Rząd chce wspierać polskie studia deweloperskie

Czy ulgi podatkowe będą odpowiednim wsparciem rodzimego gamedevu? /123RF/PICSEL

​Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego szykuje ustawę, która ma na celu zaoferowanie wsparcia dla ponad 300 działających w Polsce firm deweloperskich zajmujących się grami wideo. Mowa nie o dopłatach bezpośrednich, lecz o odpisach podatkowych.

"Pakiet dla przemysłów kreatywnych" ma na celu wsparcie polskich przedsiębiorstw w zakresie tworzenia i wyprowadzania poza granice kraju "innowacyjnych i wartościowych" produktów sektorów kultury i kreatywnych, w tym między innymi właśnie gier wideo.

Szczegóły nie są jeszcze ustalone, lecz projekt ustawy mówi, że realną korzyścią ma być możliwość odpisania nawet "19% kosztów kwalifikowanych" w podatku dochodowym CIT/PIT. Nie jest jednak jasne, jakie dokładnie koszty będą się kwalifikowały do odpisu.

Jak zauważa ministerstwo w projekcie ustawy, wprowadzenie pomysłów w życie jest obecnie koniecznością, ponieważ podobne rozwiązania już od dłuższego czasu funkcjonują na Zachodzie, w tym w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Francji i Finlandii.

Reklama

Jednocześnie należy zauważyć, że administracje kolejnych państw pracują nad implementowaniem tego rodzaju rozwiązań (Niemcy w Bawarii, Belgia, Włochy i Dania). W praktyce oznacza to, że coraz liczniejsze rynki zagraniczne dysponują, lub wkrótce mogą dysponować, istotną przewagą konkurencyjną w stosunku do rynku krajowego.

Tak być nie może! - wydaje się nawoływać podsekretarz stanu Paweł Lewandowski, odpowiedzialny za projekt ustawy. Jak dodaje, polska branża gier wideo rozwija się więc obecnie bardzo dynamicznie, generując znaczące wpływy do budżetu państwa oraz tworząc liczne miejsca pracy.

Brzmi dobrze, ale polska "deweloperka" generuje zaledwie 0,10% polskiego PKB, podczas gdy w przodujących pod tym względem krajach, takich jak np. Japonia, Korea Południowa, Chiny czy nawet Ukraina, wartość ta jest niekiedy 2-3 razy większa. "Widać zatem, że dalszy rozwój sektora gier wideo może w istotny sposób przyczyniać się do rozwoju gospodarczego" - wyjaśnia polityk.

Nie da się ukryć, że "ostatnie lata to dla rodzimej branży okres intensywnego wzrostu. Polscy producenci coraz częściej postrzegani są na rynku globalnym jako twórcy produkcji ambitnych i charakteryzujących się wysoką jakością" - czytamy w opisie ustawy. "Wprowadzenie planowanych w projekcie rozwiązań przyczyni się do utrwalenia tych pozytywnych trendów, neutralizując jednocześnie zjawiska negatywne, będące konsekwencją przewag konkurencyjnych występujących na rynkach zagranicznych."

Ministerstwo chce więc sprawić, by ulgi podatkowe zastopowały ewentualny odpływ kapitału na rynki "charakteryzujące się bardziej sprzyjającym ekosystemem prawno-biznesowym" oraz "migrację wykwalifikowanych specjalistów".

Pewne zastrzeżenia może budzić fakt, że projekty i firmy chcące skorzystać z ulgi będą musiały zmierzyć się z szeregiem kryteriów, które odnoszą się między innymi do następujących elementów: miejsce akcji, główni bohaterowie, obecność elementów dziedzictwa kulturowego lub historycznego, bazowanie na narracji i dialogach, wykorzystanie oryginalnego IP, wykorzystanie elementów innowacyjnych, produkcja większości elementów gry na terytorium RP oraz zatrudnienie przy produkcji obywateli lub rezydentów Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

Brzmi całkiem dobrze, ale dlaczego ministerstwo chce badać gatunek tytułu i - na to wygląda - premiować bazowanie na narracji i dialogach? Czyżby Paweł Lewandowski preferował gry RPG?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama