Śmierć Xboxa

15 lutego 2010 - koniec Xboxa, już drugi. Microsoft dzisiaj kontynuuje proces zrywania z tą konsolą, w przeciwieństwie do Sony, które wciąż wspiera Playstation 2 i nie daje jej umrzeć.

Na japoński sprzęt do tej pory wychodzą gry, wystarczy wspomnieć Silent Hill: Shattered Memories. Posiadacze konsoli od amerykańskiego producenta nie mieli takiego szczęścia, pierwszy koniec nastąpił w sierpniu 2008 roku wraz z oficjalnym wydaniem ostatniej gry na ten system - Madden NFL 2009. Biorąc pod uwagę, że konsola ta miała swoja premierę blisko półtora roku po konkurencie od Sony, widać sporą różnicę w czasie życia obu systemów. Ale skąd ona się bierze?

Sprawa pierwsza i chyba najważniejsza, to popularność. Tutaj na bok muszą iść wszystkie osobiste preferencje, Playstation 2 po prostu wygrało wyścig 6. generacji. Nie ma sensu porównywać mocy sprzętu czy oferowane usługi, Sony po prostu zmiażdżyło konkurencję. Ale Microsoft raczej nie rozpaczał z tego powodu, dla niego pierwszy Xbox był debiutem na rynku gier video. Nie dość, że stawiano na nim pierwsze kroki i dopiero poznawano rządzące rynkiem prawidła, to przede wszystkim starano się zbudować swoistą reputację. Powiedzmy sobie szczerze, przed rokiem 2001 firma z Redmond kojarzyła się wszystkim z produkcją Windowsów. I mimo ogromnej popularności tego systemu, nie ma on najlepszej sławy. Zwłaszcza jego wersje wydane przed konsolą. Słynne niebieskie ekrany i "wieszanie się" sprawiało, że wielu z nas przeklinało dzieło Billa Gatesa.

Reklama

Jako że Xbox był pierwszą konsolą stworzoną przez Microsoft, firmę działającą do tamtej pory na rynku PC, siłą rzeczy miał z komputerami osobistymi więcej wspólnego niż konkurencja. Pierwsze co przychodzi do głowy to architektura. Ale mimo podobieństw do komputerów, ta była całkowicie zamknięta i z czystym sumieniem można było ją nazwać konsolową. To jednak nie w tym elemencie kryje się siła pomysłów, które dzięki przeniesieniu z rynku PC sprawiły, że Microsoft przyczynił się do małej rewolucji na rynku gier video. Jaka seria gier kojarzy nam się przede wszystkim z konsolami Xbox i milionami fanów na całym świecie? No właśnie, Halo. Mimo doskonałych strzelanek FPS jeszcze na Nintedno 64 (GoldenEye 007 czy Perfect Dark) to właśnie przygody Master Chiefa są uznawane za pierwszy tytuł, który pokazał, jak należy ten typ rozrywki ukazywać na konsolach.

I tu dochodzimy wreszcie do sedna sprawy. Prawdziwej siły Halo. Rewolucji, do której gra się przyczyniała, bez której dzisiaj nikt nie wyobraża sobie pełnoprawnego systemu do gier. Chodzi oczywiście o multiplayer. O ile Halo implementowało możliwość gry po sieci przez 16 graczy, prawdziwy przełom przyszedł później. I chodzi oczywiście o premierę usługi Xbox Live. Był listopad 2002 roku i chociaż wcześniej rozgrywkę sieciową starała się promować SEGA na swojej platformie Dreamcast, to dopiero Microsoftowi się udało. Wyobrażacie sobie dzisiaj korzystanie ze swojego Xboxa 360 czy Playstation 3 bez dostępu do dem, patchów, DLC, trailerów, bez grupy znajomych itp.? To z pewnością była rewolucja. I o ile mi nie do końca odpowiadają kolejne kroki dotyczące dystrybucji cyfrowej, trzeba docenić oferowane przez internet wygodę w zakupywaniu gier czy po prostu możliwość wspólnej zabawy z przyjaciółmi. Nie oszukujmy się, sukces takiego Modern Warfare 2 jest podyktowany w większości możliwościami gry sieciowej, ludzie kupują tę i inne gry głównie dla multiplayera.

Jednak wczesna premiera Xbox Live i jego kompatybilność z poprzednią konsolą niejako ograniczała Microsoft. I jedynym sposobem, aby pójść krok naprzód było "odcięcie" poprzedniej konsoli, co właśnie następuje dzisiaj. I tak długo to trwało, wystarczy wspomnieć niedawno ogłoszone przez Electronic Arts wyłączenie serwerów do gry multiplayerowej w ich kilku starszych tytułach. Zresztą czy są jeszcze ludzie, którzy do tej pory męczą Halo 2 i nie zamierzają się przesiadać na nowszą odsłonę? Nawet jeśli, z pewnością jest ich coraz mniej. I to posunięcie Microsoftu ma sens, także w odniesieniu do drugiej części kosmicznego FPS-a. Być może niewielu z Was zdaje sobie sprawę, ale to właśnie przez ograniczoną listę znajomych z tej gry do tej pory można mieć w usłudze Xbox Live maksymalnie 100 przyjaciół. To wydaje się sporo, ale w dzisiejszych czasach rozwoju portali społecznościowych, takich jak Facebook, Twitter czy Nasza klasa, wielu osobom to nie starcza. A kiedy serwery Halo 2 i innych starszych gier zostaną wyłączone, problem techniczny zniknie i Microsoft będzie mógł poczynić krok naprzód.

Postęp jest nieunikniony, czy się to komuś podoba, czy nie. A czasami w rozwoju powstrzymują nas zaszłości, sentymenty. Dlatego świetnie rozumiem i popieram kroki czynione przez producenta Xboksów. Zwłaszcza, że wbrew pozorom i tak dobrze traktuje zarówno swoich użytkowników, jak i swoje konsole. Na ich nowszym systemie można do tej pory grać w wiele wspaniałych tytułów z poprzedniego, świetnie się bawiąc także w singlu (np. Fable czy oba KOTOR-y). Co więcej, możemy tylko zgadywać, jak Xbox Live może rozwinąć się dzięki temu posunięciu. Wprawdzie wątpię w bezpośredni wpływ na możliwość oficjalnego wprowadzenia tej usługi do krajów Europy Środkowej i Wschodniej, ale kto wie? Pożyjemy, zobaczymy.

* Artykuł jest listem do redakcji nadesłanym przez twórcę serwisu consoleo.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PlayStation Vita | Sony | Live | Xbox | Microsoft
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy