choć wszystkie te klucze nadal aktywujemy na Steamie, a Valve zapewnia serwery i infrastrukturę, to firma nie zarabia ani centa na gracz kupionych poza własnym sklepem. Tak, Valve otrzymuje 30 procent, ale tylko, jeśli zdecydujemy się na zakup bezpośrednio na Steamie.
Jakie są to różnice? Tutaj trudno o konkretne dane, a jedyną - mało precyzyjną - wskazówką są... recenzje użytkowników. Tylko w tej sekcji znajdziemy bowiem oznaczenie, czy grający kupił grę na Steamie, czy też jej źródło jest "inne", co pozwala na pewne - mało dokładne - szacunki.
Jeden z użytkowników forum dyskusyjnego ResetEra przygotował prosty skrypt, ściągając dane z recenzji dla stu najpopularniejszych gier w usłudze. Jak się okazało, średnio 72 procent recenzji pochodzi z gier kupionych na Steamie, a pozostałe 28 procent to inne źródła kluczy.
Jeśli przełożyć to odpowiednio na prowizję pobieraną przez Steam, okaże się szybko, że Valve zarabia średnio nie 30, a 20 procent na każdym zakupionym tytule. A to jeszcze przed zapowiedzianym w grudniu obniżeniem prowizji o 5 procent dla gier zarabiających ponad 10 milionów dolarów.
