Twórcy zabezpieczeń Denuvo przyznają, że każdą grę można złamać

Firmy prześcigają się w wymyslaniu coraz bardziej skomplikowanych zabezpieczeń, ale ich złamanie to tylko kwestia czasu /123RF/PICSEL

​Twórcy kontrowersyjnego systemu Denvuo przyznali otwarcie, że nie powstała jeszcze gra wideo, której zabezpieczeń nie da się złamać przy odpowiedniej dawce "dobrej" woli. Rolą tego DRM jest po prostu utrudnienie życia piratom na jak najdłuższy czas.

Nie od dzisiaj wiadomo, że najwięcej gier - zwłaszcza w przypadku tych wysokobudżetowych pozycji - sprzedaje się właśnie na premierę oraz w kilka dni i tygodniu zaraz po debiucie. Rolą Denuvo jest właśnie sprawienie, by w tym okresie piraci mieli związane ręce.

Dla przykładu, polskie Lords of the Fallen "wytrzymało" 272 dni, ale już nowsze tytuły to znacznie krótszy okres - trzy tygodnie dla Rise of the Tomb Raider. Resident Evil 7, Rime i Tekken 7 to już mniej niż siedem dni, co postawiło sens płacenia za DRM pod znakiem zapytania.

"Prawda, mieliśmy jesienią ubiegłego roku trudniejszy okres, zwłaszcza w temacie cracków. To chyba właśnie wtedy zaczęliśmy myśleć o współpracy z Irdeto" - mówi dyrektor sprzedaży Elmar Fischer w rozmowie z serwisem GamesIndustry.biz.

Reklama

Irdeto to gigant na rynku zabezpieczeń DRM, specjalizujący się jednak w filmach, telewizji (z dekoderami Cyfrowego Polsatu włącznie) i ogólnym cyberbezpieczeństwie. Przejęcie Denuvo na początku tego roku pozwoliło firmie wejść do świata gier wideo.

"Naszym celem, który pozostaje nadal aktualny, jest ochrona początkowej sprzedaży. Oczywiście chcielibyśmy, żeby nasze zabezpieczenia pozostały nie do złamania, ale na rynku gier wideo to po prostu się nie zdarza" - przyznaje Fischer.

Nadal brakuje jednak wiarygodnych dowodów na to, że piractwo faktycznie wpływa w znaczącym stopniu na sprzedaż gier. Menedżer przyznaje, że to głównie pokłosie większej tajemniczości w świecie gier wideo.

"Efekty są oczywiste, ale tego nie widzimy. [Wydawcy - dop. red.] o tym nie mówią. Nie jest tak, jak w branży filmowej, gdzie wcześniejszy wyciek filmu do sieci ma wyraźne przełożenie na rezultaty w box office" - wyjaśnia Fischer.

Czy w przyszłości sytuacja na rynku gier może się zmienić, wraz z popularyzacją streamingu i różnych, tańszych opcji abonamentowych?

"Bardzo ciężko powiedzieć, ile piratów kupiłoby grę. Możemy tylko szacować, ale nawet jeśli byłby to mały procent, to przychody wzrosłyby dramatycznie" - zapewnia Fischer.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Denuvo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy