Twórcy Oculus Rifta: "Umowę z Facebookiem podpisaliśmy w ciągu trzech dni"
Wciąż nie cichną słowa krytyki dotyczące przejęcia Oculus Rifta przez Facebooka. Internauci oraz gracze są niezadowoleni z tego nieoczekiwanego ruchu. Co więcej, niektóre osoby, które wsparły gogle na Kickstarterze domagają się zwrotu pieniędzy.
W tym samym czasie współzałożyciel odpowiedzialnej za okulary firmy Oculus VR chwali się, że umowa z portalem Marka Zuckerberga została podpisana w ciągu trzech dni. Tylko czy jest się rzeczywiście czym chwalić?
Brendan Iribe i Palmer Luckey, założyciele Oculus VR, udzielili wywiadu serwisowi VentureBeat. Poświęcony był on - jakżeby inaczej - najgorętszemu branżowemu wydarzeniu tego tygodnia, czyli przejęciu Oculus Rifta przez Facebooka. Iribe zdradza w nim, że umowa z portalem Marka Zuckerberga została podpisana błyskawicznie - w ciągu trzech dni.
"Zamknęliśmy się w siedzibie Facebooka i dobiliśmy interesu. Do tej pory brałem udział w kilku negocjacjach i zazwyczaj trwały one kilka miesięcy. Te zajęły trzy dni. To niesamowite. To właśnie ich (Facebooka) chęć szybkiego działania. Poruszamy się szybko i łączymy siły, by stworzyć nową platformę" - mówi Iribe.
Iribe tłumaczy, że do tej pory jego firma działała sama, ale nieoczekiwanie na ich drodze pojawił się Zuckerberg, który był bardzo zainteresowany opracowanymi przez Oculus VR rozwiązaniami.
"Był tak samo zafascynowany, jak reszta geeków czy graczy. Był naprawdę zaciekawiony tym, jak ta technologia działa. Chciał, żebym pokazał mu demo w siedzibie Facebooka. Powiedziałem mu jednak, że mamy lepszą prezentację w naszym biurze w Irvine. Od razu wsiadł do samolotu i przyleciał do nas. Spotkał się z zespołem. Widział najnowsze dema. Rozmawialiśmy z nim o naszej wizji" - twierdzi Iribe.
"Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi i Palmer (Luckey, drugi współzałożyciel firmy) również się z nim spotkał. A potem zapytał jak Facebook może nam pomóc. Opisaliśmy nasze plany. Później zapytał: "A co jeśli połączylibyśmy z wami siły? Pozostaniecie tacy sami. Rozszerzycie swoją wizję i skupicie się także na innych obszarach. Granie pozostanie głównym elementem" - kontynuuje Iribe.
"Jeśli jednak moglibyśmy pomóc i zainwestować dużą sumę pieniędzy w tę platformę i sprzęt, zmniejszając koszty produkcji? Moglibyśmy zoptymalizować budżet, stworzyć nowy układ scalony, ulepszyć wszystko. Co, jeśli moglibyśmy zainwestować w poszczególne części urządzenia, dzięki czemu moglibyście sprzedawać go po kosztach produkcji?" - dodaje Iribie.
Luckey przyznaje z kolei, że rzeczywiście kupno Oculusa przez Facebooka wydaje się bezsensownym posunięciem. Dodaje jednak, że są to pozory, a o tym mamy się wkrótce przekonać. Producenci gogli już pracują z firmą Zuckerberga nad nowymi rzeczami, ale na razie mogą zdradzić konkretów.
Luckey podkreśla przy tym, że reakcja developerów na niespodziewane przejecie okularów przez "fejsa" jest pozytywna - większość wyraża zadowolenie, a przypadek Notcha, który anulował Minecrafta w wersji na Oculus Rifta, jest wyjątkiem. Ma jednak nadzieję, że i on zmieni zdanie, gdy zobaczy co Oculus VR jest w stanie osiągnąć do spółki z Facebookiem.
Internauci są jednak nieubłagani. Doszło do tego, że niektóre osoby wspierające Oculusa na Kickstarterze zażądały zwrotu pieniędzy, ponieważ nie spodobała im się podjęta przez producentów decyzja i połączenie z Facebookiem. Również inwestorzy są bezlitośni - akcje największego portalu społecznościowego na amerykańskiej giełdzie spadły wczoraj o 7%, co jest rezultatem przejęcia gogli VR.
No i pozostaje pytanie czy jest się rzeczywiście czym chwalić, mówiąc o podpisaniu dobicia targu w ciągu trzech dni. Wygląda to tak, jakby podjęto decyzję o sprzedaży "na gorąco" - w tak szybkim tempie trudno bowiem przemyśleć ewentualne konsekwencje.