Team17 zrezygnował z wydania Ready or Not
Wydawca Team17 wycofał się z nadchodzącej taktycznej strzelanki FPS. Powodem decyzji jest odpowiedź studia na pytanie dotyczące misji rozgrywającej się podczas strzelaniny w szkole.
Ready Or Not to najnowsza gra od dewelopera Void Interactive. Gra znalazła się we wczesnym dostępie na początku tego tygodnia, a studio właśnie potwierdziło, że nie będzie jej rozwijać wspólnie z Team17. Void Interactive podał na Twitterze, że decyzja była dwustronnie uzgodniona i ma pozytywnie wpłynąć na finalny kształt tytułu.
W Ready or Not gracze wcielają się w członka SWAT, który albo współpracuje z drużyną sterowaną przez AI albo z prawdziwymi graczami. Celem gry - jak to w pracy antyterrorysty bywa - będzie odbijanie zakładników, walka z terrorystami i niesienie pomocy zagrożonym osobom. Gra jest obecnie bardzo dobrze oceniana na Steam, ale niestety utraciła swojego wydawcę. Obecnie więc można - nieco z przymrużeniem oka - mówić o produkcji niezależnej.
Read or Not bez wydawcy przez kontrowersyjne plany studia
Utrata wydawcy zbiegła się z opublikowaniem przez Void na Reddicie odpowiedzi na pytanie jednego z fanów. Użytkownik pytał, czy Void Interactive planuje dodać poziom rozgrywający podczas strzelaniny w szkole. Studio odpowiedziało "uwierz, że planujemy". Wkrótce po tym Team17 podpisał ugodę ze studiem.
Okazało się, że duża część graczy pozytywnie przyjęła ten fakt, uważając, że taki ruch wyjdzie grze na dobre.
"Szczerze, to jest naprawdę dobrze" - zauważył jeden z użytkowników na Twitterze. "Gra na dzień dzisiejszy ma fantastyczny fundament, na którym można budować i wygląda na to, że odnosi sukces w ciągu zaledwie kilku dni wczesnego dostępu. Myślę, że pozostanie niezależnym będzie dla Ready or Not lepsze w dłuższej perspektywie czasu".
W oficjalnym oświadczeniu Team17 życzył Void Interactive wszystkiego dobrego w przyszłych pracach nad grą. Przy tak dużym zainteresowaniu fanów twórcy na pewno znajdą alternatywne źródło finansowania. Zdaj się, że nie będzie także problemów z dystrybucją, a już na pewno nie z marketingiem wokół tytułu. Opisywane zajście jest chyba najlepszą reklamą.