Przyszłość opowiadania historii należy do gier wideo - twierdzi reżyser filmowy
Czy filmy odejdą kiedyś do lamusa? Możliwe, że nie, ale według jednego z reżyserów przyszłość opowiadania historii należy do gier wideo.
Joe Russo wystąpił na konferencji DICE Summit, w ramach panelu "Przyszłość mediów: budowanie świata i ekspansja wszechświata". Reżyser m.in. filmu "Avengers: Koniec gry odbył rozmowę z Donaldem Mustardem, dyrektorem kreatywnym ze studia Epic Games. Opowiedział w niej o swoich przewidywaniach w kwestii przyszłości opowiadania historii. "Wygląda na to, że przyszłość będzie wirtualna" - stwierdził. "Według mnie rewolucja nadchodzi od strony gier wideo, ponieważ to tam znajduje się nowoczesna technologia".
Russo twierdzi, że tradycyjne studia filmowe nie rozumieją technologii, nie uwzględniają jej w swoich biznesplanach, nie chcą jej rozwijać, przechowywać jej, płacić za nią i aktywnie z niej korzystać. W opinii reżysera status najpotężniejszej firmy rozrywkowej na świecie będzie w przyszłości należał do któregoś z deweloperów i/lub wydawców gier wideo.Facebook też bez szans z twórcami gier?
Podczas rozmowy Russo z Mustardem oberwało się też Facebookowi. W opinii filmowca gry wideo pociągną świat naprzód w sposób, w jaki portal Marka Zuckerberga zwyczajnie nie jest w stanie. "Zniszczyli świat, a teraz stworzą Metaverse, do którego wszyscy możemy uciec" - skomentował obecną strategię marketingową Facebooka.
Wydaje się, że sęk może tkwić w tym, że gry czerpią garściami ze świata filmu, a filmy nie są w stanie korzystać z doświadczenia twórców gier. W najnowszych wirutalnych produkcjach - poza wciągającą rozgrywką - znajdujemy scenariusze, postacie, efekty specjalne, reżyserię czy grę aktorską na hollywoodzkim poziomie. A filmowcy nie są w stanie wyjść poza standardy znane od wielu lat. Albo - jak wspomniał Russo - nie chcą tego robić? Ale nawet jeśli, czy jest to powód, abyśmy któregoś dnia porzucili całkowicie oglądanie filmów i skupili się na poznawaniu historii poprzez gry wideo.