Transpłciowa postać w "Gwiezdnych Wojnach". Kontrowersje wokół nowej książki

Najnowsza książka z uniwersum "Gwiezdnych Wojen" wywołała spore emocje wśród fanów. "Star Wars: The Secrets of the Clone Troopers" (póki co brak polskiego tytułu), bo o niej mowa, wprowadza do kanonu pierwszą transpłciową żołnierkę-klona, znaną jako Siostra. Postać ta pojawiła się już wcześniej w książce "Queen's Hope" z 2022 roku, ale to właśnie teraz, w najnowszej publikacji, jej historia nabrała szerszego kontekstu. Reakcje? Mieszane - od gorących pochwał za inkluzywność po głosy krytyki, które oskarżają Lucasfilm o "wprowadzanie ideologii woke" do swojego uniwersum.

W skrócie:

  • W nowej książce z uniwersum "Gwiezdnych Wojen" pojawiła się transpłciowa żołnierka-klon o imieniu Siostra, co wywołało sporo kontrowersji wśród fanów.
  • Historia postaci jest opowiadana z perspektywy kapitana Rexa, który opowiada o jej coming oucie w trakcie Wojen klonów.
  • Fani są podzieleni - część zachwyca się inkluzywnością, inni krytykują kierunek, w jakim zmierza Lucasfilm.

"Star Wars: The Secrets of the Clone Troopers" pokazuje żołnierzy-klonów z nowej perspektywy, wprowadzając do ich szeregów postać Siostry - pierwszej transpłciowej żołnierki w uniwersum "Star Wars". Książka napisana jest z perspektywy różnych postaci, w tym kapitana Rexa, jednego z najbardziej znanych klonów. To właśnie on w swojej opowieści wspomina, jak Siostra ujawniła swoją tożsamość płciową w trakcie Wojen klonów. Początkowo postać ukrywała ją, obawiając się reakcji otoczenia, ale jej bracia z 7. Podniebnego Korpusu wsparli ją, nadając jej imię Siostra - symboliczne przypomnienie o akceptacji wśród towarzyszy broni.

Reklama

Postać Siostry nie jest całkowitą nowością w kanonie. Po raz pierwszy pojawiła się w książce "Queen's Hope" z 2022 roku autorstwa E.K. Johnston, w której przedstawiono ją jako transpłciową postać walczącą u boku Anakina Skywalkera. Lucasfilm postanowił jednak rozwinąć tę postać w nowej książce, a przyszłość Siostry w uniwersum "Star Wars" wydaje się być obiecująca - według doniesień może pojawić się również w przyszłych produkcjach filmowych lub serialowych.

Jak można było się spodziewać, pojawienie się transpłciowej postaci w "Gwiezdnych Wojnach" wywołało sporo emocji. Przez media społecznościowe, zwłaszcza przez platformę X, szybko przetoczyła się fala komentarzy. Jedni chwalą Lucasfilm za wprowadzenie różnorodności i reprezentacji LGBTQ+, inni oskarżają studio o "niszczenie" ukochanego uniwersum. Wśród krytycznych głosów dominują opinie, że taki kierunek jest wynikiem "ideologii woke", która coraz mocniej wkracza do popkultury. Część fanów nie kryje swojego rozczarowania, twierdząc, że "Gwiezdne Wojny" straciły swój charakter i przestały być tym, czym były kiedyś.

Jednak nie brakuje też pozytywnych komentarzy. Wiele osób cieszy się z inkluzywnego podejścia i możliwości zobaczenia postaci, które reprezentują różnorodność w tak ogromnym uniwersum. Niektórzy przypominają, że nawet w filmach i serialach klony były zachęcane do wyrażania swojej indywidualności.

Nie pierwsze (i nie ostatnie) kontrowersje. Wcześniej był "Akolita"

Kontrowersje wokół książki "Star Wars: The Secrets of the Clone Troopers" to nie pierwsze (i na pewno nie ostatnie), z jakimi zetknęliśmy się przy okazji twórczości Disneya. Niedawno byliśmy świadkami burzliwej dyskusji wokół serialu "Star Wars: Akolita". To jedna z najgłośniejszych debat dotyczących "Gwiezdnych Wojen". Skąd ta wrzawa? Chodziło głównie o oskarżenia o promowanie ideologii woke, czyli nadmierne wprowadzanie polityki tożsamościowej i reprezentacji w fabule serialu. Od momentu ogłoszenia produkcja wywoływała mieszane reakcje, głównie ze względu na to, że twórcy skupili się na postaciach kobiecych oraz wątkach LBGTQ+. Fandom "Star Wars" był - łagodnie mówiąc - niezadowolony.

