Twój lekarz powinien być graczem
Chirurdzy wykonujący zabiegi laparoskopowe dotyczące usuwania pęcherzyka żółciowego pracowali o 29 proc. szybciej a szanse na popełnienie błędu spadły sześciokrotnie, niż u kolegów po fachu, którzy nie odbyli specjalnego treningu. Jakiego? Chodzi o granie w gry wideo.
Lekarz Andrew Wright jest przyzwyczajony do pracy "na wyczucie", wykorzystując podczas operacji jedynie swoje wprawne ręce i sztuczne oczy bardzo małej kamery, która pomaga mu w posługiwaniu się niezwykle precyzyjnymi narzędziami, takimi jak chwytaki czy zszywacze. Wright specjalizuje się w chirurgii laparoskopowej. To nowoczesna metoda przeprowadzania operacji, polegająca na wykonywaniu zabiegów przy wykorzystaniu kamery wideo, bez konieczności tradycyjnego otwierania jamy brzusznej. Przez małe nacięcia wprowadza się do niej światłowód podłączony do kamery, a także korzysta się ze specjalistycznych narzędzi. Transmisja obrazu z wnętrza ciała pacjenta pozwala uniknąć rozległych cięć występujących w tradycyjnej chirurgii.
Chirurgia laparoskopowa, zwana też małoinwazyjną, daje wiele korzyści. Wśród najważniejszych można wymienić mniejszy ból po operacji, mniejsze ryzyko zakażania oraz mniejszą utratę krwi. Dodatkowo często wymienia się krótszy czas pobytu w szpitalu, szybszą rehabilitację i powrót do normalnej aktywności, jak i brak rozległych blizn. Laparoskopia jest niezastąpiona w leczeniu osób, które są zainteresowane szybką rekonwalescencją. Dla przykładu, sportowiec może wrócić do treningów już po 2 tygodniach, a nie po 3 miesiącach, jak ma to miejsce w przypadku tradycyjnej chirurgii.
Operacje, które wykonuje się laparoskopowo, to m.in. zabieg usuwania pęcherzyka żółciowego. "Nawlekanie przewodu pęcherzykowego o długości 2 mm, kiedy korzysta się z narzędzi przymocowanych do końcówek długich stalowych prętów, jest jak próba zawiązania butów za pomocą metrowych pałeczek do jedzenia" - mówi Andrew Wright w wywiadzie dla NVIDIA.
Wright twierdzi, że kiedy pracuje, wchodzi w stan przepływu (ang. state of flow), swojego rodzaju uniesienia, który może porównać tylko do jednej rzeczy - do gier wideo. "Po jednej szczególnie trudnej operacji pomyślałem sobie, że oto odblokowałem nowe "osiągnięcie", zupełnie jak w grach wideo, i zasługuje na jakiegoś rodzaju odznakę" - mówi Wright.
Wright gra w gry od lat i docenia związane z nimi korzyści w dziedzinie medycyny. Często opowiada o tym, że jest graczem swoim kolegom po fachu na Uniwersytecie w Waszyngtonie, gdzie jest profesorem nadzwyczajnym ds. zabiegów chirurgicznych. Odwiedza także imprezy dla graczy, takie jak PAX Prime, gdzie może podzielić się wrażeniami o najnowszych grach z prawdziwymi entuzjastami gier wideo.
"Gracze mają wyższy poziom funkcji wykonawczych" - twierdzi Wright. "Mają zdolność do szybszego przetwarzania informacji i podejmowania decyzji, muszą też pamiętać wskazówki dotyczące tego, co dzieje się dookoła, i muszą dokonywać decyzji w ciągu ułamków sekund" - dodaje.
Podobnie jak wielu innych maniaków gier, Wright rozpoczął swoją przygodę z elektroniczną rozrywką już w młodości. Zaczął od grania na Atari 2600 i pamięta, że oszczędzał pieniądze na zakup gry E.T. The Extraterrestrial, która niestety okazała się kompletną klapą. Później nauczył się programować na Commodore 64 i wspólnie z ojcem, doktorem Jesse'em Wrightem, stworzyli jeden z pierwszych multimedialnych programów do leczenia depresji. Nigdy jednak nie stracił pasji do gier. Jest wielkim fanem serii gier Mass Effect i już nie może doczekać się premiery gry Assassin’s Creed: Black Flag. "W grach komputerowych można liczyć na poczucie życia, śmierci i pilności. Jedyne miejsce w prawdziwym życiu, gdzie możemy doświadczyć podobnych odczuć, to - poza wspinaczką i raftingiem - sale operacyjne" - mówi Wright.
