Star Wars: Shadows of the Sith - gra, która nigdy się nie ukaże

Miłośnicy serii Gwiezdne Wojny mogli o tym nie wiedzieć. Ostatnio wyszło na jaw, że projekt pogrzebano jeszcze zanim na wielkim ekranie zagościła "Zemsta Sithów".

W rozmowie z serwisem Cinelinx były dyrektor kreatywny LucasArtsu podzielił się informacjami odnośnie pomysłu na grę, który narodził się w 2004 roku.

Tytuł miał spełnić odwieczne marzenia graczy (rozochoconych dodatkowo Jedi Knight: Jedi Academy) o sterowaniu Jedi o dużym stężeniu midichlorianów w organizmie. Jak mówi developer: "W Episode VII: Shadows of the Sith wcielilibyśmy się w rolę dorosłego Bena Skywalkera, który kroczyłby pomiędzy Jasną i Ciemną Stroną i używając niespotykanych dotąd w filmach i grach mocy, stawiał czoła nowemu zagrożeniu w galaktyce".

Reklama

Skąd w tytule Episode VII, zapytacie? Otóż nad projektem pracowano jeszcze przed premierą trzeciej części filmowej sagi, kiedy to George Lucas stanowczo oświadczył, że to na niej "Gwiezdne Wojny" definitywnie się zakończą. Jak wszyscy wiemy, naprzeciw jego deklaracjom wyszedł Disney i jego zieloni przyjaciele, dzięki czemu w drodze na ekrany kin są już kolejne filmy.

Brzmi nieźle, prawda? Niestety, ideę brutalnie rozczłonkowano, a z resztek gry sklejono obie części The Force Unleashed. Produkcji osadzonej w książkowym Expanded Universe nie zobaczymy już zresztą prawdopodobnie nigdy, bo przy okazji Przebudzenia Mocy zostało ono przecież wyrzucone do kosza.

CD Action
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy