Szefostwo Cryteka sugeruje, że pracownicy sami są winni kiepskiej sytuacji finansowej

O problemach finansowych Cryteka informowaliśmy już kilka razy. Teraz Eurogamer przeprowadził wywiad z jednym z założycieli firmy, Cevatem Yerli.

Okazuje się, że co prawda Crytek rzeczywiście był w tarapatach, jednak to, że ludzie nie byli gotowi na nieotrzymywanie wypłat, jest ich własną winą. Łał.

Spójrzmy, co Cevat Yerli powiedział o wychodzeniu z trudnej sytuacji finansowej firmy: "Masz dwa wyjścia, nie? Albo opóźnisz wypłaty - po raz kolejny: opóźnisz... to nie tak, że nie otrzymali pieniędzy, otrzymali je później - opóźnisz wypłaty i uratujesz firmę. Albo wydasz pieniądze bezpośrednio pracownikom i ogłosisz upadłość. Obie opcje są bardzo złe. Więc musisz wybrać tę lepszą".

Reklama

Yerli tłumaczy też, że nie chcieli nikogo zwalniać. Oczekiwali, że ludzie przeczekają trudne czasy. Niektórzy - zapewne ci, którzy pracowali w Cryteku dla pieniędzy, a nie z miłości do firmy - stwierdzili, że czekać nie mogą i głośno wyrażali swoje niezadowolenie lub odchodzili.

"Niektórzy zrobili się bardzo niecierpliwi i denerwowali się nawet na najmniejsze opóźnienia. (...) Nawet rozmawialiśmy z ludźmi na temat tego, że może powinni pomyśleć o wypracowaniu rozwiązania prywatnie, z bankami [chodzi po prostu o pożyczki - dop. spikain]. Albo mogli zrezygnować i poszukać innej pracy. (...) Naszym priorytetem było nie zmniejszać firmy i nie pozwolić nikomu stracić pracy. (...) Chcieliśmy zatrzymać wszystkich razem, jako drużynę" - stwierdził Yerli.

I tutaj przechodzimy do najlepszej części wywiadu: "Byłem zaskoczony i trochę zdenerwowany tym, że nasze intencje zatrzymania wszystkich jako drużyny zdenerwowały kilku z nich. Ale rozumiem tę sytuację. Niektórzy żyją według bardzo ciasnych planów finansowych. To ich prywatność. Mogą robić, co chcą. Kiedy ci goście znajdą się pod naciskiem, mogą wyzwolić negatywne emocje".

Pozwólcie, że wyjaśnię, co powiedział Cevat Yerli. Według niego każdy, kto pracuje dla Cryteka - pracownicy, którzy często mają swoje własne rodziny, dzieci do wykarmienia, kredyty do spłacenia i tak dalej - powinien trzymać w kieszeni rezerwę o równowartości kilku wypłat (bo, jak wiemy, wspomniane wcześniej opóźnienia nawarstwiały się), a jeśli tego nie robi, to wynika to z kiepskiego planowania finansów. Ufam, że rozumiecie, dlaczego wyżej użyłem słowa "łał". To jedyna reakcja, jaka przychodzi mi do głowy. Wymowna jest też jego reakcja na "Wasi pracownicy widzą, że wam udało się wyjść z dołka, podczas gdy oni ucierpieli, bo nie dostali pieniędzy". Yerli odpowiedział: "My też nie dostaliśmy pieniędzy", by po chwili dodać, że włożyli w to też własne, prywatne rezerwy. Nie zwrócił uwagi na różnice między pieniędzmi, jakie zarabia on sam, a jakie zarabiają jego pracownicy (jeśli akurat dostają wypłatę)?

CD Action
Dowiedz się więcej na temat: Crytek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy