Ripout - pierwsze wrażenia z naprawdę mrocznej przygody. Jest ciekawie!

Ripout wyłonił się z mroku niczym ksenomorf i pokazał pazur. Co prawda studio Pet Project Games premierę swojej gry planuje dopiero na przyszły rok, ale już teraz można pograć w nią we wczesnym dostępie na Steamie. Spędziłem z nią kilka godzin i chociaż nie widzę w niej materiału na wielki przebój, to jednak bawiłem się na tyle dobrze, że chętnie wrócę, gdy do sprzedaży trafi końcowy produkt.

Ripout przenosi nas do niedalekiej przyszłości, w której ludzkość zmierzyła się z inwazją najeźdźców z kosmosu. Aby ją odeprzeć, wykorzystała broń biologiczną. Kosmitów udało się przepędzić, ale jednocześnie doprowadzono rasę ludzką do upadku. Przedstawiciele homo sapiens przemienili się w niebezpiecznych mutantów. W ten sposób rozpoczęła się kolejna wojna - ocalałych z tymi, którzy mieli pecha.

My wcielamy się w agenta sił specjalnych, który mierzy się z wrogiem, wykorzystując futurystyczny arsenał. Najciekawszą - choć oczywiście nie jedyną - bronią, jakiej możemy użyć, jest karabin z przymocowanym do lufy... małym mutantem. Owego stworka przykładowo możemy w każdej chwili nasłać na przeciwnika. Nie dość, że zadamy gagatkowi dodatkowe obrażenia, to jeszcze zyskamy na jakiś czas ulepszenie, takie jak wzmocnienie pancerza czy zwiększenie siły rażenia.

Reklama

To tylko jeden z ciekawych pomysłów zespołu Pet Project Games. Kolejny dotyczy wrogów, którzy na bieżąco wzmacniają się, aby nas pokonać. Robią to, wchłaniając w siebie mniejszych kolegów. W ten sposób stają się coraz silniejsi, a my musimy w związku z tym robić jeszcze lepszy użytek tak z broni, jak i z naszego "podręcznego mutanta" - nawet jeśli nie będzie w stanie skrzywdzić celu, odwróci na chwilę jego uwagę.

Każda rozgrywka w Ripout jest dzięki temu bardziej dynamiczna i nieprzewidywalna. A różnorodności dodają proceduralnie generowane plansze. Pet Project Games swoje dzieło stworzyło przede wszystkim z myślą o zabawie w kooperacji (której niestety nie mogłem póki co przetestować z powodu pustek na serwerze), ale jeśli wolicie grać sami, też powinniście mieć co robić. Autorzy przygotowali cały szereg misji ze zróżnicowanymi zadaniami do wykonania. Są na tyle krótkie, że spokojnie możecie podchodzić do Ripout z doskoku, w przerwie między innymi grami czy domowymi obowiązkami. Przejście każdej z nich powinno wam zająć nie więcej niż 20-25 minut.

Ripout to także klasy postaci i specjalizacje, dzięki którym rozgrywka w kooperacji powinna zyskać więcej głębi. To również system craftingu i modyfikacji broni, który powinien dać dodatkowy zastrzyk motywacji i satysfakcji. Jednak na tę chwilę nie mogę nic napisać o tych elementach, gdyż trafią do gry dopiero za jakiś czas.

Pet Project Games zadbał o odpowiednią oprawę audiowizualną. Grafika jest mroczna, projekty potworów ohydne, a lokacje szczegółowe. Świat gry został ewidentnie zainspirowany takimi dziełami popkultury, jak "Obcy" czy "Coś". Oczywiście nie mogło zabraknąć także budującego napięcie udźwiękowienia. Grają na słuchawkach, naprawdę można poczuć ciarki na plecach.

Ripout to strzelanka w klimatach horroru, pozwalająca bawić się zarówno w kooperacji, jak i solo. W teorii nie brakuje jej niczego, ale czy uda się jej przebić w tym mocno konkurencyjnym segmencie rynku? Przekonamy się w przyszłym roku. Ja trzymam kciuki za Pet Project Games, bo widać, że panowie (i panie?) podchodzą do swojej pracy z pasją. A i umiejętności im nie brakuje.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy