Porsche 911 w Cyberpunk 2077, bo Keanu Reeves nie może jeździć byle czym
Jeśli kiedykolwiek marzyliście o poprowadzeniu Porsche, to CD Projekt RED da Wam taką możliwość... na wirtualnych ulicach Night City.
Premiera Cyberpunk 2077 zbliża się wielkimi krokami i pozostał do niej dosłownie miesiąc, nic więc dziwnego, że twórcy dzielą się z nami kolejnymi szczegółami. Ostatni odcinek Night City Wire, czyli cyklu programów przybliżających nam różne elementy gry, Redzi poświęcili pojazdom, jakie wyjadą na ulice Night City. I jak się okazuje, jeden z nich będzie naprawdę wyjątkowy, bo mowa o Porsche 911 Turbo Carrera z 1977 roku, które jest jedynym rzeczywistym autem, jakie znajdziemy w grze - pozostałe to luźne inspiracje.
Ba, CD Projekt RED skontaktowało się nawet w tej sprawie z samym Porsche, które oczywiście udzieliło stosownego błogosławieństwa, co dobrze pokazuje renomę, jaką cieszy się ostatnio polski deweloper. Jak więc łatwo się domyślić, samochód kosztujący tyle wysiłku musi mieć wyjątkowego właściciela i tak właśnie jest, bo klasyk należy do rockmana i weterana Johnny’ego Silverhanda, w rolę którego wciela się sam Keanu Reeves. Oznacza to, że nie będzie nim można po prostu pojeździć po ulicach, ale twórcy zapewniają, że dostaniemy taką możliwość... w stosownym czasie i momencie fabularnym gry!
Nic więcej nie chcą zdradzić, zasłaniając się oczywiście dobrem graczy, ale Jakub Przybolewski, Senior Vehicle Artist w CD PROJEKT RED, w wywiadzie z serwisem autokult.pl opowiedział nieco o tym, dlaczego to właśnie Porsche 911, a nie coś innego, trafiło do Cyberpunk 2077:
I w sumie to trudno się z tym nie zgodzić, a do tego Redzi zadbali jeszcze o to, by od razu było wiadomo, do kogo należy ten konkretny model. Mamy więc wyjątkowe malowanie w trzech kolorach, z których każdy coś oznacza - zieleń w oczywisty sposób nawiązuje do wojskowej przeszłości Johnny’ego, srebrny przypomina jego słynną cybernetyczną rękę, a czerwień to barwa jego zespołu SAMURAI. Warto jednak pamiętać, że choć Porsche w grze zachowało swój unikatowy klasyczny wygląd, to pod maską nie jest już wcale takie klasyczne i mamy do czynienia z prawdziwym cudem techniki.
Mówiąc krótko, jeśli "Redzi" podeszli do wszystkich elementów gry z taką pieczołowitością, to hit murowany i już nie możemy się doczekać, kiedy Cyberpunk 2077 zasiądzie w napędzie naszej konsoli. No, niech ten miesiąc już zleci...
Daniel Górecki - ITHardware.pl