Oczywiście nawyki Wrighta się zmieniły, gdy jego harmonogram stał się pełny innych zadań. Zamiast przeszukiwania lochów w World of Warcraft na komputerze, który jest wyposażony w klawiaturę i mysz, chirurg spędza więcej czasu ze swoją konsolą do gier i kontrolerem. "Trudno mi przeznaczyć dużo czasu na gry i dlatego nie mogę sobie pozwolić na granie w takie tytuły jak World of Warcraft, gdzie wraz z grupą ludzi przemierza się wirtualny świat przez kilka godzin" - mówi ojciec bliźniaczek. "Obecnie gram raczej w sesjach po 15-20 minut" - zaznacza.
Z badań opublikowanych w czasopiśmie "Annals of Surgery" wynika, że chirurdzy, którzy grają w gry, czyli przeszli szkolenie w wirtualnej rzeczywistości, pracują o 29 proc. szybciej i są o sześć razy większe szanse na to, że nie popełnią błędu, niż lekarze, którzy nie grają w gry. Co więcej, dodatkowe badanie, przeprowadzone przez Uniwersytet w Toronto, pokazuje, że chirurdzy małoinwazyjni, którzy przed prawdziwą operacją rozgrzewają się na symulatorze podobnym do gry wideo, przeprowadzają później poszczególne operacje lepiej niż ci, którzy nie korzystają z wirtualnej pomocy. Korzyści wynikające z korzystania z gier i wirtualnych symulatorów wykraczają poza lepszą koordynację na poziomie ręka-oko. Gry wymagające myślenia poprawią również funkcje wykonawcze, pamięć operacyjną i szybkość przetwarzania informacji - wynika z badań przeprowadzonych przez University of Japan Science and Technology Agency.
Gry mogą pomóc chirurgom poprawić koncentrację, ale to nie wszystko. Potrafią także zająć myśli pacjenta, który jest akurat po operacji. Gra SnowWorld (Świat śniegu) opierająca się na rzeczywistości wirtualnej, którą stworzył University of Washington, pomaga ofiarom poparzeń przejść przez wyczerpujące sesje leczenia poprzez zapewnienie im nietypowej rozrywki - odwiedzają wirtualny świat, gdzie rzucają śnieżkami do różnych celów. Dzięki temu pacjenci cieszą się samą grą i doświadczają mniejszego bólu - badania mózgu wykazały, że gra redukuje sygnały bólowe w mózgu.
Również Wright doświadczył tego typu terapii "uśmierzającej ból", gdy w zeszłym roku walczył z rakiem jąder. Nudności po trzymiesięcznej chemioterapii trzymały go z daleka od ulubionej gry, Mass Effect, ale próbował sił w grach zręcznościowych, takich jak Peggle i Bejeweled, dzięki którym mógł się bardziej zrelaksować.
Gry są też inspiracją dla takich firm jak Lapsim, która stworzyła oprogramowanie do symulacji operacji laparoskopowych. Wright jest doradcą tej szwedzkiej firmy i fanem idei. "Jeśli pomylisz się w grze wideo, wszystko co musisz zrobić, to ponownie uruchomić dany poziom" - mówi Wright. "Jeśli możesz uczyć się na swoich błędach w świecie wirtualnym, taki stan rzeczy pomaga ci uniknąć dokonywania tych błędów w prawdziwym środowisku" - dodaje.
Możesz więc potraktować niniejszy tekst jako przyzwolenie na granie w gry. Jeśli akurat natchniesz się na jakieś szczególnie trudne zadanie - niezależnie od tego czy studiujesz medycynę czy matematykę - nie bój się podnieść kontrolera do gry, aby trochę się zrelaksować, a przy okazji poćwiczyć koncentrację.