Pozytywna ocena No Man's Sky na Steam
Gdyby przed premierą No Man’s Sky ktoś w Hollywood wpadł na pomysł stworzenia filmu, opowiadającego dokładnie taką samą historię, jaką opowiedział nam Sean Murray i tego co z niej potem wyniknęło, mielibyśmy hit. Któż nie lubi opowieści o bolesnym upadku, po którym bohater podnosi się i wraca na szczyt?
Wygląda na to, że wystarczy teraz poszukać producenta filmowego. No Man's Sky, po 5 latach od premiery w końcu ma status:
- Ostatnie recenzje: Bardzo pozytywne (92%)
- Wszystkie recenzje: W większości pozytywne (70%)
A recenzje graczy w stylu "best gaming redemption arc in history" tylko potwierdzają naszą tezę o kasowym, hollywoodzkim filmie.
No Man's Sky nie miał łatwego startu. Rozbuchane do granic niemożliwości obietnice Seana Murraya, które mogłyby spokojnie zawstydzić Petera Molyneux w jego prime timie okazały się zwykłą bujdą. Marzeniami bez pokrycia. Planami, które nigdy nie miały prawa być zrealizowane.
I tu właśnie dochodzimy do niesamowitej przemiany, jaką przeszła gra na przestrzeni pięciu lat. Sean - marzyciel, wizjoner i, jeszcze przez jakiś czas kłamca, małymi krokami zaczął realizować wszystkie obietnice, które złożył przed premierą No Man's Sky.
Hello Games przez cały czas pracowało nad odbudowaniem zaufania, którym obdarzyli ich gracze i nie wygląda na to, żeby mieli w najbliższym czasie zakończyć ten projekt. Być może to ambicja głównego wizjonera, być może miłość do gier, a być może zwyczajna przyzwoitość, której w branży zdecydowanie brakuje. Co by to nie było, No Man’s Sky po fatalnym starcie, sięgnął chmur by w końcu ruszyć na podbój kosmosu.
Historia lubi się powtarzać i na naszym gamingowym poletku też niedawno mieliśmy podobną sprawę. Proces naprawy Cyberpunka - bo o nim mowa - nie wygląda jednak tak dobrze, jak w przypadku No Man’s Sky. Miejmy jednak nadzieję, że historia powtórzy się w pełni i za rok-dwa Cyberpunk osiągnie poziom, który zadowoli nawet największych sceptyków.
Tymczasem trzymamy kciuki za dalsze sukcesy Seaona i jego drużyny.