Ubisoft walczy z hejtem. Francuzi bronią swojej wizji różnorodności
Assassin's Creed Shadows jeszcze nie zadebiutował, a już wywołał burzę, w której centrum znalazły się postacie reprezentujące różnorodność i inkluzywność. Twórcy bronią swojej wizji. Podkreślają, że różnorodność jest fundamentem serii, a nie współczesnym kaprysem.
W skrócie:
- Assassin's Creed Shadows spotkał się z falą hejtu za wybór bohaterów, w tym historycznej postaci czarnoskórego samuraja Yasuke. Twórcy odpowiedzieli obszerną obroną swojej wizji.
- Szef serii Marc-Alexis Coté wyraził zdecydowane poparcie dla różnorodności i inkluzywności w grach. Podkreślił, że Assassin's Creed od zawsze dążył do historycznej autentyczności i różnorodności.
- Ubisoft stoi murem za zespołem kreatywnym, mimo trudnej sytuacji, w której personalne ataki i dezinformacja próbują podważyć zasady leżące u podstaw serii Assassin’s Creed.
W Assassin’s Creed Shadows burza wybuchła na długo przed premierą, a jej epicentrum to wybór dwóch głównych bohaterów: fikcyjnej japońskiej wojowniczki Naoe oraz historycznego, czarnoskórego samuraja Yasuke. Marc-Alexis Coté, szef całej serii Assassin's Creed, wziął sprawy w swoje ręce i po raz pierwszy publicznie odpowiedział na zarzuty - od ataków o polityczne intencje twórców po personalne oskarżenia wobec zespołu kreatywnego.
Podczas londyńskiego spotkania zorganizowanego przez BAFTA Coté podkreślił, że różnorodność i inkluzywność nie są nowymi elementami w Assassin’s Creed. "Staramy się pokazać całą paletę ludzkiej historii, przez co jest ona z natury różnorodna" - powiedział Coté. Przywołał tu takie postacie jak Altaïr z Bliskiego Wschodu, Aveline z Louisiany, Ratonhnhaké z plemienia Mohawk, aby udowodnić, że od samego początku seria oferowała bohaterów różnych narodowości, płci i kultur. W Assassin’s Creed Shadows twórcy postanowili wyeksponować Yasuke, który rzeczywiście żył w XVI-wiecznej Japonii. Pomimo że jest to fakt historyczny, postać ta wzbudziła kontrowersje wśród części odbiorców, a sama obecność Naoe jako silnej wojowniczki również nie przeszła bez echa - negatywnego.
To, co jednak najbardziej niepokoi, to skala i forma ataków na twórców. Coté podkreślił, że zespoły kreatywne nie tylko stawiają czoła fałszom i półprawdom, ale też muszą radzić sobie z personalnymi napaściami. "Kiedy ich [twórców] praca, w którą wkładają serce, zostaje przedstawiona jako coś dzielącego ludzi, może to być wręcz dewastujące" - powiedział. Wypowiedź była skierowana także do osób krytykujących Assassin’s Creed Shadows za rzekome polityczne motywy. "Nasze historie opierają się na autentyczności i różnorodności, a nie na współczesnych agendach politycznych" - dodał stanowczo.
Wydawać by się mogło, że firma odpowiednio przygotowała się na reakcje publiczności, zwłaszcza że prezes Ubisoftu, Yves Guillemot, już wcześniej wskazywał na ryzyko polaryzacji opinii, a także przeprosił społeczność japońską za pewne elementy w materiałach promocyjnych gry. Nie zatrzymało to jednak rosnącej fali krytyki i hejtu, szczególnie w mediach społecznościowych. Przywołując przykład Yasuke, Coté przypomniał, że historia zna postacie, które, łamiąc społeczne normy, stawały się bohaterami i symbolem różnorodności. Assassin's Creed czerpie z tej rzeczywistości.
Ubisoft jednak nie przestaje dążyć do dialogu. Coté powiedział, że chociaż ataki nieprzyjemne, ale konstruktywna krytyka pozostaje dla twórców cenna, bo pomaga ewoluować i tworzyć lepsze gry. Dodał, że niestety coraz trudniej jest wyłapać autentyczne opinie wśród nieuzasadnionych zarzutów, a atmosfera panująca w mediach społecznościowych stała się wręcz toksyczna. Nawoływał także do szerszego spojrzenia na znaczenie kreatywności w grach i możliwości otwartego podejmowania tematów, które prowokują do refleksji.
"Wierzymy, że to właśnie różnorodność sprawia, że Assassin’s Creed przemawia do graczy na całym świecie" - zakończył Coté. Twórca przypomniał, że jedność w różnorodności pozostaje dla nich jednym z najważniejszych wartości.