Szef Epic Games nie chce polityki w grach
Dyrektor generalny Epic Games - Tim Sweeney - pojawił się w na konferencji DICE w Las Vegas. Zasłużony deweloper mówił o wielu kwestiach trapiących współczesną branżę gier wideo, takich jaki prywatność, skrzynie z losową zawartością, rozgrywka międzyplatformowa czy też polityka w grach.
W tej ostatnich kwestii Sweeney zaapelował dość niespodziewanie, by politykę trzymać z dala od gier lub przynajmniej od marketingu. Według menedżera gry wideo to bardziej społecznościowe platformy niż źródło rozrywki, a takie platformy powinny być jak najbardziej neutralne dla fanów.
"My jako firmy musimy zdystansować się od polityki i powiedzieć głośno, że ten temat jest przeznaczony dla jednostek, a my - jako platformy - powinniśmy pozostać neutralni" - mówił weteran branży gier wideo, w wypowiedzi, które starał się później tłumaczyć w serwisie Twitter.
"W porządku jest, jeśli gracze wyrażają swoje indywidualne poglądy polityczne, za pośrednictwem platform społecznościowych, transmisji na żywo i tak dalej. W takich przypadkach granie staje się właśnie platformą społecznościową i musimy to zaakceptować" - wyjaśniał Sweeney.
Nieco później podczas wystąpienia szef Epic Games chyba nieco się zaplątał, ponieważ zasugerował, że to działy marketingu niekiedy "wciskają" politykę do gier, by wywołać kontrowersje. Na takie praktyki nie powinno być miejsca w grach wideo - argumentował menedżer.
"Świat i tak jest już wystarczająco pokręcony. W dzisiejszych czasach przekonania polityczne decydują, w której restauracji jemy kurczaka, a to głupie. Nie ma co wciskać kontrowersyjnych opinii do gier" - mówił, mając na myśli kontrowersje związane z amerykańską siecią Chick-fil-A.
"Musimy stworzyć wyraźny rozdział kościoła od państwa, w którym nasze firmy operują jako neutralne ośrodki przeznaczone do rozrywki, a pracownicy, klienci i wszyscy inni mogą cieszyć się własnymi poglądami, nie będąc przez nikogo sądzonym za ich wyznawanie" - dodał Sweeney.