Robert Lewandowski o serii FIFA

"Mam jeszcze wiele do nauki, wiele do zrobienia, wiele też do osiągnięcia w swojej piłkarskiej przygodzie. Powoli, konsekwentnie chcę robić swoje, dążyć do postawionych przez siebie celów. Trzeba iść przecież ciągle do przodu!" - mówi Robert Lewandowski, najlepszy strzelec piłkarskiej Ekstraklasy w sezonie 2009/2010.

O serii gier FIFA oraz piłkarskiej stronie życia utalentowanego zawodnika reprezentacji Polski, rozmawia redakcja FIFA Revolution.

Zaangażowałeś się w promocję FIFA 10. Jak doszło do twojej współpracy z EA Sports?

Robert Lewandowski (napastnik Lecha Poznań, najlepszy strzelec Ekstraklasy):- Przedstawiciele polskiego oddziału skontaktowali się z moim managerem, a następnie ze mną. Poprosili żebym, jako wyróżniający się piłkarz Ekstraklasy, mógł promować to wydanie kultowej już gry na polskim rynku. Sam jako dziecko grywałem, grywam zresztą do tej pory czasami w FIFĘ. Dlatego zgodziłem się bez najmniejszych problemów. Było to bardzo miłe i ciekawe doświadczenie. Poza tym wiele znanych twarzy na całym świecie promowało tę fajną grę, a więc mnie tym bardziej było miło, że mogłem się znaleźć w tak zaszczytnym gronie.

Reklama

Czy fakt, że jesteś graczem miał jakiś wpływ na decyzję?

- Po części na pewno tak, bo jak powiedziałem wcześniej, miło jest być wśród piłkarskich gwiazd. Przyjemnie być aż tak wyróżnionym i to już w moim wieku. Dla każdego piłkarza pojawienie się w grze, na plakacie, czy gdziekolwiek indziej to jest bardzo duże wyróżnienie. W moim przypadku było podobnie.

Masz czas na to, aby zapomnieć się przy tej grze?

- Może zapomnieć się to nie, ale grywam czasami (śmiech). Najczęściej jak mam wolną chwilę, albo podczas zgrupowań klubowych, czy reprezentacyjnych - oczywiście w przerwie między zajęciami. Często zdarza się, że urządzamy sobie podczas obozów mini turnieje w FIFA 10. Czasem gramy też pojedyncze jakieś mecze, każdy swoim ulubionym klubem. Podczas takiej rywalizacji jest wiele emocji, ale też bardzo dużo uśmiechu i radości. Choć oczywiście u mnie na pierwszym miejscu jest zdecydowanie ta piłka nożna "na żywo" . To przecież moja pasja i zawód jednocześnie.

Jakie drużyny wybierasz podczas rozgrywki?

- Rożnie z tym jest. W ostatnim czasie sporo grałem Lechem Poznań oraz reprezentacją Polski. Bardzo lubię rozgrywki ligi angielskiej, a więc klubami z tej ligi też gram. Sporo też media piszą i pisały na temat mojego transferu do Dortmundu, to też przyglądałem się i grałem tym klubem. Jak widać, z tymi klubami to bywa bardzo różnie. Przeważnie z chłopakami gramy takie mecze, jakie są w ligach europejskich i wybieramy swoje ulubione drużyny.

Jak oceniasz ewolucję FIFY na przestrzeni lat?

- Oceniam bardzo pozytywnie, bo nigdy nie przypuszczałem, że tak prosty symulator gry w piłkę można co roku udoskonalać, co roku wprowadzać coś nowego, ciekawszego. Coś co zachęci gracza do kupna i zagrania w tę grę. Jak widać nic nie stoi w miejscu, wszystko idzie powoli, ale systematycznie do przodu. Sam się zastanawiam, czy ta gra może jeszcze czymś zaskoczyć w kolejnych latach.

Przyglądałeś się Twojej sylwetce w grze? Uważasz, że jest dobrze odwzorowana?

- Tak, trochę się przyglądałem (śmiech). Generalnie swoją sylwetkę i twarz na symulatorze oceniam pozytywnie. Nie wiem, czy mogło być lepiej, czy gorzej, ale jestem zadowolony. Zresztą gram w tę grę, bo lubię, bo chcę, a nie przyglądam się temu jak mnie, kolokwialnie mówiąc, "zrobili" (śmiech).

Gra na którym poziomie trudności sprawia Tobie najwięcej satysfakcji?

- Staram się grać na każdym z poziomów. Na każdym z nich chcę osiągać określone przez siebie cele. Najczęściej grywam na najwyższym stopniu trudności, bo lubię wyzwania, lubię rywalizację.

Z którymi z kolegów najczęściej grasz?

- Często grywam z kolegami z klubu i reprezentacji, z którym najczęściej, to szczerze powiem nie pamiętam, nie przywiązuję też do tego jakiś specjalnej wagi. No, i jakoś specjalnie często, czy nałogowo nie gramy, bo na zgrupowaniach trenujmy by być lepszymi zawodnikami, by osiągać coraz wyższy poziom sportowy na boisku.

