Reżyser Elder Scrolls Online prawie zrobił MMO w świecie Fallouta

​Matt Firor ujawnił właśnie, że był bardzo bliski realizacji Fallout MMO, co mogłoby oznaczać, że ktoś inny odpowiadałby za Elder Scrolls Online.

Elder Scrolls zajmuje specjalne miejsce w sercach wielu graczy i podobnie jest z Falloutem, chociaż obie serie zaliczały wzloty i upadki - różni je jednak fakt, że tylko jedna z nich może się pochwalić wersją MMO... ale jak się właśnie okazuje to również miało inaczej wyglądać. Reżyser Elder Scrolls Online, Matt Firor, ujawnił bowiem właśnie, że miał plan stworzenia Fallout MMO, zanim jeszcze Bethesda przejęłą licencję na tę markę.

Jego zdaniem prowadził już rozmowy w zakresie zakupu praw do IP Fallout, żeby stworzyć MMO oparte o serię tych postapokaliptycznych gier, a nawet znalazł już wydawcę, którym miało zostać Brash Entertainment: "I wtedy, nagle, przestali odbierać moje telefony. Tygodnie później okazuje się, że Bethesda przejmuje Fallouta. Po prostu pobili mnie w wyścigu i jedynym sensownym wyjściem w tej sytuacji było dołączenie do nich" - tłumaczy, dodając też, że wciąż próbował zrealizować swój pomysł, ale Bethesda go nie kupiła.

Reklama

Wydaje się jednak, że jego energia nie poszła na marne i reżyser nie nosi w sobie żalu, szczególnie że Elder Scrolls Online okazało się dla niego dobrym kierunkiem i wielkim hitem. Warto też podkreślić, że Fallout w końcu doczekał się wersji sieciowej, chociaż Fallout 76 było raczej czymś pomiędzy klasyczną mechaniką Fallout i rozgrywką MMO, a do tego zaliczyło wręcz fatalny start. Problemy techniczne sprawiły, że wiele osób było rozczarowanych grą i szybko ją porzuciło i nawet po naprawieniu większości z nich, za grą ciągnie się kiepski PR.

Teraz zaś marka ponownie zmieniła właściciela, bo prawa do niej nabył sam Microsoft, decydując się na przejęcie Zenimax, a tym samym Bethesdy i jej IP. Jeśli więc zapotrzebowanie będzie wysokie, to można się spodziewać, że w przyszłości gigant z Redmond podejmie kolejną próbę i po cichu liczymy na to, że tak właśnie będzie, bo ten surowy postapokaliptyczny świat z pewnością ma w sobie to coś.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama