Serial Wiedźmin to bardziej horror niż fantasy

​Premiera serialowej adaptacji opowieści Andrzeja Sapkowskiego coraz bliżej, więc w sieci pojawia się coraz więcej informacji na temat cyklu przygotowywanego przez platformę Netflix. Niedawno na temat swojej pracy wypowiadał się między innymi Julian Parry, odpowiedzialny za efekty specjalne.

Ten przyznał w rozmowie z branżowym magazynem SFX, że odcinkowy "Wiedźmin". Co interesujące, według mężczyzny serial nie jest klasyczną produkcją fantasy, lecz w dużej mierze przypomina bardziej horror.

"Na pewno wydaje mi się, że idziemy bardziej w stronę horroru. Pozbywamy się elementów fantasy. Nie ma tu nic fantastycznego. To znaczy, nie brakuje elementów fantastycznych, ale bardziej w sensie horroru" - tłumaczy dość pokrętnie specjalista od efektów specjalnych.

"Dla przykładu, mamy Strzygę, która wygląda dość obrzydliwe. Jest bardzo nieprzyjemna" - dodaje Parry, który w przeszłości zajmował się między innymi serialem "Wikingowie", lecz jego doświadczenie jest bardzo dużo i obejmuje nawet "Obcy - decydujące starcie" z 1986 roku.

Reklama

W przypadku seriali efekty często traktowanego są po macoszemu, ze względu na krótszy czas produkcji oraz - przede wszystkim - ograniczone w porównaniu za filami budżet. Ta sytuacja w ostatnich latach powoli ulega jednak zmianie. Tak będzie też w "Wiedźminie".

"Mamy na przykład armie Nilgaardu, które fizycznie nie mogą istnieć, ponieważ obejmują ponad 10 tysięcy żołnierzy. Tak samo w przypadku Temerii i Cintry. Takie armie nie mogą pojawić się na planie zdjęciowm" - wyjaśnia Parry.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wiedźmin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy