Zbliżająca się premiera Starfielda będzie bardzo ważnym wydarzeniem zarówno dla Bethesdy oraz Microsoftu, jak i samego Todda Howarda, reżysera gry. Po głośnej katastrofie w postaci Redfalla Microsoft potrzebuje zwycięstwa. Produkcji, która pokaże graczom, że Xbox dopiero się rozkręca i w kolejnych latach na tę platformę faktycznie trafią bardzo dobre produkcje.
Todd Howard ma z kolei przed sobą kilka intensywnych lat. Po pracy nad ambitnym Starfieldem, przyjdzie bowiem czas na Elder Scrolls 6, kontynuację legendarnej serii gier fantaasy, o której pierwszy raz usłyszeliśmy aż 5 lat temu. Chociaż do premiery tego tytułu zostało jeszcze mnóstwo czasu, Howard poruszył temat The Elder Scrolls w niedawnym wywiadzie.
W rozmowie z GQ Magazine Todd zapytany o to, co chce osiągnąć tym tytułem, powiedział, że obawia się opowiadać na to pytanie. Potem wyjaśnił jednak, że Elder Scrolls 6 ma spełnić rolę symulatora świata fantasy. Jak sam przyznał chwilę później, sposobów na osiągnięcie tego celu jest bardzo wiele.
Todd Howard wyjaśnił również, że zastanawiał się, czy gra nie została zapowiedziana zbyt wcześnie. Nie wie, czy żałuje tej decyzji, ale gdyby miał podjąć ją jeszcze raz, prawdopodobnie prezentacja Elder Scrolls 6 byłaby bardziej subtelna. Mało kto spodziewał się wtedy, że pięć lat później dalej nie będziemy wiedzieć nic na temat tego tytułu.
Niedawne raporty jasno dały do zrozumienia, że na Elder Scrolls 6 jeszcze trochę poczekamy. Na razie pierwsze skrzypce w obozie Microsoftu gra Starfield. Kolejne tygodnie pokażą, w jakiej formie jest Bethesda i w oparciu o tę premierę wielu graczy będzie prawdopodobnie budować swoje oczekiwania względem kolejnych projektów studia.
