Rise of the Tomb Raider: "Wyłączność była trudnym wyborem"
Szef Square Enix w Ameryce i Europie, Tim Rogers, usprawiedliwia decyzję o związaniu Lary Croft z Microsoftem.
Rogers w rozmowie z mediami wyjaśnia, że choć spodziewał się zawodu graczy ("krótkoterminowego", jak podkreśla), jego celem było uczynienie Tomb Raidera jedną z najważniejszych marek w branży.
"Mam nadzieję, że fani rozumieją, że nie była to prosta decyzja. Myślę, że zdecydowanie się na jakiekolwiek partnerstwo na tym poziomie to coś, co wymaga sporo czasu, i jako studio podeszliśmy do podjęcia ostatecznej decyzji bardzo, bardzo poważnie" - zaznaczył Rogers.
Square potrzebowało kogoś, kto promowałby Tomb Raidera jak swoje własne dziecko. Szalę na korzyść Microsoftu przeważyła według Rogersa pasja Microsoftu.
"Może nie wszyscy to widzą, ale Microsoftowi naprawdę zależy na Tomb Raiderze i to właśnie nas ujęło. W bardziej ograniczony sposób wspierali już nas przy poprzednich grach, ale przy Rise of the Tomb Raider wsparli nas pasją i wiarą, dzięki którym pokażemy graczom coś absolutnie niezwykłego. Ludzie powinni dostrzec to w Microsofcie, ich poświęcenie Tomb Raiderowi. To, że Rise jest pokazywany obok Halo, Forzy i Gearsów, jest dla nas po prostu wspaniałe" - powiedział Rogers.
Szef Square Enix zachwyca się też tym, jak często twórców gry z Crystal Dynamics odwiedza twarz Xboksa, Phil Spencer, i jak bardzo podnosi to ich morale. Zapewnia też, że długoterminowo związanie się z marką Xbox będzie bardzo opłacalną decyzją i wierzy, że dzięki niej Rise of the Tomb Raider będzie tytułem bawiącym graczy latami.
Brzmi to wszystko pięknie, ale jakie są konkrety? Prawdopodobnie sponsoring i fundusze marketingowe Microsoftu były zbyt kuszące, by Square było w stanie im odmówić i nie ryzykować bólu głowy z reakcją graczy na ekskluzywność gry. Ale jeśli rzeczywiście zwiększony budżet pomoże grze osiągnąć wyższą półkę jakości, nie ma chyba powodu do wzburzania się?