Sony i Microsoft chcą zmniejszyć produkcję konsol w Chinach
Sony i Microsoft, dwie z trzech najważniejszych firm produkujących konsole, starają się w najbliższym czasie ograniczyć budowę swoich urządzeń w Chinach. Problemem są rosnące cła, którymi co jakiś czas grozi Donald Trump, wybierając je na ulubiony mechanizm międzynarodowego nacisku.
Na ostatnim spotkaniu państw G20 w Tokio amerykański prezydent wycofał się z pomysłu na nałożenie 25-procentowych taryf celnych na "wszystkie pozostałe dobra" importowane z Chin, o wartości około 300 miliardów dolarów rocznie. W tej puli nie mogło zabraknąć gier i konsol.
Może się wydawać, że producenci powinni odetchnąć z ulgą, lecz nadal brakuje szerszego porozumienia handlowego na linii USA-Chiny, a wyjątkowo zmienny charakter Trumpa powoduje, że Sony i Microsoft wolą najwyraźniej dmuchać na zimne i pożegnać się z Chinami na dłuższy czas.
Takie informacje podał serwis internetowy dziennika Nikkei Asian Review. Wśród firm poważnie rozważających zmniejszenie ryzyka w Państwie Środka wymieniono także innych gigantów w świecie nowych technologii, jak Amazon, Google, HP, Dell i tak dalej.
Krok dalej jest podobno Nintendo, które miało zacząć przenoszenie linii produkcyjnych i dostaw niektórych komponentów poza Chiny już kilka tygodni temu, na krótko po tym, jak trzej producenci konsol wystosowali wspólny list do Donalda Trumpa.
18 czerwca tego roku firmy Sony, Microsoft oraz Nintendo opublikowały list otwarty, w którym apelują o zniesienie w wszelkich taryf na produkty związane z grami wideo. Taki krok przełoży się na znaczne problemy w Stanach Zjednoczonych - argumentują sygnatariusze.
"Mówiąc dokładnie, cła na konsole do gier wideo uderzą w konsumentów, twórców gier wideo, sprzedawców i producentów konsol, zagrożą stabilności tysięcy wartościowych, dobrze opłacanych etatów, a także wstrzymają rozwój w naszej branży i nie tylko" - czytamy w tekście.
Część obserwatorów sugerowała poprzednio, że Sony i Nintendo produkują przecież swoje konsole w Japonii, więc cła ich nie obejmują. To jednak tylko mały ułamek, ponieważ trzy firmy w liście przyznają otwarcie, że aż 96 procent konsol importowanych do USA pochodzi z Chin.
Co więcej, producenci argumentują, że ich styl prowadzenia działalności - sprzedawanie konsol po kosztach, a często nawet ze stratą, by później odrobić na grach wideo - jest szczególnie narażony na wszelkie wahania cen, a dodatkowa opłata w postaci 25 procent byłaby prawdziwie druzgocąca.