Przygodówki sprzed lat, które proszą się o sequel
Przygodówki od jakiegoś czasu wracają do łask. Czy kiedyś doczekamy się kontynuacji kultowych tytułów sprzed lat?
W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych przygodówki typu point & click należały do najpopularniejszych gier. Po tej złotej erze zaczęły jednak tracić na popularności, aby parę lat temu znów zacząć odzyskiwać zainteresowanie graczy. W dużej mierze stało się to dzięki aktywności małych, niezależnych deweloperów, ale także większe firmy postanowiły spróbować zarobić na przygodówkach inspirowanych klasykami sprzed lat.
W związku z powyższym powstała nadzieja, że doczekamy się kontynuacji przebojów, przy których w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych spędzaliśmy długie godziny, łamiąc sobie głowy z drukowanymi solucjami na podorędziu na wypadek, gdybyśmy się gdzieś "zacięli" na dobre. Które z klasycznych przygodówek wspominamy najlepiej i których sequel kupilibyśmy bez chwili zawahania? Przede wszystkim chyba...
1. Monkey Island
Przygody marzącego o karierze pirata Guybrusha Threepwooda to prawdziwe arcydzieło w wykonaniu nieistniejącego już studia LucasArts. Co prawda seria doczekała się kontynuacji siedem lat temu (mamy na myśli epizodyczną przygodówkę Tales from Monkey Island), ale - po pierwsze - z ogromną chęcią przeżylibyśmy jeszcze jedną historię Guybrusha, a - po drugie - marzy nam się powrót do ręcznie rysowanej grafiki (Tales from Monkey Island zostały wykonane całkowicie w 3D).
Może po tym, jak marka Monkey Island znalazła się na drugim planie i stała się trochę niczyja (stało się to po tym, jak Disney zdecydowało o zamknięciu LucasArts), najlepiej byłoby, gdyby przejął ją znów jej oryginalny projektant, Tim Schafer?
2. Discworld
"Świat Dysku" świętej pamięci Terryego Pratchetta to światowej klasy dzieło literatury popularnej, które pierwszej "growej" adaptacji doczekało się w 1995 roku. Studio Psygnosis oddało w niej klimat książek w sposób iście doskonały, a z postaci Rincewinda śmiejemy się aż do dziś, ilekroć o niej pomyślimy. Gra doczekała się dwóch kontynuacji - Discworld II: Morality Bytes oraz spin-offu w postaci Discworld Noir.
Każda z tych produkcji była świetna, wciągała na długie godziny i pozostawiała wspaniałe wspomnienia. Aż prosi się, aby po 17 latach od premiery Discworld Noir ktoś znów zaprosił graczy do magicznego Świata Dysku...
3. Day of the Tentacle
Day of the Tentacle to kontynuacja Maniac Mansion, która przez wielu graczy jest uznawana za najlepszą przygodówkę wszech czasów. To znakomite połączenie kreskówkowego, komediowego klimatu z atmosferą kojarzoną z horrorów klasy C. W grze wcielaliśmy się w trójkę przyjaciół, którzy zostali wysłani w przyszłość przez niejakiego doktora Freda, aby uratować świat przed zagładą.
Jednak w wyniku pomyłki doktorka jeden z kumpli przeniósł się o 200 lat w przyszłość, zaś drugi - o 200 lat w przeszłość. Celem gracza w Day of the Tentacle było najpierw zgranie na powrót linii czasowych poszczególnych bohaterów, a następnie wykonanie pierwotnego zadania. Fantastyczna przygoda na długie wieczory, którą wspominamy do dziś, marząc o sequelu. Na pocieszenie otrzymamy wkrótce zremasterowaną wersję oryginału.
4. Gabriel Knight
To chyba największe dzieło w życiorysie Jane Jensen, autorki licznych scenariuszy do gier wideo, a także jedna z najbardziej udanych przygodówek w portfolio kultowego studia Sierra. W sumie seria doczekała się trzech części (ostatnia z nich ukazała się w 1999 roku) oraz wznowienia pierwszej z nich (ujrzało światło dzienne w 2014 roku).
Gabriel Knight to mroczne opowieści, których bohaterem jest tytułowy młodzieniec, prowadzący na co dzień niewielką księgarnię na przedmieściach Nowego Orleanu. O sukcesie serii zadecydowały przede wszystkim trzy elementy: świetnie wymyślona, wciągająca fabuła (tu ukłony w kierunku Jensen); ciężki, mroczny klimat oraz łamigłówki na najwyższym poziomie. Takich gier się nie zapomina.
5. Police Quest
Kolejna seria ze stajni studia Sierra. W sumie do sprzedaży trafiły jej cztery części (później wydano jeszcze Police Quest: SWAT oraz Police Quest: SWAT 2, ale nie były to już przygodówki point & click) - pierwsza z nich zadebiutowała już w 1987, a ostatnia w 1993. To chyba jedyna gra wideo, która pozwalała nam w takim stopniu posmakować życia policjanta (pamiętamy o L.A. Noire, ale tam przerabialiśmy karierę detektywa, a nie gliniarza).
O ile pierwsza część Police Quest może odstraszać archaiczną grafiką, o tyle trzecia i czwarta nawet dziś nie szczypią w oczy (w "czwórce" pojawili się już nawet prawdziwi aktorzy). Kiedy tylko wyobrazimy sobie, jak mógłby wyglądać Police Quest dzisiaj, to... ach!
6. Space Quest
I jeszcze jeden cykl przygodówek, który ujrzał światło dzienne za sprawą studia Sierra. Space Quest to rzadko spotykane połączenie komedii z science-fiction. Podbiło ono serca graczy głównie za sprawą wciągającej fabuły, świetnego poczucia humoru, licznych odwołań do popkultury oraz przemyślanych zagadek.
Niestety, ostatnia odsłona serii ukazała się w 1995 roku i od tamtej pory ani widu, ani słychu o kontynuacji. Co prawda próbowało ją przywrócić do życia dwuoosobowe, niezależne studio Two Guys From Andromeda, ale nie wyszło z tego nic szczególnie dobrego. W dalszym ciągu czekamy na sequel Space Quest z prawdziwego zdarzenia!
7. Phantasmagoria
Jedna z najstraszniejszych gier, w jakie graliśmy w latach dziewięćdziesiątych, stworzona - a jakże - przez... studio Sierra. Phantasmagoria opowiadała niezwykle ponurą historię, której bohaterami byli Adrianne Delaney oraz jej mąż. Małżeństwo wprowadziło się do opuszczonej rezydencji Carnovash, położonej w malowniczym miejscu, która jednak okazała się być miejscem skrywającym straszną tajemnicę.
Autorzy wykreowali w Phantasmagorii atmosferę psychologicznego horroru, w którym powoli, stopniowo odkrywaliśmy kolejne fragmenty znakomitej fabuły. Do prac nad grą zaangażowano prawdziwych aktorów i wykorzystano w niej prawdziwe lokacje, przez co wydawca został zmuszony do zawarcia jej na... siedmiu płytach CD. Phantasmagoria została wydana w 1995, a rok później ukazał się sequel. Kiedy kolejna część?