W Poznaniu grałeś przez dwa lata. Jak oceniasz swoją decyzję? Klub i miasto spełniły twoje oczekiwania?

- Poznań to bardzo fajne miasto. Mówię to po tych dwóch latach z pełną świadomością i odpowiedzialnością, i to pomimo tego, że urodziłem się i wychowałem na Mazowszu. Ludzie są tu bardzo sympatyczni, otwarci, szczerzy. No i bardzo spontaniczni, o czym czasem przekonuję się spacerując chociażby po poznańskiej starówce (śmiech). Myślę, że kibice ze stolicy Wielkopolski choć trochę mnie lubią, i to pomimo tego, że pochodzę - jak już wcześniej wspomniałem - z nielubianego tutaj Mazowsza. Przynajmniej mam taką nadzieję (uśmiech). Starałem się bardzo przekonać ich do swojej osoby. Przede wszystkim dobrą postawą na boisku, zdobywanymi bramkami. Jestem piłkarzem, a w dodatku napastnikiem, a napastnika rozlicza się ze zdobytych bramek. Ja staram się właśnie to robić, jak tylko umiem najlepiej.

Czego będzie Tobie brakować w Dortmundzie?

- Będzie mi brakować wszystkiego po trochu, w końcu trochę serca i zdrowia na boisku, czy w tym mieście zostawiłem. Z dobrym i radosnym skutkiem dla mnie, dla moich kolegów, czy dla wszystkich kibiców. Tak jak wspomniałem Poznań to fajne miasto! Może będzie brakować tej spontaniczności, szczerości, otwartości. Bardziej szczegółowo będę mógł Tobie na to pytanie odpowiedzieć, jak wyjadę, jak będę miał jakąś skalę porównawczą. Na pewno czasu spędzonego tu absolutnie nie żałuje i mam wiele do zawdzięczenia Lechowi.

Jaki wpływ na transfer miał Jacek Rutkowski, kibic Borussii?

- O to trzeba zapytać Pana Prezesa Rutkowskiego, a nie moją skromną osobę. Mam jeszcze wiele do nauki, wiele do zrobienia, wiele też do osiągnięcia w swojej dalszej piłkarskiej przygodzie. Powoli, konsekwentnie chcę robić swoje, dążyć do postawionych przez siebie celów. Temu mają służyć właśnie moje przenosiny do Dortmundu. Zawsze od siebie najpierw dużo wymagam. To chyba dobry objaw, bo dla mnie najważniejsze jest, by się nie zachłysnąć tym, co już mam. Trzeba iść przecież ciągle do przodu!

Fakt, że w tym klubie jest trener, który chętnie stawia na młodych zawodników miał znaczenie dla Ciebie?

- Oczywiście, wiem, że umiem dobrze grać w piłkę, ale nie jestem piłkarskim geniuszem. Takich jest obecnie na świecie niewielu, a jeden gra w Barcelonie (śmiech). Na pewno młody trener, który stawia na młodych graczy pomaga, ale ja na boisku, na treningu będę musiał pokazać sztabowi trenerskiemu, że jestem dobrym piłkarzem, że byłem wart dużych pieniędzy, że mogę "coś" pozytywnego wnieść do zespołu. Trzeba iść przecież ciągle do przodu! Od początku swojej przygody z futbolem to powtarzam.

Dlaczego wybór padł na Bundesligę? Lubisz niemiecką piłkę?

- Tak, owszem. Dlaczego Dortmund? Bardzo długo działacze tego klubu zabiegali o moją osobę, bardzo długo ze mną rozmawiali i przekonywali mnie do transferu. Przedstawili też bardzo konkretną perspektywę dalszego rozwoju. Zdecydowały też - i nie ma co tego ukrywać - względy finansowe. Dodatkowo, polscy piłkarze mają dobrą markę w Niemczech, są tam bardzo cenieni. To też ma swoje znaczenie, czy wydźwięk. Pyza tym łatwiej będzie mi się zaaklimatyzować, bo są w tym klubie Kuba Błaszczykowski, którego znam z reprezentacji, no i Łukasz Piszczek, nie będę więc tam osamotniony. Poza tym w Dortmundzie jest podobnie, jak w Lechu, czyli ten klub też na dobre perspektywy na kolejne lata, wspaniałych, wiernych kibiców oraz piękny stadion.

Co pozostanie w Twoich wspomnieniach z Poznania? Stadion, klub, kibice?

- W pamięci pozostanie mi wspaniała drużyna, koledzy, rosnący w oczach z dnia na dzień stadion i kibice. Poza tym na długo zapamiętam ostatni mecz z Zagłębiem Lubin, który ostatecznie dał nam mistrzostwo Polski. Mistrzostwo Polski - nie wierzę w to do teraz, moje marzenie się spełniło! Jest i było wielkie zadowolenie, robiliśmy wszystko by ten tytuł zdobyć, no i się udało. Zdobyliśmy to upragnione przez nas wszystkich Mistrzostwo Polski. Czego chcieć więcej... (śmiech)

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: CyberBall.pl - społeczność gier piłkarskich

Informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: klub | stadiony | śmiech | FIFA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy