Sprzęt potrafił obrócić gracza do góry nogami - trzeba więc było zapinać się w pasy bezpieczeństwa. Był nawet przycisk awaryjnego przerywania zabawy. Ostatecznie urządzenie było jednak bardzo drogie, więc doczekało się tylko około setki egzemplarzy, z czego sprzedano jeszcze mniejszą liczbę.
Do tego problemem był brak gier. Wydano tylko dwie pozycje: G-LOC: Air Battle w 1990 roku oraz Wing War cztery lata później. Dzisiaj nieliczne pozostałe przy życiu R360 to prawdziwe białe kruki, gwiazdy każdej kolekcji i eksponaty muzealne. Dlatego też ostatnie odkrycie było niespodziewane.
Egzemplarz znaleziono bowiem w Irlandii Północnej, samotnie rdzewiejący na polu jednego z okolicznych gospodarstw. Lee Peters - członek grupy miłośników tego automatu - znalazł sprzęt już w 2020 roku, lecz dopiero teraz poinformował o jego istnieniu, zapewne bojąc się konkurencji.

Sprzęt był podobno przed laty najważniejszym elementem lokalnego salonu gier, lecz po jego upadku właściciel ulokował sprzęt na farmie i nigdy nie zdecydował się go odebrać. Największym rozczarowaniem będzie zapewne fakt, że stan urządzenia jest fatalny i zapewne nie do uratowania.
Komponenty przez wiele lat wystawione były bowiem na działanie żywiołów, w tym także podzespoły elektroniczne, które bardzo nie lubią się z deszczem. Potencjalny serwis musiałby wymienić zdecydowaną większość systemu, a części zapasowe przecież już od wielu lat nie istnieją na rynku.
SEGA Mega Drive Mini – test konsoli
SEGA Mega Drive (w USA znana jako SEGA Genesis) była drugą, obok Super Nintendo, najpopularniejszą 16-bitową konsolą w pierwszej połowie lat 90. Sprzęt trafił nawet do Polski za sprawą firmy BobMark, wcześniej sprzedającej kultowego Pegasusa. Dzisiaj, na fali mody związanej z retro, do sklepów trafiła SEGA Mega Drive mini – niewielka kopia legendarnego oryginału. Czy to gadżet tak udany co Nintendo Classic Mini? Kto powinien zainteresować jej kupnem?

















Właściciel z Irlandii Północnej musiał wyłożyć sporo gotówki, ponieważ sprzęt w 1991 roku kosztował podobno imponujące 70 tysięcy funtów. Co więcej, Sega nie sprzedawała sprzętu z planami, a ten był skomplikowany i skory do usterek, co tylko potęgowało problemy i teraz też by nie pomogło.