Twórczyni serialu, Leslye Headland, znana ze swojej otwartości w kwestiach reprezentacji i różnorodności, jeszcze przed premierą wyrażała chęć wprowadzenia do uniwersum postaci, które odbiegają od standardowych ról przypisywanych w świecie "Gwiezdnych Wojen". Serial miał skupić się na kobiecym społeczeństwie wrażliwych na Moc czarownic, co od początku było interpretowane przez niektórych jako przykład promowania ideologii woke. Gdy okazało się, że serial porusza tematy LGBTQ+, w tym relacje romantyczne pomiędzy kobietami, oraz przedstawia związane z tym problemy, krytycy szybko zarzucili wytwórni LucasFilm, że przesadza z tego typu motywami w swoim uniwersum.

Największe kontrowersje wywołał tzw. wątek dzieci mocy (uwaga - spoilery!). W trzecim odcinku serialu ujawniono, że dwie siostry, Mae i Osha, zostały poczęte za pomocą Mocy, co przypominało historię Anakina Skywalkera, którego narodziny były kluczowym elementem przepowiedni o Wybrańcu. Wielu fanów uznało to za podważenie wyjątkowości Anakina i jego roli w całej sadze. Odbiorcy twierdzili, że takie wątki niszczą integralność kanonu "Gwiezdnych Wojen", czyniąc go mniej spójnym i bardziej podporządkowanym współczesnym trendom społecznym.

Reakcje na serial były skrajne - podczas gdy krytycy doceniali innowacyjne podejście do świata "Gwiezdnych Wojen", część fanów dosłownie "bombardowała oceny serialu negatywnymi recenzjami (tzw. review bombing), szczególnie w serwisie Rotten Tomatoes, gdzie różnica między ocenami krytyków (86%) a użytkowników (zaledwie 14%) była olbrzymia. Na platformie IMDb sytuacja wyglądała podobnie - przy ponad 9 tysiącach recenzji trzeci odcinek miał średnią ocenę wynoszącą jedynie 3,6/10. Wiele komentarzy nie odnosiło się nawet do fabuły serialu, lecz krytykowało jego inkluzywne podejście oraz motywy LGBTQ+​.

Ale czy w ogóle jest się o co oburzać?

Mimo fali negatywnych recenzji, niektórzy widzowie bronią serialu, argumentując, że uniwersum "Star Wars" zawsze było miejscem na nowe interpretacje i innowacyjne podejścia do fabuły. Zaznaczają, że serial nie tylko eksploruje nieznany wcześniej okres w historii Jedi, ale również oferuje nowe spojrzenie na Moc i rolę kobiet w tym świecie. Jednak bez względu na te głosy wsparcia "Akolita" pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych projektów LucasFilm w ostatnich latach. Mówiło się nawet, że Disney rozważa usunięcie produkcji ze swojej platformy.

Należy zaznaczyć, że kontrowersje wokół serialu Akolita są częścią szerszego trendu w fandomie "Star Wars", w którym każda próba wprowadzania różnorodności wywołuje burzliwe reakcje. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku innych produkcji, takich jak trylogia sequeli, w której postacie grane przez Kelly Marie Tran (postać Rose) i Johna Boyegę (Finn) były obiektem ataków. Przy okazji "Akolity" krytycy w szczególności skupili się na tym, że serial celowo odchodzi od tradycyjnych wartości "Gwiezdnych wojen", aby zaspokoić współczesne oczekiwania związane z reprezentacją społeczną​.

Ale kontrowersje wokół "Gwiezdnych Wojen" wybuchają niczym torpedy protonowe nie tylko przy okazji kwestii światopoglądowych. Oburzenie fanów wywołała także obecność postaci Ki-Adi Mundiego w fabule "Akolity", mimo że jego wiek i status w uniwersum "Star Wars sugerowały", że nie mógł żyć w czasach przedstawionych w serialu. Ten aspekt również wywołał krytykę, ponieważ fani uważali, że serial narusza ustalony wcześniej kanon. To dodatkowo wpłynęło negatywnie na oceny serialu w serwisach takich jak Rotten Tomatoes czy IMDb.​

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gwiezdne Wojny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy